Lokalna burza piaskowa w obrębie czarnobylskiej strefy zamkniętej roznieciła na części tlących się obszarów nowe ogniska pożaru. Dym z pożarów dotarł do Kijowa.

W czwartek po południu media na Ukrainie podały, że w lesach w obrębie czarnobylskiej strefy zamkniętej wybuchł kolejny pożar. Informację przekazał Jarosław Jemelianenko (Jemielianienko), szef biura-operatora wycieczek po rejonie Czarnobyla. Ogień, jak twierdzi, pojawił się w rejonie w si Korohod w strefie zamkniętej.

Jemeljanenko, członek rady społecznej przy instytucji państwowej zarządzającej strefą zamkniętą wokół dawnej elektrowni atomowej, zamieścił na Facebooku wpisy ze zdjęciami, twierdząc, że dzisiejsza lokalna „burza piaskowa” spowodowała, iż w wielu miejscach tlące się obszary zostały rozniecone i ponownie pojawił się tam otwarty ogień. Dodał, że pojawiły się też nowe ośrodki ognia na obszarze rezerwaty biosfery, w rejonie wsi Dytjatki.

„Mam wielką nadzieję, że tym razem reakcja rządu będzie natychmiastowa, bez opóźnień” – napisał. Według informacji z czwartku rano, mimo akcji gaśniczej w części lasów tlący się ogień nie został jeszcze całkowicie ugaszony.

W piątek pojawiły się też fotografie kłębów dymu w Kijowie, który pochodzi m.in. z pożarów lasu pod Czarnobylem. Eksperci stwierdzili w nim obecność produktów spalania. Władze ukraińskiej stolicy wezwały mieszkańców miasta do nieotwierania okien i niewychodzenia na zewnątrz.

Jak informowaliśmy wcześniej, duże pożary lasu w w strefie zamkniętej wokół Czarnobyla zaczęły się 4 kwietnia br i objęły 20 hektarów. Według ukraińskich służb,akcję gaśniczą utrudniał zwiększony poziom radioaktywności tła w niektórych miejscach. Choć początkowo komunikaty sugerowały, że sytuacja jest pod kontrolę, 7 kwietnia płonęło już 35 hektarów. Później podano, że ukraińska policja zidentyfikowała 27-letniego miejscowego mieszkańca, którego oskarżono o celowe podłożenie ognia.

W poniedziałek 13 kwietnia pisaliśmy, że strefa zamknięta w rejonie dawnej elektrowni atomowej Czarnobyl wciąż płonie, a pożar dotarł już do opuszczonego, przyzakładowego miasta Prypeć. Jemelianenko pisał wówczas, że sytuacja jest krytyczna, zarazem krytykując politykę informacyjną władz. „Strefa płonie. Miejscowe władze meldują, że wszystko jest pod kontrolą, ale w rzeczywistości ogień gwałtownie obejmuje nowe terytoria” – pisał. „Teraz ogień dotarł do Prypeci i jest 2 km od składów radioaktywnych odpadów >Pidlisnyj<, gdzie znajdują się najbardziej wysokoaktywne odpady radioaktywne z całej czarnobylskiej strefy, i od samej Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej”. Zaznaczaliśmy, że w przypadku zapłonu składowiska odpadów radioaktywnych mogłoby dojść do emisji do atmosfery znacznej ilości promieniotwórczych pyłów. Takie ryzyko powstaje także w przypadku pożaru ściółki leśnej, bowiem w niektórych miejscach, na niedużej głębokości nadal zalegają osady z 1986 r.

Dzień później oficjalnie podano, że służby zdołały opanować ogień w rejonie czarnobylskiej „zony”, a poziom promieniowania jest w granicach normy. Jak pisaliśmy, ukraińskim strażakom pomogły w tym opady deszczu. Jednocześnie, wciąż ujawniane były nowe ogniska pożaru, a w kilku miejscach zaobserwowano tlące się trawy. Szef Państwowej Służby do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych, Mykoła Czeczotkin twierdził, że na kompletne ugaszenie ognia potrzeba jeszcze kilku dni.

Unian / 112.ua / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply