Lubelska Izba Administracji Skarbowej, tłumacząc wielkie kolejki na granicy polsko-ukraińskiej przyznaje, że to efekt wysyłania tirami z Ukrainy wielu ton zboża, którego nie można eksportować drogą morską. Protestujący na przejściu w Dorohusku polscy kierowcy zapowiadają, że ich protest wkrótce zostanie rozszerzony.

Jak pisaliśmy wcześniej, że polscy kierowcy ciężarówek protestujący od poniedziałku przeciw sytuacji na polsko-ukraińskiej granicy, we wtorek przedłużyli bezterminowo blokadę przejścia granicznego w Dorohusku. Zapowiedzieli też rozpoczęcie lada dzień blokady na przejściach w Hrebennem i Korczowej. Przypomnijmy, że powodem protesty są głównie olbrzymie kolejki po stronie ukraińskiej, tworzące się od kilku tygodni. Ukraińcy, mimo wcześniejszych uzgodnień, nie chcą przepuszczać pustych ciężarówek, wracających do Polski.

W środę w rozmowie z RMF FM Łukasz Białasz, przewodniczący Zamojskiego Komitetu Protestacyjnego Przewoźników potwierdził, że kierowcy zablokują przejścia graniczne w Hrebennem i Korczowej. Ma to nastąpić już „lada dzień”. Protestujący kierowcy domagają się przyspieszenia tempa odpraw po stronie ukraińskiej.

 

Jak podaje RMF, 7 września rano kolejka tirów, stojących w dwóch kolumnach, zaczynała się już 15 kilometrów przed granicą. Przy samym przejściu w Dorohusku ustawiono posterunek protestacyjny. Odpowiednie osoby pilnują, by raz na godzinę przepuścić po jednej ciężarówce z każdej strony: jedną w kierunku polskiego Chełma i drugą w stronę Ukrainy.

Przed weekendem w kolejce stało już ponad 2,7 tys. pojazdów. To oznaczało, że ostatnie ciężarówki muszą czekać około 110 godzin.

Informowaliśmy, że polscy kierowcy domagają się umożliwienia powrotu do Polski osobnym pasem bez kolejki dla pojazdów jadących „na pusto”, wprowadzenia 24-godzinnej odprawy fitosanitarnej i weterynaryjnej oraz przywrócenia obowiązku uzyskiwania zezwoleń transportowych przez przewoźników ukraińskich. Przewoźnicy podkreślają, że dopóki ich postulaty nie zostaną spełnione, będą kontynuować protest.

Rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie, Michał Deruś, powiedział RMF, że kolejki ciężarówek po stronie ukraińskiej wynikają z dużego wzrostu transportu towarów, głównie produktów zbożowych czy żywnościowych, które podlegają obowiązkowej kontroli m.in. przez służby: weterynaryjnych, sanitarnych, fitosanitarnych.

Z tego wynika, że wielki wzrost ruch na polsko-ukraińskich przejściach granicznych to efekt wysyłania do Polski i dalej na Zachód wielu ton ukraińskiego zboża, którego Ukraińcy nie są w stanie eksportować drogą morską. Polscy urzędnicy skarbowi szacują, że jeden statek-kontenerowiec do około 2 tys. tirów.

Przeczytaj: Ukraina wyeksportowała 10 mln ton produktów rolnych

Poinformowano też, że Krajowa Administracja Skarbowa podejmuje szereg przedsięwzięć zmierzających do usprawnienia kontroli granicznej, by ograniczyć blokowanie ruchu ciężarowego przez pojazdy oczekujące na kontrolę inspekcji.

RMF podaje, że „jedyne, co mogą zrobić i robią służby, to zmieniać organizację odpraw na przejściach. Niestety, to zwiększa przepustowość jedynie o kilkadziesiąt procent”. Stacja zwraca uwagę, że jeszcze tak wiele ciężarówek z produktami rolnymi nie próbowało przekraczać polskiej granicy.

Polskie służby przyznają, że problemem jest również brak całodobowej obsady inspektorów weterynaryjnych i fitosanitarnych na niektórych przejściach. Zapowiedziano jednaj, że stopniowo ma się to zmieniać. Ponadto, polscy celnicy zaznaczają, że ogromne kolejki są też spowodowane tym, że strona ukraińska nie prowadzi żadnej selekcji pojazdów, w tym pustych, by wysyłać je do różnych odpraw.

Czytaj również: Ardanowski: Ukraińskie zboże jest sprzedawane w Polsce. To proceder niemożliwy do upilnowania

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jak pisaliśmy, Mustafa Najem, wiceminister infrastruktury Ukrainy, poinformował we wtorek o osiągnięciu wstępnego porozumienia w sprawie otwarcia dodatkowego przejścia granicznego, przez które puste ciężarówki będą mogły wyjeżdżać z Ukrainy do Polski bez stania we wspólnej kolejce z ciężarówkami wiozącymi ładunek. Twierdził, że precyzyjne informacje, w tym lokalizacja dodatkowego przejścia, ma zostać podana po uzgodnieniu szczegółów technicznych. Ukraiński urzędnik dodał, że liczy na poprawę sytuacji w związku z pracą na granicy polskich służb fitosanitarnych i weterynaryjnych.

W sierpniu portal Onet opisał problemy na polsko-ukraińskich przejściach granicznych. Według polskich przewoźników, „Ukraińcy demolują samochody” Polaków, dochodzi do bójek między kierowcami i zdarza się, że polscy kierowcy wracają z Ukrainy pobici. Problemem są długie kolejki po stronie ukraińskiej oraz działania ukraińskich pograniczników, którzy wbrew uzgodnieniom nie przepuszczają wracających do Polski pustych ciężarówek, które zawiozły na Ukrainę żywność i pomoc humanitarną.

Według polskich celników ogromne kolejki ciężarówek po ukraińskiej stronie granicy wynikają z dużego wzrostu transportu towarów, głównie produktów zbożowych, czy żywnościowych i konieczności poddania ich kontroli przez służby: weterynaryjne i fitosanitarne. Strona ukraińska zarzuca im niską sprawność.

PRZECZYTAJ: Ukraiński minister: Sytuacja na granicy ukraińsko-polskiej staje się krytyczna

[AKTUALIZACJA, 7.09.2022 r., godz. 10:30] W pierwotnej wersji artykułu zamieszczono za serwisem rmf24.pl cytat „Żadne lądowe przejścia graniczne nie są przystosowane do odprawy towarów, które powinny być wysyłane drogą morską”, wskazując, że jego źródłem jest przedstawiciel lubelskiej Izby Administracji Skarbowej. Po publikacji otrzymaliśmy e-mail od rzecznika IAS w Lublinie, Michała Derusia, z prośbą o „pilną korektę”. W międzyczasie, wspomniany cytat zniknął z artykułu na rmf24.pl. Rzecznik w mailu oświadczył, że „w treści artykułu rmf24 nie ma obecnie takiego twierdzenia”.

rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply