Polska potępiła w środę zastrzelenie dziennikarki telewizji Al Jazeera, nie przesądzając kto był sprawcą jej śmierci.
Rzecznik prasowy MSZ Łukasz Jasina opublikował w środę oświadczenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie zastrzelenia dziennikarki telewizji Al Jazeera.
„Polska potępia strzelanie do dziennikarzy stacji Al Jazeera, do którego doszło dzisiaj rano pod Jenin na palestyńskich terytoriach okupowanych. Strzały, w wyniku których poniosła śmierć Shireen Abu Aqla, a drugi reporter został ciężko ranny, uderzyły także w wartości cywilizowanego świata – wolność prasy i prawo do informacji. Okoliczności tego tragicznego wydarzenia powinny być zbadane w bezstronny sposób, a winni powinni zostać postawieni przed sądem i ukarani. Sytuacja, w której podczas operacji militarnej giną cywile, nie powinna się wydarzyć. Rodzinie i bliskim zabitej dziennikarki przesyłamy wyrazy współczucia, a rannemu dziennikarzowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia”.
— Łukasz Jasina (@RzecznikMSZ) May 11, 2022
Również Biały Dom „zdecydowanie potępił” w środę zabójstwo reporterki Al Jazeery Szirin Abu Akleh i wezwał do wszczęcia śledztwa w sprawie jej śmierci – podaje agencja Reutera.
Słowa potępienia zabójstwa dziennikarki i wezwanie do wyjaśnienia tej sprawy przekazała dziennikarzom na pokładzie prezydenckiego samolotu Air Force One lecącego do Illinois zastępca rzecznika Białego Domu Karine Jean-Pierre.
Ambasador USA w Izraelu Tom Nides potwierdził, że Szirin Abu Akleh była obywatelką amerykańską i wezwał do „dokładnego zbadania okoliczności jej śmierci”.
Podobne oświadczenie, w którym także nie wskazano strony odpowiedzialnej za śmierć dziennikarki, wydało w środę polskie MSZ. Ustami swojego rzecznika Łukasza Jasiny ministerstwo potępiło „strzelanie do dziennikarzy stacji Al Jazeera”. Zdaniem MSZ strzały, które zabiły Szirin Abu Akleh i raniły towarzyszącego jej drugiego reportera, „uderzyły także w wartości cywilizowanego świata – wolność prasy i prawo do informacji”. MSZ opowiedziało się za bezstronnym zbadaniem incydentu i postawieniem winnych przed sądem.
Jak podawaliśmy, wieloletnia dziennikarka telewizji Al Jazeera Szirin Abu Akleh zginęła w środę od strzału w głowę w czasie izraelskiego nalotu na obóz dla uchodźców w mieście Dżenin położony na Zachodnim Brzegu. Inny dziennikarz Al Jazeery, Ali al-Samoudi, w tym samym miejscu i czasie został raniony kulą w plecy.
Al Jazeera podała, że dziennikarka zginęła z rąk Izraelczyków. Taką wersję wydarzeń przedstawił także jej ranny kolega. Tymczasem premier Izraela Neftali Bennett oświadczył, że „wydaje się prawdopodobne”, że uzbrojeni Palestyńczycy – którzy w tym czasie ataku strzelali na oślep – byli odpowiedzialni za niefortunną śmierć dziennikarki”.
Według Al Jazeery Ali al-Samoudi i inni dziennikarze obecni na miejscu zdarzenia, zaprzeczają wersji przedstawionej przez Bennetta. Według nich na miejscu nie było żadnych palestyńskich bojowników.
„Chcieliśmy sfilmować operację armii izraelskiej i nagle postrzelili nas, nie prosząc, abyśmy odeszli lub przestali filmować” – powiedział al-Samoudi.
Szatha Hanajsza, lokalna dziennikarka, która stała obok Abu Akleh, w czasie gdy ta została postrzelona, powiedziała również Al Jazeerze, że nie doszło do konfrontacji między bojownikami palestyńskimi a armią izraelską. Według niej do grupy dziennikarzy bezpośrednio strzelano.
„Było nas czworo dziennikarzy, wszyscy nosiliśmy kamizelki, wszyscy nosiliśmy hełmy” – powiedział Hanajsza. „[Izraelska] armia okupacyjna nie przestała strzelać nawet po tym, jak [Abu Akleh] upadła. Nie mogłam nawet wyciągnąć ręki, żeby ją pociągnąć, ponieważ padały strzały. Armia strzelała, by zabić” – dodawała.
Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!