Grupa kongresmanów podpisała się pod nowym projektem pakietu sankcji, które mają zostać nałożone na Rosję w przypadku jej ataku na Ukrainę.

Głównym wnioskodawcą nowego projektu pakietu sankcji przeciw Rosji jest deputowany Izby Reprezentantów z ramienia Partii Republikańskiej Jim Banks. Projekt wniesiony w środę do izby niższej amerykańskiego parlamentu poparło już 38 jej członków, podała agencja informacyjna RIA Nowosti.

Według agencji projekt zawiera cały szereg sankcji, jakie miałyby zostać zastosowane w przypadku rozpoczęcia przez Rosję i jej sprzymierzeńców działań wymierzonych w Ukrainę. Donbascy separatyści mieliby zostać wpisani na listę organizacji terrorystycznych, a sama Rosja uznana za państwo-sponsora terroryzmu. Zakazane byłyby jakiekolwiek operacje, jakimikolwiek papierami dłużnymi Rosji.

Sankcje personalne miałyby objąć prezydenta Władimira Putina, wszystkich członków rosyjskiego rządu, szefów służb bezpieczeństwa, w tym szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandra Bortnikowa, dowódcę Rossgwardii Wiktora Zołotowowa i głównych dowódców sił zbrojnych, rzecznika prezydenta Dmitrija Pieskowa, mera Moskwy Aleksieja Sobianina, kierownika Administracji Prezydenta Antona Wajno oraz jego zastępcę Siergieja Kirijenkę, przewodniczącego Komitetu Śledczego Aleksandra Bastrykina, prokuratora generalnego Jurija Czajkę i przewodniczącej Centralnej Komisji Wyborczej Ełły Pamfiłowej.

Kongresmani chcą jednak objąć sankcjami nie tylko osoby publiczne ale i czołowych rosyjskich biznesmanów i szefów państwowych koncernów: Romana Abramowicza, Aliszera Usmanowa, Olega Deripaskę, Aleksiej Millera, Igora Sieczyna, Andrieja Kostina, Giennadija Timczenkę.

Według nowego projektu sankcje miałyby także objąć pracowników państwowych mediów rosyjskich: dyrektora Pierwszego Kanału Konstantina Ernsta, dyrektorkę telewizji RT Margaritę Simonian, dziennikarza i publicystę Władimira Sołowiowa.

Pod nowe sankcje trafiłby także gazociąg Nord Stream to jest wszystkie spółki biorące udział w projekcie, a nawet ich akcjonariusze. USA miałyby wycofać się z dialogu o bezpieczeństwie strategicznym i cyberbezpieczeństwie z Rosją.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Od jesieni Rosja zgromadziła u granic Ukrainy około 100 tys. swoich żołnierzy. 7 grudnia prezydenci Rosji i USA odbyli dwugodzinną rozmowę za pośrednictwem wideołącza. Dotyczyła ona w znacznej mierze Ukrainy. Joe Biden miał wyrazić w jej trakcie głębokie zaniepokojenie USA i ich europejskich sojuszników w związku z „eskalacją przez Rosję sił otaczających Ukrainę”. Wyraził również swoje „poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy i wezwał do deeskalacji i powrotu do dyplomacji”. Obaj prezydenci zlecili swoim zespołom dalsze działania w sprawie Ukrainy. Dzień po tej rozmowie Biden powiedział, że Stany Zjednoczone jednostronnie nie wystąpią zbrojnie na rzecz Ukrainy, by walczyć z Rosją.

W grudniu Rosja przedstawiła Waszyngtonowi na piśmie propozycje nowych ram ładu międzynarodowego. Zakładają one traktatowe zobowiązanie NATO, że nie będzie się ono rozszerzać o kolejne  państwa poradzieckie, ani nie będzie na terenie takich państw dyslokować swoich żołnierzy czy zaczepnych rodzajów uzbrojenie. Propozycje te stały się w styczniu przedmiotem rozmów dwustronnych przedstawicieli amerykańskiej i rosyjskiej dyplomacji, rozmów na forum Rady NATO-Rosja oraz na forum Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Rosja i państwa zachodnie nie doszły do żadnego porozumienia w tej sprawie. Rosyjscy żołnierze nadal stacjonują u granic Ukrainy.

ria.ru/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply