Po ogłoszeniu przez sąd decyzji o odwieszeniu Aleksiejowi Nawalnemu zaocznego wyroku 3,5 lat kolonii karnej, jego współpracownicy wezwali zwolenników opozycjonisty do wyjścia na ulice.
Jak informowaliśmy, moskiewski sąd zdecydował we wtorek o odwieszeniu Aleksiejowi Nawalnemu zaocznego wyroku 3,5 lat kolonii karnej o zwykłym reżimie, który opozycjonista usłyszał w 2014 roku w związku z rzekomą defraudacją funduszy firmy Yves Rocher. O odwieszenie kary wnioskowała służba więzienna zarzucając Nawalnemu, że nie stawiał się na jej wezwania. W poczet kary zaliczono mu okres 10 miesięcy spędzony w areszcie domowym.
Po ogłoszeniu decyzji sądu współpracownicy Nawalnego wezwali jego zwolenników do wyjścia na ulice. Zwołano protest na Placu Maneżowym koło Kremla. Zareagowały na to rosyjskie służby bezpieczeństwa. Na plac ściągnięto znaczne siły policyjne, które odcięły ten obszar od innych części miasta. Zablokowano przejścia podziemne, a najbliższe stacje metra zamknięte dla pasażerów.
We wtorek przed północą agencja Tass poinformowała, że „wszystkie nielegalne zgromadzenia w centrum Moskwy zostały rozproszone”. Na końcu rozproszono m.in. grupy protestujących, które zebrały się w rejonie ulic Twerskiej, Nieglinnej oraz Kuznieckij Most. Zaznaczono, że większość uczestników została zatrzymana. Według Tass, w proteście na Placu Maneżowym uczestniczyli głównie młodzi ludzie.
W sieci pojawiły się nagrania pokazujące brutalność funkcjonariuszy, którzy bili i siłą zatrzymywali protestujących. Wśród poszkodowanych był również dziennikarz, uderzony w głowę pałką policyjną. Do protestów doszło również w Petersburgu.
Agencja Reuters podała, powołując się na niezależny portal OWD-Info, który monitoruje zatrzymania w Rosji, że zatrzymano ponad 1400 osób. To łączna liczba zatrzymanych 2 lutego br. Zatrzymania zaczęły się bowiem jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia sądu w sprawie Nawalnego.
Jak podano, zdecydowana większość osób została zatrzymana w Moskwie – 1 116 ludzi (w tym ok. 350 pod budynkiem sądu, gdzie odbywała się rozprawa). 246 osób zatrzymano w Petersburgu, a 15 w innych, mniejszych rosyjskich miastach. Władze Rosji nie skomentowały tych danych.
Ponadto, w środę poinformowano, że rosyjska prokuratura przygotowała zarzuty dla siedmiu osób z otoczenia Aleksieja Nawalnego, w oparciu o przepisy dotyczące zwalczania epidemii koronawirusa. Współpracownicy opozycjonisty mają być podejrzani o naruszenie obostrzeń sanitarno-epidemiologicznych. Rosyjski komitet śledczy zarzuca im nawoływanie w sieci do udziału w demonstracjach w dniu 23 stycznia br. Prokuratura uważa, że na ulice wyszły wówczas osoby, które powinny znajdować się w samoizolacji. Rosyjscy śledczy twierdzą, że w proteście w Moskwie brało udział 19 osób z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa.
Obrona Nawalnego zapowiedziała apelację, a także interwencję w Radzie Europy w związku z niewykonaniem przez Rosję wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał, że w sprawie Yves Rocher prawa Nawalnego zostały naruszone. W trakcie rozprawy Nawalny mówił, że przyczyną jego aresztowania i procesu jest „nienawiść i strach” Putina, którego nazwał „człowiekiem mieszkającym w bunkrze”. Podczas rozprawy na sali sądu znajdowała się bezprecedensowa liczba przedstawicieli zagranicznych ambasad, m.in. Polski i Wielkiej Brytanii.
Jak pisaliśmy, przed rozprawą i w jej trakcie w okolicach sądu zaostrzono środki bezpieczeństwa. Do godziny wpół do drugiej zatrzymano ponad 200 osób próbujących gromadzić się w pobliżu sądu.
Czołowy krytyk Kremla Aleksiej Nawalny wrócił niedawno do Moskwy z Berlina, gdzie był leczony po otruciu chemicznym środkiem bojowym „Nowiczok”. Na lotnisku Szeremietiewo podczas kontroli paszportowej został zatrzymany. Decyzją sądu umieszczono go w areszcie na 30 dni.
Już po aresztowaniu Nawalnego jego współpracownicy opublikowali materiał wideo, w którym opozycjonista zarzucił Władimirowi Putinowi, że za pieniądze z łapówek wystawił na brzegu Morza Czarnego pałac kosztujący 1,5 mld dolarów. W ciągu 3 dni nagranie zyskało na YouTube ponad 58 mln wyświetleń, stając się najpopularniejszym rosyjskim materiałem w tym serwisie.
23 stycznia na ulicach około 120 miast doszło do manifestacji zwolenników Nawalnego domagających się jego zwolnienia. W Moskwie i Petersburgu protestowało łącznie kilkadziesiąt tysięcy ludzi. To kolejnych ogólnokrajowych protestów doszło w ostatnią niedzielę, choć były one już wyraźnie mniej liczebna niż tydzień wcześniej.
Czytaj także: Rosyjskie protesty – erozja nie rewolucja
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!