Prezes polskiej firmy wędliniarskiej Konspol chce, żeby w marketach powstały osobne półki na polskie produkty. Zwraca uwagę, że wiele marek o swojsko brzmiących nazwach tak naprawdę od lat jest już w rękach zagranicznych koncernów.
Konrad Pazgan, prezes Konspolu w rozmowie z WP.pl wskazuje, że wbrew powszechnemu mniemaniu, wiele „polskich” marek tak naprawdę należy do przedsiębiorców zagranicznych.
– Animex to Chińczycy. Ludzie nie wiedzą, że Morliny to Chińczycy. Myślą, że to polska, rodzinna firma – mówi Pazgan. Wymienia także inne firmy: Drobimex, Balcerzak (Niemcy), Drosed (Francja), Sokołów (Dania i Findlandia). – A ludzie myślą, że to polskie – dodaje. Zdaniem Pazgana, gdyby w sieciach handlowych powstały polskie półki, to nie byłoby tam wiele znanych, rozpoznawalnych firm.
Jak czytamy na stronach WP.pl, „polska” firma Balcerzak od 15 lat jest kontrolowana przez menedżerów z niemieckiego koncernu Stockmeyer. Nowi właściciele pozostali po prostu przy tradycyjnej marce. Nie zmienili jej na Westfalische Fleischwarenfabrik Stockmeyer. Z kolegi w przypadku Drosedu, reklamującego swojskiego kurczaka z Podlasia, strategicznym udziałowcem jest znana francuska firma Grupa LDC. Animex, od kilkudziesięciu lat znany z produkcji szynki konserwowej Krakus, w 1999 roku został wykupiony przez wielki koncern Smithfield Foods z USA. Później firmę przejęli Chińczycy.
Jako przykład wypaczenia idei „polskiego produktu” wskazano na przykład „tygodnia polskiego” w sieci Lidu, gdzie promowano np. wodę mineralną Żywiec i czekoladę Wedel. Podczas gdy ta pierwsza marka należy do francuskiego koncernu Danone, a druga do firmy z Japonii. Z tego powodu, akcja została nawet zaskarżona do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z drugiej strony zwraca się uwagę, że tylko duże firmy są w stanie sprostać wyzwaniom produkcyjno-logistycznym i dostarczyć produkty do dużej liczby sklepów-sieciówek. A te duże firmy najczęściej mają zagranicznych właścicieli. Wskazuje się też na przykłady produktów, które mimo że pochodzą z polskiej produkcji rodzimych właścicieli, to wykorzystują np. opakowania zagranicznych firm.
Czytaj także: Niemcy: Polacy budują sieć supermarketów z polskimi produktami
Wcześniej ministerstwo rolnictwa zaproponowało, by ustawowo nakłonić markety do stworzenia półek z rzeczywiście prawdziwymi, polskimi produktami. Mówił o tym wiceminister rolnictwa, Jacek Bogucki. Pomysł popiera m.in. szef Konspolu. Zaznacza, że polskie, rodzinne firmy często nie mają szans na to, by ich produkt trafił na półkę w dużym markecie. Projekt został jednak przez ministerstwo zawieszony.
Resort postanowił jednak wprowadzić inne rozwiązanie i w tym roku uchwalono przepisy, które pozwalają na oznaczania polskich produktów biało-czerwonym logo Produkt Polski. Kryteria jego przyznawania zostały jednak tak skonstruowane, że niektóre zagraniczne firmy „załapują się” na nie. Jeden z zagranicznych koncernów był w stanie bez problemu wykazać, że jego towary to „Produkt Polski”.
Przeczytaj: Ministerstwo rolnictwa: logo „Produkt polski” dla zagranicznych sieci handlowych. „Ręce opadają”
Wp.pl / Kresy.pl
Zainstalujcie sobie w telefonach aplikację POLA, która pomaga kupować polskie produkty produkowane w Polsce.
Przepisy to jedno a egzekwowanie go to inna sprawa. Trzeba solidnych przepisów i wnikliwych , skutecznych kontrolerów produktów , aby akcja sie udała. Na razie nie widać zainteresowania rządu.