To czysty szantaż i terroryzowanie wszystkich…Wszyscy, którzy stoją za tym strajkiem, prędzej czy później będą musieli ponieść za niego odpowiedzialność – oświadczył ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Zwarycz.
Ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Zwarycz, udzielił obszernego wywiadu Radio Swoboda. Głównym tematem rozmowy był protest polskich przewoźników, blokujących dojazdy do głównych, polsko-ukraińskich przejść granicznych. Dyplomata twierdzi, że „granica nie może być zakładnikiem jakichkolwiek interesów handlowych lub politycznych”, a w obecnych warunkach, w tym w kontekście wojny, „próby ograniczania ruchu [ciężarowego – red.] albo blokowanie przejść granicznych jest moim zdaniem, mówiąc dyplomatycznie, co najmniej niewłaściwe”.
– Wiemy, że ta sytuacja na granicy, ta akcja protestacyjna, blokady, już doprowadziły do wielomilionowych strat (…). granica musi zostać jak najszybciej odblokowana, trzeba usiąść do rozmów i porozmawiać o realnych sprawach, o tym, co już w zasadzie zaproponowaliśmy – powiedział Zwarycz.
Dyplomata twierdzi też, że postulaty polskich przewoźników są nie do zrealizowania, „ponieważ one ingerują w obszar prawa UE i nasze wzajemne zobowiązania w ramach umowy między Ukrainą a UE”. Uważa, że jakakolwiek szybka zmiana tego porozumienia czy namawianie do tego strony ukraińskiej „jest nierealne”. – Jeśli dla polskich przewoźników to kwestia zwiększenia pewnych zysków komercyjnych, to dla nas to kwestia życia i śmierci – dodał.
PRZECZYTAJ: Rozmowy z udziałem KE ws. protestu przewoźników. Ukraina domaga się odwołania strajku
Na pytanie o propozycje strony ukraińskiej Zwarycz odpowiedział, że chodziło o przekierowanie wracających do Polski pustych ciężarówek „na trzy inne, działające przejścia graniczne”. Protestujący Polacy jednak od razu je odrzucili, domagając się przywrócenia zezwoleń dla ukraińskich kierowców i przewoźników. – To czysty szantaż i terroryzowanie wszystkich. Uważam, że jest to droga błędna, niezgodna z europejskimi normami i europejską praktyką. Wszyscy, którzy stoją za tym strajkiem, prędzej czy później będą musieli ponieść za niego odpowiedzialność – oświadczył.
W związku z tym, że od czwartku polscy rolnicy mają zablokować przejście graniczne w Medyce, Zwarycz powiedział, że Ukraina apeluje do polskich władz, żeby się na to nie zgadzały, „bo sytuacja na granicy jest, mówiąc szczerze, tragiczna”. Wyraził nadzieję, że strona polska uniemożliwi protestującym kontynuowanie strajku. Jednocześnie, ukraiński ambasador przyznał, że oskarżenia ukraińskich kierowców o to, że protestujący blokują transporty humanitarne i wojskowe, są niezgodne z prawdą.
Prowadząca rozmowę dziennikarka Radio Swoboda powołała się na Jacka Piechotę, byłego ministra gospodarki i szefa Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. W rozmowie miał zasugerować, żeby wpłynąć na władze lokalne, gminne, aby cofnęły pozwolenia na protest. Ambasador przyznał, że „w razie potrzeby” należałoby rozważyć każdą możliwość na rzecz zniesienia blokady. Zastrzegł jednak, że to kompetencje polskich władz. „Mamy ogromną nadzieję, że zarówno władze lokalne, jak i polski rząd znajdą odpowiednie wyjście z tej sytuacji” – dodał.
Dziennikarka twierdzi też, że protestuje tylko część polskich przewoźników, którzy jakoby są za to krytykowani przez swoich kolegów z branży. Zwarycz w odpowiedzi zaznaczył, że protest odbywa się w czasie, gdy w Polsce po wyborach ma miejsce zmiana władzy i jego zdaniem było to celowe zagranie ze strony organizatorów strajku. Pytany o protesty zapowiadane z kolei przez słowackich przewoźników zaznaczył, że m.in. z tego powodu Ukraina maksymalnie angażuje Unię Europejską w rozmowy i całą sytuację. Z jego wypowiedzi wynika, że Kijów nie wyklucza opcji sankcji względem Polski.
