Sieć Lidl poinformowała, że od najbliższej niedzieli otwiera część swoich sklepów jako placówki pocztowe. Twierdzi, że została to tego przymuszona sytuacją na rynku i podobnymi działaniami innych sieci handlowych. Związkowcy są oburzeni i liczą, że władze ukrócą takie praktyki.

Na początku tego tygodnia sieć Lidl oficjalnie poinformowała w komunikacie, że już od najbliższej niedzieli, tj. od 5 września, część sklepów będzie otwarta w niedziele niehandlowe. Zdecydowano się ominąć obowiązujące przepisy, oficjalnie zmieniając niektóre sklepy w placówki świadczące usługi pocztowe.

W komunikacie poinformowano, że w niedziele będą otwarte te sklepy, które otrzymały status placówek pocztowych – oprócz standardowych zakupów, klienci będą mogli odbierać w nich przesyłki. Takie praktyki stosują od pewnego czasu również inne sieci, m.in., Intermarché, Stokrotka Express, czy Dino Polska, a najdłużej sieć sklepów Żabka. Lidl twierdzi, że postanowili otworzyć w niedziele część swoich sklepów „jako jedna z ostatnich sieci”, tłumacząc to chęcią jak najlepszego odpowiadania na potrzeby swoich klientów.

 

„Do decyzji o otwarciu części placówek zostaliśmy zmuszeni w wyniku działań innych uczestników rynku. Ta zmiana poprzedzona była długotrwałymi, wnikliwymi analizami wielu uwarunkowań, takich jak działania konkurentów oraz prośby i oczekiwania konsumentów” – twierdzi rzecznika Lidl Polska, Aleksandra Robaszkiewicz.

Przypomnijmy, że Lidl zapowiadał wcześniej tego rodzaju kroki. W sierpniu br. pisaliśmy, że Lidl jest bliski otwarcia sklepów w niedziele niehandlowe, korzystając z wyjątku dotyczącego placówek pocztowych. Według informacji serwisu Business Insider Polska, Lidl sondował załogi poszczególnych sklepów na temat możliwości ich otwarcia w niedziele niehandlowe. Przedstawiciele sieci mówili, że otwarte miałyby zostać te jej sklepy, które działają w pobliżu innych placówek czynnych w drugi dzień weekendu, głównie sieci Biedronka, będącej głównym konkurentem Lidla. Na decyzję sieci miały wpłynąć głównie działania Biedronki. Wcześniej Lidl twierdził, że nie będzie otwierać sklepów w niedziele.

Zobacz także: Biedronka otwiera sklepy w niedziele. Związkowiec: pracownicy idą na zwolnienia, nie chcą pracować

Dodajmy, że niedawno na otwarcie w niedziele części sklepów zdecydował się również Kaufland. Informowaliśmy, że decyzja zarządu sieci wywołała oburzenie i protest pracowników marketu w Żywcu.

Poczta Polska poinformowała w lipcu bieżącego roku, że wprowadza możliwość odbioru przesyłek bezpośrednio w sklepach Biedronka. Wspomniany rodzaj działania umożliwia sieci handlowej ominiecie prawa o wolnych niedzielach.

W tej sytuacji oburzenia nie kryją związkowcy, w tym szef Krajowej Sekcji Handlu NSZZ “Solidarność” Alfred Bujara, który był jednym z inicjatorów ustawy o wolnych niedzielach. Krytykuje sieci handlowe za to, że zdecydowały się na wykorzystanie luki w przepisach. Przyznał zarazem, że ograniczenie handlu w niedziele „stało się ono fikcją”.

„Nie ma żadnej etyki w biznesie. Liczy się zysk za wszelką cenę, kosztem pracownika, kosztem powagi państwa. Wielkie sieci handlowe dobitnie pokazują, że wolno im wszystko” – powiedział Bujara, cytowany przez serwis Puls HR. Podkreślił, że związkowcy o ponad 3 lat bezskutecznie apelują o nowelizację przepisów, więc nie jest zaskoczony, że bierność państwa została wykorzystana. Powołał się przy tym na przykład z Niemiec, „gdzie jedna sieć spróbowała obejść prawo i reakcja państwa była natychmiastowa” i później „nikt inny już nie chciał tego zrobić”.

