Malin mrożonych w minionym okresie tyle wjechało, że nie musimy nic produkować w roku przyszłym. A więc to jest problem – mówił w rozmowie z TVN24 minister rolnictwa, Czesław Siekierski.
“Jako minister rolnictwa jasno stwierdziłem, że rolnicy protestują w słusznej sprawie, ich argumenty, postulaty mają rację. Można dyskutować co do formy protestu, choć protesty rolnicze mają zawsze swój jednoznaczny, ostry wyraz, także gdy obserwujemy jak protestują rolnicy w krajach Europy zachodniej. Te protesty są zdecydowane, ostre, jest na porządku dziennym wysypywanie czy wyrzucanie różnych produktów rolnych” — mówił Siekierski o protestach rolniczych, m.in. czwartkowym proteście we Wrocławiu.
W kontekście zapowiedzianego na 20 lutego strajku generalnego rolników i marszu na Warszawę, który ma mieć miejsce 27 lutego, minister stwierdził, że ministerstwo “bardzo poważnie traktuje postulaty rolników”.
Zapytany o postulat całkowitego zamknięcia granicy dla ukraińskich produktów na 2-3 miesiące minister przekazał, że prowadzone są z Ukrainą rozmowy na poziomie bilateralnym dotyczące dopuszczalnych kwot, które nie zaszkodziłyby rynkowi polskiemu.
CZYTAJ TAKŻE: Zełenski o proteście na granicy: To, co się dzieje z naszymi obywatelami i ładunkami to wyraźne naruszenie zasad
“Proponujemy kwoty w zakresie wrażliwych towarów: czy to cukier, czy to drób, owoce miękkie, mrożonki. Odnosimy się do czasu sprzed wojny, analizujemy sytuację w takim ujęciu, by to nie zaszkodziło polskiemu rolnikowi” — powiedział Siekierski. “Malin mrożonych w minionym okresie tyle wjechało, że nie musimy nic produkować w roku przyszłym. A więc to jest problem. Na pewno jeśli chodzi o maliny, będziemy postulować (by ich nie wpuszczać)” – dodał.
Minister mówił też, że ograniczenia jeśli chodzi o wwóz do Polski mogą objąć też drób i jaja. Jak zapowiedział, do końca marca powinny zostać ustalone limity.
CZYTAJ TAKŻE: Minister Siekierski: Mafia pewnie jest na Ukrainie, ale ta Ukraina walczy
“Z Ukrainą rozmowy są sympatyczne, ale ich zdanie na koniec jest takie, że ‘my jesteśmy w szczególnej sytuacji, w związku z czym powinniście inaczej podchodzić do zagadnienia’” – zrelacjonował Siekierski. Przekazał on też, że Ursula von der Leyen „bardzo ogranicza jakiekolwiek ustępstwa w zakresie zwiększenia ograniczeń jeśli chodzi o liberalizację handlu”.
Jak informowaliśmy, w poniedziałek Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) w Lublinie poinformowała, że na granicy zatrzymano 20 ton mrożonych malin z Ukrainy. Owoce były transportowane w 800 papierowych workach. Inspekcja wykazała niezgodności z normami w zakresie cech organoleptycznych (wyglądu i barwy). Okazało się, że w mrożonych owocach znaleziono plastik.
Inspekcja wydała w związku z tym decyzję o zakazie wprowadzenia tej partii mrożonych malin do obrotu. Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności.
CZYTAJ TAKŻE: Polski rolnik zastraszany przez Ukraińców po wpisaniu na listę “wrogów Ukrainy”
„W ramach kontroli jakości handlowej produktów spożywczych importowanych z Ukrainy, przeprowadzonych przez Inspekcję na granicy ukraińsko-polskiej w latach 2022 – 2024 (do 8 lutego 2024 r.), wydane zostały łącznie 623 decyzje o zakazie wprowadzenia do obrotu” – poinformowała IJHARS, cytowana przez wp.pl za portalspozywczy.pl.
Przypomnijmy, że w przyszłym tygodniu rolnicy rozpoczną blokadę przejść granicznych z Ukrainą, a także węzłów komunikacyjnych i dróg dojazdowych do stacji kolejowych i portów, służących do przeładunku produktów rolnych z Ukrainy.
Ponadto, w wystosowanym w styczniu br. liście do eurokomisarza ds. handlu minister rolnictwa Czesław Siekierski napisał, że całkowita liberalizacja handlu z Ukrainą odniosła „skutki odwrotne do zamierzonych” i jest „zasadniczo przeciwny” przedłużaniu wolnego handlu z tym krajem. Podkreślił, że problemy z nadmiernym importem z Ukrainy dotyczą nie tylko zbóż, ale też m.in. cukru, mięsa drobiowego czy mrożonych malin.
Przeczytaj: Do Polski trafia tania ukraińska mąka. „Właściciele młynów biją na alarm”
Kresy.pl / rp.pl
a czy ktoś sprawdzi, czy w tym imporcie są jakieś niebezpieczne pestycydy np?
Czy POLSKA posiada sprzęt i specjalistów żeby cokolwiek sprawdzić?
Sanepid z ich starożytnymi metodami i brakiem pracowników na pewno sobie nie poradzi z niczym.