Aleksandr Łukaszenko skomentował możliwość przesłuchania Romana Protasiewicza przez śledczych z zagranicy. Zdaniem rosyjskiej agencji informacyjnej RIA Nowosti białoruski przywódca dopuścił możliwość przesłuchania aktywisty przez separatystów z Ługańska.

Jak podała we wtorek RIA Nowosti, do sprawy Protasiewicza Łukaszenko odniósł się na naradzie w sprawie współpracy z Rosją. Fragment jego wypowiedzi z tego spotkania pokazano w białoruskiej państwowej telewizji “Biełaruś 1”.

“W Donbasie wszczęto śledztwo przeciwko tym osobom. Przypomniałem prezydentowi Putinowi, że wszczęto sprawę karną i powiedziałem, że jeśli oni mają do nich jakieś pytania, to zapraszamy do nas, proszę zadajcie im pytania, ponieważ tam, w Donbasie, oni zabijali ludzi”.

RIA Nowosti zinterpretowała tę wypowiedź jako zgodę Łukaszenki na przesłuchanie Romana Protasiewicza przez prokuraturę nieuznawanej Ługańskiej Republiki Ludowej.

Białoruski przywódca odniósł się także do wysokości kary, która grozi Protasiewiczowi na Białorusi, przypominając doniesienia o tym, że aktywista podczas zatrzymania na lotnisku w Mińsku wyrażał obawy przed karą śmierci.

“A nasi dziennikarze dementowali, że nie przewidujemy kary śmierci na podstawie takiego artykułu, ale 15 lat. On [Protasiewicz – red.] wiedział, co mówi, rozumiał, że tam, na południowym wschodzie Ukrainy, mogą mu być przedstawione zarzuty, a to zupełnie inna sytuacja” – powiedział Łukaszenko.

Białoruska państwowa agencja informacyjna Biełta również we wtorek podała, że Łukaszenko zapowiedział, iż śledztwo wobec Protasiewicza i jego dziewczyny Sofii Sapiegi będzie toczyło się na Białorusi.

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu prokuratura generalna nieuznawanej Ługańskiej Republiki Ludowej wszczęła śledztwo wobec Romana Protasiewicza. Separatyści z Ługańska chcą ścigać aktywistę w związku z pojawiającymi się informacjami na temat jego służby w ukraińskim batalionie ochotniczym Azow. Władze ŁRL uznają Azow za „organizację terrorystyczną”, a wobec Protasiewicza wysunięto zarzuty o to, że „popełnił szereg szczególnie ciężkich zbrodni, wyrażających się ostrzeliwaniem miejscowości Donieckiej Republiki Ludowej, co skutkowało przypadkami śmierci i obrażeń osób cywilnych, zniszczeniami i uszkodzeniami infrastruktury cywilnej”.

W minioną środę szef KGB Białorusi Iwan Tiertiel ogłosił, iż Protasiewicz służył w batalionie Azow. Tiertiel nazywał opozycjonistę „terrorystą, bojownikiem-najemnikiem, uczestnikiem krwawych wydarzeń w składzie niesławnego batalionu Azow, związanych z okrucieństwami i śmiercią cywilów na południowym wschodzie Ukrainy”.

Po zmuszeniu do lądowania w Mińsku samolotu RyanAir lecącego z Aten do Wilna  i zatrzymaniu znajdującego się na jego pokładzie Protasiewicza oraz jego dziewczyny, w sieci pojawiły się informacje o związkach opozycjonisty z kontrowersyjnym ukraińskim pułkiem Azow i tzw. ruchem azowskim, o czym pisał m.in. ukraiński politolog Iwan Kaczanowski i portal tygodnika „Dzerkało Tyżnia”, zn.ua. Białorusin miał pracować dla służby prasowej Azowa, a rzekomo nawet walczyć w szeregach tej jednostki w Donbasie.

Częściowo doniesienia te potwierdził założyciel i były dowódca Azowa Andrij Biłecki pisząc w serwisie Telegram, że Pratasiewicz „był z nami pod Szyrokinem, gdzie został ranny”. Biłecki zaznaczał, że „jego bronią jako dziennikarza nie był karabin, ale słowo”. Później w sieci pojawiły się doniesienia sugerujące, że Białorusin służył w Azowie jako żołnierz. Miały o tym świadczyć m.in.  zdjęcia znalezione w jego telefonie komórkowym przez białoruskich śledczych.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W niedzielę 20 maja białoruskie władze zmusiły do lądowania w Mińsku samolot linii Ryanair, który leciał z Aten do Wilna. Na jego pokładzie był dziennikarz i aktywista Roman Protasiewicz, m.in. współzałożyciel opozycyjnego kanału NEXTA. Aktywista został zatrzymany przez białoruskie służby.

Kresy.pl / ria.ru / belta.by

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply