Wrocław: co dalej z pomnikiem Żołnierzy Wyklętych? Część radnych sprzeciwia się jego budowie

Budowa pomnika Żołnierzy Wyklętych we Wrocławiu wymaga zgody wrocławskich radnych, wśród których są zdecydowani przeciwnicy tej inicjatywy. Sprawa wywołała niedawno awanturę w klubie radnych liberalnego prezydenta Jacka Sutryka. Niektórym przeszkadza samo określenie „żołnierze wyklęci”.

Komplikuje się sprawa budowy we Wrocławiu pomnika Żołnierzy Wyklętych. Zgodnie z założeniem pomysłodawców, pomnik ma „oddać cześć wielkiej grupie żołnierzy tragicznie doświadczonych w walce o wolną Polskę po zakończeniu II wojny światowej”, a także „wzbogacić przestrzeń miejską o dzieło sztuki wysokiej klasy”, Za projekt uchwały o budowie odpowiadali szef klubu Forum Jacka Sutryka – Wrocław Wspólna Sprawa Jarosław Krauze i radny Piotr Maryński z PiS.

Wrocławski magistrat rozpisał konkurs, na który zgłoszono 23 koncepcje projektowe pomnika. Wybrano zwycięski projekt, ale budowa do tej pory nie ruszyła, ponieważ wymaga jeszcze uchwały Rady Miejskiej Wrocławia.

 

Według „Gazety Wyborczej”, 22 kwietnia br. miały zostać dopełnione ostatnie formalności, jednak w tym tygodniu, na ostatnim zebraniu 18-osobowego klubu Forum Jacka Sutryka – Wrocław Wspólna Sprawa, doszło w tej sprawie do awantury. Część radnych klubu związanego z obecnym prezydentem Wrocławia sprzeciwia się budowie pomnika, a kwestią sporną okazuje się być już samo sformułowanie “żołnierze wyklęci”.

Zagorzałym oponentem pomnika Żołnierzy Wyklętych jest m.in. Dominik Kłosowski, radny z klubu Sutryka. Twierdzi m.in., że termin „żołnierze wyklęci” nie ma nic wspólnego z historią, lecz jest elementem „politycznej propagandy prawicy”.

„We Wrocławiu powinny powstawać pomniki, które łączą a nie dzielą” – mówił Kłosowski w rozmowie z „GW”. Oświadczył, że nie wyobraża sobie, „żeby w pięknym, otwartym Wrocławiu upamiętniać ludzi, którzy w latach 1945-1949 zamordowali około 5 tys. cywili, w tym blisko 200 dzieci do lat 14”. Dodał, że „te ofiary »wyklętych« wołają o pamięć i szacunek”.

Według „GW”, część wrocławskich radnych zgłasza też obawy, iż pomnik, na którego powstanie wydano już część pieniędzy publicznych, może stać się miejscem zgromadzeń narodowców. Z kolei ze strony radnych Koalicji Obywatelskiej padła też propozycja, by postawić nowy pomnik, ale dla upamiętnienia „honoru żołnierzy walki podziemnej”. Zdecydowanymi przeciwnikami pomnika Żołnierzy Wyklętych są politycy Nowoczesnej, którzy już w ubiegłym roku domagali się zrezygnowania z jego budowy.

Przeczytaj: Wrocławski prezydent szkolił się z „mowy nienawiści” w luksusowym hotelu za kilkadziesiąt tysięcy złotych

Czytaj również: Prezydent Wrocławia: „Będę rozwiązywał antyaborcyjne manifestacje”. Działaczy pro-life nazwał „matołkami”

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Część mediów podaje, że w takiej sytuacji ma pewności, czy pomnik powstanie do końca kadencji.

Pomnik ma znaleźć miejsce na skwerze u zbiegu ulic Glinianej, Borowskiej i Dyrekcyjnej we Wrocławiu.

Czytaj także: Czy we Wrocławiu stanie pomnik Żołnierzy Wyklętych?

„Gazeta Wyborcza” / onet.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply