Próbując skrytykować wywodzącego się z polskiej partii ministra transportu i łączności Jarosława Narkiewicza, doradcy prezydenta Litwy wymienili liczbę Polaków zatrudnionych we tym resorcie.

Doradcy prezydenta Litwy Gitanasa Nausėdy mieli zebrać informację o tym, że Narkiewicz zatrudnił w podlegających jego resortowi państwowych spółkach “20 osób należących do AWPL-ZchR lub powiązanych z partią”. Według krytyków, doradcy prezydenta wyszukiwali informacje o tożsamości narodowej pracowników, by poprzez odwołanie do niej sformułować zarzuty wobec polskiej partii. Zarzuty te wypowiedział sam Nausėda, jak podał 9 stycznia portal Znad Wilii.

Na czynienie z zatrudniania Polaków na stanowiskach publicznych zarzutu i narzędzia walki politycznej odpowiedziało już Biuro Prasowe AWPL-ZChR. W opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu polska partia prostuje, że Narkiewicz nie zatrudnił 20 osób polskiej narodowości w podległych sobie strukturach, a jedynie “12 osób narodowości polskiej, nienależących do żadnej z partii”, którzy zostali zatrudnieni “nie przez ministra, a przez kierowników spółek, podległych ministerstwu”. Przypomina przy tym, że “we wspomnianym okresie w podległych resortowi placówkach zatrudniono w sumie około 500 ludzi”.

“Ten fakt gromadzenia danych osobowych może być oceniany jako złamanie zasady niedyskryminowania ze względu na narodowość oraz jako próba doradców prezydenta wywołania wśród społeczeństwa na Litwie wrogiego nastawienia wobec mniejszości narodowych” – oceniło Biuro Prasowe AWPL-ZChR. Jego działacze ocenili też, że swoimi działaniami doradcy prezydenta złamali dwa artykuły miejscowej konstytucji. Jeden stanowiący, iż “informacja o życiu prywatnym osoby może być gromadzona tylko na podstawie uzasadnionej decyzji sądu i zgodnie z ustawą”, a drugi ustalający, że “prawa człowieka nie mogą być ograniczane ani uprzywilejowane ze względu na jego płeć, rasę, narodowość, język, pochodzenie, status społeczny, wyznanie, przekonania lub poglądy”.

Według działaczy polskiej partii współpracownicy Nausėdy mogli również złamać “rozporządzenie o ochronie danych nr 2016/679 ustanawiające jednakowe standardy ochrony danych osobowych”, które zabrania “przetwarzania danych osobowych ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub światopoglądowe, przynależność do związków zawodowych”. Jak podsumowali autorzy komunikatu – “Ubolewamy, że wyżej wspomniane mijające się z prawem działania doradców prezydenta podżegają do konfliktów narodowościowych, dyskredytują instytucje państwowe Litwy oraz podważają wizerunek naszego Państwa jako państwa tolerancyjnego i prawa”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Działania doradców prezydenta skrytykował także premier Litwy Saulius Skvernelis – “Nie obwiniam prezydenta, ale widzimy, jakie jest tło: coraz bardziej przypomina dyskryminację na tle narodowościowym”. Polityk opozycyjnej partii socjaldemokratycznej Julius Sabatauskas przyłączył się krytyki uznając, że “niedopuszczalne jest zbieranie informacji na temat pracowników spółek pod względem narodowości pracujących tam osób”.

Jak informowaliśmy, od listopada ub. roku w związku z kolejnymi pojawiającymi się w mediach zarzutami pod adresem ministra komunikacji Jarosława Narkiewicza, czołowego polityka polskiej partii na Litwie, liberałowie i konserwatyści dążyli do jego odwołani. Do dymisji wezwał go też doradca prezydenta Gitanasa Nausedy. Ministra-Polaka bronili z kolei czołowi politycy koalicji rządzącej, a on sam zapewniał, że nie zamierza rezygnować. W grudniu Nauseda powiedział, że oczekuje, iż sprawa zostanie wyjaśniona najdalej do połowy stycznia 2020 roku. Jednak rada koalicji rządzącej zadecydowała w bieżącym miesiącu o jego pozostaniu na stanowisku.

zw.lt/awpl.lt/kresy.pl

 

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply