Wiceszef MON potwierdził, że Polska zaoferowała Ukrainie wsparcie w postaci bliżej nieokreślonego sprzętu militarnego i czeka na odpowiedź. Przyznał też, że Polska rozważa opcję przyjęcia ukraińskich uchodźców na wypadek konfliktu.
W poniedziałek wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz był pytany na antenie radiowej „Trójki” o napiętą sytuację w regionie i w rejonie granicy ukraińsko-rosyjskiej. Zapewniał, że Polska koncentruje się na „łagodzeniu tej sytuacji i deeskalacji konfliktu na Ukrainie”.
– Bardzo mocno wspieramy Ukrainę politycznie – podkreślił wiceminister. Przypomniał też o ubiegłotygodniowych konsultacjach prezydentów Polski i Ukrainy, Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego.
– Polska zaproponowała ofertę wsparcia w postaci sprzętu militarnego – czekamy na odpowiedź strony ukraińskiej – zaznaczył Skurkiewicz. Nie sprecyzował jednak, o jaki sprzęt chodzi.
Przypomnijmy, że rzecznik rządu Piotr Muller na pytanie, czy Polska pomoże militarnie Ukrainie odpowiedział, że w tej kwestii polski rząd jest w stałym kontakcie ze społecznością międzynarodową. „Czekamy też na zapotrzebowanie ze strony Ukrainy. Na tym etapie jestem w stanie powiedzieć tyle, bo każdy krok w tym zakresie musi być uzgodniony (…) natomiast nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie podejmowali działań, które mogą pomóc Ukrainie w najbliższym czasie, działań dyplomatycznych, również innych, jeśli one będą potrzebne” – oświadczył. Ponadto, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch poinformował, że Polska prowadzi z Ukrainą rozmowy na temat dostaw broni. „Na dzień dzisiejszy” nie rozważa natomiast wysłania na Ukrainę swoich żołnierzy – wskazał.
Przeczytaj: Większość Polaków chce, by Polska udzieliła pomocy Ukrainie w przypadku wojny
Czytaj również: Węgrzy nie chcą być ofiarą starcia wschodu z zachodem
Jak pisaliśmy, w 2016 roku niemiecki tygodnik Der Spiegel ujawnił, że grupa osób powiązana z byłym głównodowodzącym siłami NATO w Europie, gen. Philipem Breedlove’em, lobbowała na rzecz dostarczania broni na Ukrainę – w tym bez bezpośredniego udziału USA. Według tych planów ciężką broń i amunicję miała wysyłać na Ukrainę Polska, a w rozmowach w Warszawie na ten temat uczestniczył znany ekspert ds. wojskowych, Philip Karber. Nieoficjalne rozmowy prowadził też gen. Wesley Clark, znany amerykański generał i były dowódca sił NATO w Europie, który współpracował z Karberem. Jak pisaliśmy, w kwietniu 2015 gen. Clark publicznie wywierał presję na Polaków. aby przekazali broń Ukrainie.
Czytaj więcej: Amerykanie naciskali, żeby Polska nieoficjalnie dostarczała ciężką broń Ukrainie
Wiceszefa MON zapytano też na antenie PR3, czy polski rząd rozważa scenariusz, w którym w razie otwartego konfliktu rosyjsko-ukraińskie w stronę polskiej granicy ruszy fala migrantów i uchodźców z Ukrainy. Przyznał, że taka opcja jest rozważana, dodając, że Polska już wcześniej przyjęła rzeszę Ukraińców.
– Taka ewentualność jest rozpatrywana, zresztą przerabialiśmy to już podczas trudnej sytuacji w Donbasie. Wtedy ukraińska emigracja bardzo mocno pukała do polskich drzwi i przyjęliśmy bardzo dużą rzeszę Ukraińców. Jesteśmy przygotowani na to by udzielić Ukrainie wsparcia humanitarnego – powiedział wiceminister.
Czytaj także: Ukraiński minister: miliony Ukraińców ruszą do Polski w razie rosyjskiej agresji
Zdaniem Skurkiewicza, działania Rosji przy wschodniej granicy Ukrainy, są standardowym elementem jej polityki zagranicznej. Wyraził nadzieję, że wszystko „uda się załatwić w formie dyplomatycznej”. Jednocześnie oświadczył, że wielkie przegrupowania rosyjskich wojsk nie różnią się od tego, co działo się przy okazji wcześniejszych, dużych manewrów.
– Dziś pół świata mówi o konflikcie rosyjsko-ukraińskim, a tak de facto nic nadzwyczajnego – jeśli chodzi o realne działania – się nie dzieje. Warto zwrócić uwagę, że przegrupowania wojska rosyjskich nie odbiegają od tych, z którymi mieliśmy do czynienia we wrześniu, przy okazji ćwiczeń “Zapad”. Mamy do czynienia z wojną nerwów, gestów i słów – powiedział Skurkiewicz.
Rzecznik Pentagonu John Kirby poinformował w poniedziałek, że do ok. 8,5 tys. żołnierzy USA zostało postawionych w stan wyższej gotowości, by móc szybko przemieścić się do Europy. Zaznaczył, że jeszcze nie podjęto ostatecznej decyzji w sprawie wysłania ich. Podkreślił, że łącznie siły NATO mogą liczyć do 40 tys. żołnierzy z państw Sojuszu.
W poniedziałek wieczorem prezydent Andrzej Duda brał udział w rozmowie z prezydentem USA Joe Bidenem i kilkoma europejskimi przywódcami. Tematem rozmowy był kryzys na linii Rosja-Ukraina. „Reprezentowaliśmy Europę Środkową i państwa, które generalnie znajdują się we wschodniej flance NATO” – oświadczył Andrzej Duda. Zapowiedział także zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
W poniedziałek NATO zadeklarowało, że wysyła dodatkowe okręty i myśliwce w celu wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu. „Sojusznicy NATO stawiają siły w stan gotowości i wysyłają dodatkowe okręty i myśliwce do rozmieszczenia w siłach NATO w Europie Wschodniej, wzmacniając obronę sojuszniczą w sytuacji, gdy Rosja kontynuuje swoje militarne działania na Ukrainie i wokół niej” – napisano w komunikacie. Do deklaracji odniósł się rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. „Oświadczenie NATO o wzmocnieniu wschodniej flanki i przemieszczeniu tam sił prowadzi do wzrostu napięcia w zakresie bezpieczeństwa” – powiedział.
New York Times podał w niedzielę, że Prezydent USA Joe Biden rozważa wysłanie do krajów wschodniej flanki NATO dodatkowych 1-5 tys. żołnierzy w reakcji na koncentrację rosyjskich sił na Białorusi. W przypadku eskalacji ich liczba miałaby wzrosnąć szybko nawet do 50 tys. Siły USA miałyby zostać zwiększone m.in. w Polsce i Rumunii.
W poniedziałek szefowa KE Ursula von der Leyen ogłosiła, że Unia Europejska wesprze Kijów pakietem pomocy finansowej w wysokości 1,2 mld euro. „Pakiet ten pomoże Ukrainie w zaspokojeniu jej potrzeb finansowych w związku z konfliktem” – wskazała szefowa Komisji.
Z kolei duński minister spraw zagranicznych Danii Jeppe Kofod oświadczył w poniedziałek, że Unia Europejska jest gotowa nałożyć na Rosję „nigdy wcześniej nie widziane” sankcje gospodarcze, jeśli ta zaatakuje Ukrainę.
rp.pl / Kresy.pl
A kto za to zapłaci i kiedy?