– Tego typu protesty utrudniają funkcjonowanie „korytarzy solidarności”, dlatego istotna jest rola UE, Komisji Europejskiej w uregulowaniu tej sytuacji. A my prowadzimy stały dialog z Brukselą, szukamy różnych mechanizmów oddziaływania, także na strajkujących. Nie jest wykluczona kwestia wprowadzenia określonych mechanizmów kompensacyjnych czy sankcyjnych. Oczywiście, to kwestia otwarta, leżąca w kompetencjach KE – oświadczył Wasyl Zwarycz. Dodał, że jego zdaniem osoby odpowiedzialne za protest powinny podchodzić odpowiedzialnie do tego, co robią, a przede wszystkim nie szkodzić.
Rozmowa dotyczyła też kwestii tego, czy sprawa tzw. kryzysu zbożowego została już jakoś rozwiązana i czy nie będzie to kłopot w relacjach z UE. Zdaniem ambasadora, ta kwestia nie powinna już być problemem, a stronie polskiej przedstawiono korzystne propozycje.
Jak informowaliśmy, w środę rano ukraińscy kierowcy oburzeni blokadą, jaką w ramach protestu prowadzą polscy przewoźnicy, zaczęli zbierać się na rondzie na drodze nr 94 do granicy, przed zjazdem na autostradę A4 w kierunku na Ukrainę. Zostali jednak zablokowani przez policję. Później jednak ukraińscy kierowcy w grupach po kilkadziesiąt osób ruszyli autostradą A4 w kierunku przejścia w Korczowej. Najpewniej wyruszyli m.in. z MOP Hruszowice. Policjanci zatrzymali maszerujących Ukraińców kilka kilometrów przed przejściem granicznym.
Jak pisaliśmy, we wtorek wieczorem kilkadziesiąt ukraińskich ciężarówek pod eskortą policji jechało w konwojach autostradą „pod zakaz” na przejście graniczne w Korczowej, omijając blokadę protestujących przewoźników. Wcześniej jeden z policjantów mówił ukraińskim kierowcom, że „na górze” mogą zdecydować, żeby wbrew przepisom i uzgodnieniom puścić samochody autostradą. W sprawie interweniował poseł Konfederacji, Grzegorz Braun.
Należy podkreślić, że nie jest to pierwsza sytuacja tego rodzaju.
Czytaj również: Policja pomaga ukraińskim kierowcom ominąć protest polskich przewoźników. „Zrobiono nas w bambuko”
Wcześniej pisaliśmy, że w ramach akcji ostrzegawczej przeciwko protestowi polskich przewoźników, we wtorek ukraińscy przewoźnicy częściowo zablokowali w Korczowej-Krakowcu wjazd na Ukrainę dla polskich aut. Organizator nazwał protestujących Polaków terrorystami. „To drugi front uruchomiony przez Rosję i wspierany przez partię Konfederacja, polską partię, która jest prorosyjska”. Dodajmy, że jeden z organizatorów i liderów strajku polskich przewoźników, działacz Konfederacji Rafał Mekler, podczas gdy Ukraińcy zablokowali wjazd dla polskich aut, w Korczowej „policja nadal przeprowadza ukraińskie ciężarówki bez kolejki”.
Jak pisaliśmy, we wtorek słowaccy przewoźnicy dołączyli do protestu Polaków i zablokowali główne przejście graniczne z Ukrainą Użhorod-Vyšné Nemecké. Domagają się przywrócenia systemu zezwoleń dla ukraińskich firm transportowych.
Protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą trwa od 6 listopada. Przedstawiciele branży blokują przejścia graniczne z Ukrainą w woj. lubelskim i podkarpackim. Blokady dróg dojazdowych do przejść granicznych z Ukrainą związane są z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Polscy przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.
Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do ukraińskiego systemu „Szlach” (Droga).
Czytaj: Media: Rząd zgodził się w Brukseli na zniesienie zezwoleń dla ukraińskich przewoźników|
Jak podaliśmy, ukraińskie władze oświadczyły, że w ramach rozmów polsko-ukraińskich ws. protestu polskich przewoźników na granicy nie ma tematu zmiany czy anulowania umowy o liberalizacji transportu. Twierdzą też, że Polacy, blokując granice, szkodzą nie tylko Ukrainie, ale również Polsce i krajom unijnym.
radiosvoboda.org / Kresy.pl
Facet ty jesteś TYLKO ambasadorem a zachowujesz sie jak namiestnik.Co to za groźby ,wy zróbcie u siebie porzadek anie u nas.Co wyczyniaja wasze służby z polskimi kierowcami?To ze mamy beznadziejne rzady to nie znaczy ze sobie możesz mówić co ci slina na język przyniesie.A już ten szantaż emocjonalny o wojnie to totalnie “zdarta płyta”.
Taki byczek, a nie na froncie z kałasznikowem lub chociażby z piłą?