Węgierski premier Viktor Orban podkreśla, że kraje o takim położeniu jak Węgry, bez dostępu do morza, nie mogą po prostu zrezygnować z rosyjskiego gazu i zastąpić go droższym gazem z USA. Wątpi też, by dla Europy było to opłacalne i wykonalne.
W piątkowym wywiadzie dla Radia Kossuth węgierski premier Viktor Orban wyraził swój sceptycyzm wobec koncepcji zastąpienia w Europie gazu z Rosji gazem skroplonym (LNG), importowanym ze Stanów Zjednoczonych. Uważa, że w przypadku niektórych krajów, przede wszystkim położonych w głębi lądu i bez dostępu do morza, jak Węgry, zastąpienie rosyjskiego gazu droższym gazem amerykańskim będzie w zasadzie niemożliwe. Powodem jest m.in. brak dostępu do morskich terminali LNG oraz alternatywnych rurociągów.
Orban powiedział, że „odłączenie taniego rosyjskiego gazu i kupowanie w zamian drogiej amerykańskiej energii” byłoby dla Węgier niemożliwe.
„Zastąpienie taniego rosyjskiego gazu drogim amerykańskim gazem nie powiedzie się” – cytuje Orbana agencja Tass. Dodał, że uważa tego rodzaju koncepcje za „absurdalne” i zaznaczył, że ich efekt byłby katastrofalny dla węgierskiej gospodarki.
Przeczytaj: Orban przeciwko objęciu sankcjami ropy i gazu z Rosji
Czytaj również: Orban: nie będzie unijnych sankcji na gaz i ropę z Rosji
Dodał, że również dla samej Europy liczenie na to, iż będzie można sprowadzać z USA wystarczające ilości gazu skroplonego, jest nieopłacalne. Zaznaczył, że w bliskiej perspektywie czasowej nie ma alternatywy dla dostaw surowców energetycznych z Rosji, szczególnie w przypadku Węgier.
„Tu nie chodzi o to, żeby ubrać wieczorem sweter i trochę skręcić ogrzewanie, czy o płacenie kilku forintów więcej za gaz, ale o fakt, że bez surowców energetycznych z Rosji, na Węgrzech nie będzie żadnej energii” – powiedział węgierski premier.
Orban kolejny raz odniósł się też do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. – To nie nasza wojna. Tu nie możemy wygrać, ale możemy wszystko przegrać – zaznaczył. – Potępiamy rosyjski atak, ale nie możemy pomóc Ukraińcom, jeśli w międzyczasie sami się zniszczymy.
Przeczytaj: Orbán: Węgry nie będą „niszczyć samych siebie” w imię Ukrainy
Premier Węgier wypowiedział się podobnie również podczas piątkowego wiecu przedwyborczego Fideszu w Szekesfehervarze.
– To nie jest nasza wojna, musimy się trzymać od niej z daleka – mówił Orban. – Możemy trzymać się z daleka, nie wysyłając żołnierzy ani broni i nie zezwalając na transport broni przez terytorium Węgier, ponieważ wtedy natychmiast staniemy się celem wojskowym.
Czytaj także: Orban: tylko zwycięstwo Fideszu zagwarantuje, że Węgry nie zostaną wciągnięte w wojnę
Zobacz: Orban: Węgry nie wyślą broni ani żołnierzy na Ukrainę
Lider Fideszu twierdził też, że liberalna koalicja, z którą podczas niedzielnych wyborów zmierzy się jego partia, zawarła tajne porozumienie z ukraińskim rządem, a w razie zwycięstwa natychmiast wstrzyma import ropy i gazu z Rosji. Przedstawiciele koalicji twierdzą, że twierdzenia te są nieprawdziwe.
– Jeśli obejmiemy sankcjami import energii, a oni [koalicja opozycyjna – red.] zamkną rurociągi, to wówczas Węgry nie będą po prostu zimniejsze, temperatura nie spadnie o 1-2 stopnie, ale kraj zostanie wyłączony. Będziemy musieli zamknąć fabryki i wiele ludzi straci pracę – mówił Viktor Orban.
W ubiegłym tygodniu premier Orban podał dane, według których 85 proc. gazu i ponad 60 proc. ropy Węgry sprowadzają z Rosji.
dailynewshungary.com / AP / investogist.com / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!