Ukraińskie władze oświadczyły, że w ramach rozmów polsko-ukraińskich ws. protestu polskich przewoźników na granicy nie ma tematu zmiany czy anulowania umowy o liberalizacji transportu. Twierdzą też, że Polacy, blokując granice, szkodzą nie tylko Ukrainie, ale również Polsce i krajom unijnym.
Jak poinformowała służba prasowa Ministerstwa Odbudowy Ukrainy, jego szef, minister Ołeksandr Kubrakow rozmawiał w czwartek z polskim ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem na temat protestu polskich przewoźników, którzy blokują przejścia graniczne.
„Straty ponosi nie tylko gospodarka Ukrainy czy Polski, a również innych krajów, które nie mogą przewozić towarów i naruszają swoje umowne zobowiązania” – oświadczyło w komunikacie ukraińskie ministerstwo. Według strony ukraińskiej, łącznie w kolejkach po obu stronach granicy stało wczoraj ponad 20 tysięcy pojazdów.
Ministerstwo Odbudowy Ukrainy twierdzi, że od początku opowiada się za konstruktywnym dialogiem w celu rozwiązania sytuacji. Jednocześnie oświadcza, że „blokowanie granicy przez polskich protestujących zakłóca szlagi logistyczne, co już wpływa zarówno na gospodarkę Ukrainy, jak i Unii Europejskiej”.
Przeczytaj: Bosak do Zwarycza: po co Kijów psuje sobie stosunki z Warszawą – najbardziej proukraińskim rządem w UE?
Ukraina podkreśla też, że „kluczowe [jest to, że – red.] – przedmiotem rozmów nie są żadne zmiany czy anulowania Umowy o liberalizacji” transportu międzynarodowego. Jest ona bardzo korzystna dla ukraińskich firm.
Ukraińskie Ministerstwo Rozwoju Gromad, Terytoriów i Infrastruktury deklaruje gotowość do udzielenia pomocy „polskim kolegom w rozwiązaniu sytuacji blokady granicy, udzielić wszelkich stosownych wyjaśnień i w razie potrzeby odbyć spotkania”.
Sytuację skomentował też Rafał Mekler z Ruchu Narodowego, lider Konfederacji na Lubelszczyźnie i przedsiębiorca branży przewozowej, jeden z liderów protestu przy granicy polsko-ukraińskiej.
„Jest już informacja zwrotna po rozmowach przedstawicieli rządu Ukrainy i Polski. Strona ukraińska nie bierze pod uwagę powrotu do uzgodnienia limitu zezwoleń na przewozy między naszymi krajami, a kwestie udrożnienia granicy na powrocie do Polski (nawet 12 dni oczekiwania-przed strajkiem)pozostaje do przeanalizowania. Ni mniej ni więcej Ukraina posłała nas tam gdzie posłała rosyjski wojenny karabl” – napisał Mekler. Oświadczył też, że protest będzie kontynuowany.
Jest już informacja zwrotna po rozmowach przedstawicieli rządu Ukrainy i Polski.
Strona ukraińska nie bierze pod uwagę powrotu do uzgodnienia limitu zezwoleń na przewozy między naszymi krajami, a kwestie udrożnienia granicy na powrocie do Polski(nawet 12 dni oczekiwania-przed… pic.twitter.com/aNXs3nMFNP— Rafał Mekler (@MeklerRafal) November 9, 2023
Od poniedziałku trwa protest polskich przewoźników przy trasach dojazdowych do głównych przejść granicznych z Ukrainą. W środę, według relacji reportera RMF FM, przed przejściem w Dorohusku stało 650 ciężarówek, w większość na ukraińskich numerach rejestracyjnych, a przed Hrebennem – 900. Należy zaznaczyć, że protestujący przepuszczają cysterny z paliwem, pomoc humanitarną, transporty dla wojska oraz ciężarówki z łatwo psującą się żywnością. Pozostałe pojazdy są przepuszczane co godzinę po 3 sztuki w każdą stronę.
Protest ten związany jest z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.
Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do systemu „Szlach” (Droga).
Przypomnijmy, że w maju br., po protestach polskich przewoźników, ukraińskie Ministerstwo Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury podjęło decyzję o tymczasowym zawieszeniu wymogu dostępności zezwoleń dla polskich firm transportowych, prowadzających transport na Ukrainę z dowolnego kraju Unii Europejskiej.
Telegram / X / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!