Zdaniem związkowca, sytuacja jest tym gorsza, że w czasie pandemii warunki pracy w handlu bardzo mocno się pogorszyły, m.in. przez wydłużenie godzin otwarcia pod pretekstem bezpiecznych zakupów. Twierdzi też, że zarazem zatrudnienie spadło, w zależności od sieci, o 15-20 proc. Dodaje, że nowe osoby nie są zatrudniane, bo firmy twierdzą, że nie ma chętnych do pracy.

„Ale gdyby wynagrodzenia były takie, jak się chwalą kierownictwa sieci handlowych, to chętni z pewnością by się znaleźli. Jednak rzeczywistość pracy w handlu jest taka, że nowo przyjęty pracownik nierzadko już po dniu czy dwóch mówi “dość – za takie pieniądze nie warto tu pracować” – ocenia Bujara. Ponadto, według informacji zbieranych przez „Solidarność”, zmieniła się skala pracy w handlu na umowach czasowych oraz cywilnoprawnych i ostatnio firmy chętnie zatrudniają na każdą inną formę umowy, niż umowa na cały etat. Związkowiec nie ma wątpliwości, że przez takie działanie firm skala zwolnień w handlu będzie jeszcze większa. Według Bujary, jako pierwsze zwolnią się osoby, które zatrudniały się z wiedzą, że nie muszą pracować w niedziele.

Ponadto, stowarzyszenie Stop Nieuczciwym Pracodawcom informuje, że zgłasza się coraz więcej pracowników handlu, którzy zdążyli już przyzwyczaić się do wolnych niedziel i teraz są niezadowoleni z konieczności pracy siedem dni w tygodniu.

„Klienci oceniają ponowny handel pozytywnie, ale dla pracowników to dodatkowe obowiązki, które w obecnej sytuacji nie są zwykle dodatkowo premiowane” – mówi prezes SNP, Małgorzata Marczulewska, cytowana przez Puls HR.

Niedawno informowaliśmy, że także Lidl jest bliski otwarcia sklepów w niedziele niehandlowe. Wspomniana sieć też planuje skorzystać z wyjątku przewidzianego dla placówek pocztowych. Z kolei w lipcu br. Poczta Polska poinformowała, że wprowadza możliwość odbioru przesyłek bezpośrednio w sklepach Biedronka.

Pod koniec czerwca Janusz Śniadek, poseł Prawa i Sprawiedliwości oświadczył, że nowelizacja ustawy, która ma uszczelnić prawo o wolnych niedzielach, jest już gotowa. Poseł deklarował, że partia rządząca dała zielone światło na nowelizację prawa w tym zakresie. Jednak Jan Strzeżek, szef gabinetu politycznego wicepremiera Jarosława Gowina ujawnił w rozmowie z portalem „Wirtualnemedia.pl” stanowisko Porozumienia w opisywanej sprawie. „Jesteśmy zwolennikami tego, żeby w czasie walki z pandemią koronawirusa nie sprawiać, żeby małe i średnie przedsiębiorstwa miały dodatkowe obostrzenia. Bardziej jesteśmy zwolennikami wspierania przedsiębiorców. W czasie pandemii koronawirusa powinniśmy liberalizować, a nie zaostrzać przepisy dotyczące przedsiębiorców” – oświadczył Strzeżek.

Projekt trafił do Sejmu w połowie lipca br. Przewiduje m.in., że sklep będzie mógł być otwarty w niedziele niehandlowe jako placówka pocztowa tylko wówczas, jeśli ten rodzaj działalności będzie dla niego przeważający. Prace nad projektem utknęły w komisji. Związkowcy liczą, że posłowie zajmą się projektem jeszcze we wrześniu, ale nie jest to pewne. Wiadomo też, że zmian nie poprze liberalna opozycja, głównie Koalicja Obywatelska, która twierdzi, że zakaz handlu w niedziele jest szkodliwy dla małych firm i chcą go całkowicie zlikwidować.

pulshr.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply