Nielegalni migranci w Dziewieniszkach na Wileńszczyźnie, służby zwlekały z interwencją [+FOTO]

W centrum Dziewieniszek na Wileńszczyźnie nieoczekiwanie pojawili się nielegalni imigranci. Bez przeszkód przyszli do małego miasteczka namiotowego, w którym dyżurują mieszkańcy protestujący przeciw założeniu tam ośrodka dla migrantów. Wezwani na miejsce litewscy pogranicznicy nie przyjechali, policja zjawiła się niespełna 30 minut od wezwania.

W środę pisaliśmy, że mieszkańcy Dziewieniszek na Wileńszczyźnie mogą mówić o pierwszym zwycięstwie – rząd Litwy wstrzymał się z osiedleniem w tej miejscowości migrantów z Bliskiego Wschodu. Minister spraw wewnętrznych Agnė Bilotaitė powiedziała, że jej resort „rezerwuje to miejsce (…), ale obecnie nie ma decyzji o przewozie osób”. Zastrzegła przy tym, że władze nie wycofują się ze swoich planów. Jako zwycięstwo mieszkańców Dziewieniszek deklarację litewskiej minister oceniła partia miejscowych Polaków, traktując zapowiedzi Bilotaitė jako „próbę wyjścia z zaistniałej sytuacji z twarzą.”

Okazało się jednak, że nielegalni migranci… sami, nie niepokojeni prze nikogo, przychodzą do Dziewieniszek. W środę w sieci pojawił się wpis ze zdjęciami, na których widać kilku młodych mężczyzn o ciemnej karnacji, z plecakami. Przyszli nad ranem do małego miasteczka namiotowego, zorganizowanego przez mieszkańców miasteczka obok budynku, w którym władze chciały stworzyć ośrodek dla nielegalnych migrantów. Ze zdjęć wynika, że na miejsce w pewnym momencie przyjechała litewska policja. Sami przybysze najwyraźniej zachowywali się spokojnie.

Według uzyskanych przez nasz portal informacji, czterej nielegalni migranci po prostu przyszli do miasteczka i przysiedli się do mieszkańców dyżurujących na miejscu. Jeden z obcokrajowców, który znał trochę język angielski powiedział, że chcą skontaktować się z władzami. Wezwano Straż Graniczną, która się nie pojawiła, więc po około godzinie zadzwoniono na policję.

Sprawę skomentowała na Facebooku Renata Cytacka, radna miasta Wilna pochodząca z rejonu solenickiego, zaangażowana w protesty mieszkańców.

„Jak to jest? Uchodźcy spokojnie przychodzą do miasteczka. Czekają najpierw godzinę na straż graniczną, która nie przyjeżdża. Następnie do pół godziny należy czekać na policję? A jeżeli następni przyjdą i nie będą mili i uprzejmi??? Kto zadba o nasze bezpieczeństwa? Kto ponosi odpowiedzialność za takie bezprawie? Mieszkańcy mają rację, że nie chcą obozów uchodźców koło siebie. Jak widać w razie zagrożenia nikt im nie pomoże” – napisała.

„To pokazuje, że tak naprawdę litewska straż graniczna, to jedna wielka porażka, może sobie na Litwę wejść kto chce, a i policja potrafi pałować tylko swoich obywateli” – uważa Cytacka. W komentarzu dodała, że policja przyjechała na miejsce dopiero pół godziny po jej wezwaniu.

W rozmowie z naszym portalem radna zwróciła uwagę na kuriozalność całej sytuacji. „Tak, niestety, są chronione nasze granice. Dobrze, że ci ludzie byli przyjaźnie nastawieni, spokojni. Kiedy jednak jeden z nich się rozgadał, to powiedział, że przy granicy jest ich z 200 osób. Drugi zaraz go skarcił, ale potem podano, że złapano około 170 osób. Nie można wykluczyć, że 30 udało się przedostać… Być może nie jest to prawda, ale ludzie tu, w strefie przygranicznej, są bardzo zaniepokojeni”.

Polska działaczka zwróciła też uwagę na to, że imigranci, którzy zjawili się w Dziewieniszkach, byli dobrze ubrani i mieli telefony komórkowe z białoruskimi kartami SIM, które na Białorusi można uzyskać za okazaniem dokumentu, a przyszli w czystych butach. Jej zdaniem może to świadczyć o tym, że napływ migrantów może być w jakiś sposób koordynowany przez stronę białoruską.

W środę z mieszkańcami Dziewieniszek spotkał się prezydent Litwy Gitanas Nausėda. W spotkaniu uczestniczyli także mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz oraz starosta gminy Dziewieniszki Czesława Marcinkiewicz. „Podczas spotkania mieszkańcy skarżyli się na nieskoordynowane działania władz centralnych, wyrażali obawy o swoje bezpieczeństwo. Jak poinformowała doradca prezydenta Raminta Stanaitytė-Česnulienė, prezydent poprosił dziewieniszczan o zrozumienie trudnej sytuacji w kraju i o konstruktywne prowadzenie dialogu.” – zrelacjonował spotkanie portal L24.lt.

Od 18 lipca w Dziewieniszkach, zamieszkanych przez 500 osób, głównie polskiej narodowości, trwał protest mieszkańców przeciwko ulokowaniu w niej do 1000 nielegalnych migrantów, jacy przeniknęli w ostatnich tygodniach na terytorium Litwy z sąsiedniej Białorusi. Litewskie MSW chciało zakwaterować ich w starym, od lat nieużywanym internacie szkoły rolniczej. Mieszkańcy uznali, że obiekt ten jest całkowicie nieprzystosowany do takiej roli, znajduje się w dodatku blisko miejscowej szkoły.

W piątek do Dziewieniszek przybyli przedstawiciele rządu – wiceszef litewskiego MSW, Witalij Dmitrijew (Vitalijus Dmitrijevas) oraz doradca premiera ds. bezpieczeństwa narodowego, Kęstutis Lančinskas. Towarzyszyła im liczna asysta policji, źródła na miejscu mówiły o ponad 100 funkcjonariuszach. Przedstawiciele protestujących mówili, że władze Litwy chcą wyciszyć, a nawet spacyfikować protest mieszkańców miejscowości. Po burzliwych negocjacjach przedstawicieli litewskiego rządu i policji z mieszkańcami Dziewieniszek, wycofano ściągnięte na miejsce liczne siły policji.

W poniedziałek do podobnego protestu doszło w innej miejscowości rejonu solecznickiego licznie zamieszkanej przez Polakow – Rudnikach. Tego dnia litewskie MSW ogłosiło, że także koło tej miejscowości chce zorganizować obóz dla nielegalnych imigrantów. Miejscowi mieszkańcy próbowali zablokować drogę do bazy MSW gdzie gdzie ma powstać obóz. Blokada została rozbita w nocy z poniedziałku na wtorek przez siły policyjne z użyciem gazu łzawiącego.

W ostatnich tygodnia na Litwie znacznie wzrosła liczba migrantów przekraczających granicę od strony Białorusi. Według stanu na piątek 23 lipca, od początku roku zatrzymano już łącznie 2 430 nielegalnych migrantów – to 30-krotnie więcej niż w ciągu całego 2020 roku. To głównie obywatele Iraku. Przybywają oni na Białoruś legalnie, a następnie przekraczają już nielegalnie granicę z Litwą, by dostać się do Unii Europejskiej. Litewscy politycy oskarżają Białoruś, że dzieje się to przy biernej postawie jej służb bezpieczeństwa lub wręcz przy ich pomocy.

Władze Litwy chcą ulokować napływających nielegalnych migrantów akurat w miejscach zamieszkania ludności polskiej, na Wileńszczyźnie: w Dziewieniszkach i Rudnikach w rejonie solecznickim, w Miednikach Królewskich w rejonie wileńskim oraz w Podbrodziu w rejonie święciańskim.

W czwartek 29 lipca w Wilnie odbędzie się pikieta pod siedzibą rządu. Uczestnicy będą protestować przeciwko polityce władz ws. kryzysu migracyjnego i forsowaniu decyzji o zakładaniu ośrodków dla migrantów w takich miejscach jak Dziewieniszki.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply