Ministrowie spraw zagranicznych Islandii, Estonii, Litwy, Łotwy przybyli do stolicy Gruzji i zdecydowali się wesprzeć gwałtowne protesty przeciwko władzom kaukaskiego państwa.

W środę do Tbili ruszyli Thórdís Kolbrún Gylfadóttir z Islandii, Margus Tsahkna z Estonii, Gabrielius Landsbergis z Litwy i Baiba Braže z Łotwy. Spotkali się z prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili, przewodniczącym parlamentu Szałwoj Papuaszwilim oraz premierem Iraklim Kobachidze, podała agencja TASS. Nie ukrywali oni swojego sceptycznego nastawienia do działań tego ostatniego, którego rząd przeforsował w tym tygodniu ustawę o przejrzystości finansowej organizacji pozyskujących fundusze z zagranicy.

 

Troje zachodnich dyplomatów, bez ministra z Łotwy, wyszło również na wiec przeciwników wspomnianej ustawy i rządu Kobachidze. Do zebrany przemówili minister spraw zagranicznych Islandii i Litwy. Ten drugi powiedział że jest “po stronie Gruzji. Stoję po stronie europejskiej Gruzji”. Stanął po stronie zgromadzonych opozycjonistów przekonując ich, że „w państwie demokratycznym rząd ma obowiązek wobec was, obywateli Gruzji, podążać w kierunku wskazywanym przez Wasz kompas moralny” – zacytował litewski nadawca publiczny LRT. Podkreślał, że Litwa w 20o3 r. poparła gruzińską “rewolucję róż”, która wydźwignęła do władzy Micheila Saakaszwilego, w opozycji do którego powstało z kolei rządzące obecnie “Gruzińskie Marzenie”. Sam Saakaszwili trafił po powrocie do więzienia skazany za nadużycia w czasie sprawowanie władzy.

Landebergis wspmniał przy tym o ginących na wojnie Ukraińcach i białoruskich opozycjonistach wskazując ich jako część jednego frontu wraz z “narodem Gruzji”, jak uznał.

Publiczne wspierania opozycjonistów na ulicach wywołało ostrą reakcję przewodniczącego gruzińskiego parlamentu. „Zwracanie się do grupy wzburzonej młodzieży zwracanej przeciwko rządowi przez radykalne partie opozycji i nazywanie jej „całym narodem” jest aktem bardziej oczekiwanym od propagandy sowieckiej lub rosyjskiej, niż od ministrów spraw zagranicznych UE. Tym bardziej przyczyniać się do próby obalenia demokratycznie wybranego rządu, ponieważ nie podoba się wam przyjęte przez niego ustawodawstwo” – napisał na Facebooku Papuaszwili, którego zacytowała TASS.

Przewodniczący gruzińskiego parlamentu dodał, że przeciwko ustawie protestują ci, których będzie ona bezpośrednio dotyczyć. Często protesty przeradzają się w radykalizm i przemoc. Udział cudzoziemców w tym procesie przy niwelowaniu suwerenności Gruzji i praktyki dyplomatycznej, rzekomo w duchu zasad „demokracji i praw człowieka”, jest w najlepszym wypadku hipokryzją, a “w najgorszym próbą przewrotu w kraju”.

We wtorek parlament Gruzji uchwalił ustawę o przejrzystości finansowej organizacji pozarządowych. Nowa ustawa przewiduje rejestrację niekomercyjnych osób prawnych (stowarzyszeń, fundacji) i mediów jako organizacji realizujących interesy obcego mocarstwa, jeśli ponad 20 proc. ich przychodów pochodzi ze źródeł zagranicznych. Zgodnie z ustawą każda osoba prawna uznawana za „organizację realizującą interesy obcego państwa” musi być zarejestrowana w publicznej bazie danych o takie właśnie nazwie. W momencie rejestracji konieczne będzie uwzględnienie uzyskanych przychodów. Jednocześnie organizacje takie będą miały obowiązek corocznego wypełniania deklaracji finansowej.

Projekt ustawy został przyjęty przez gruzińskich parlamentarzystów wbrew krytyce nie tylko ze strony prozachodniej opozycji, przejawiającej się gwałtownymi protestami ulicznymi, ale też wbrew stanowisku Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej.

tass.ru/lrt.lt/kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply