Ukraiński rząd: Polska sama przyznała, że umowy o liberalizacji transportu nie da się unieważnić

Według ukraińskiego wiceministra infrastruktury większości postulatów protestujących polskich przewoźników nie da się zrealizować. Twierdzą, że strona polska już wcześniej przyznała, że spełnienie jednego z kluczowych żądań jest nierealne.

W piątek państwowa ukraińska agencja informacyjna Ukrinform opublikowała obszerny artykuł na temat protestu polskich przewoźników na granicy polsko-ukraińskiej. Opisuje go w krytycznym tonie, a ich postulaty prezentuje jako w zdecydowanej większości jako niemożliwe do zrealizowania lub w ogóle bezzasadne czy egoistyczne.

Ukrinfom podaje, że ministerstwo gromad, terytoriów i infrastruktury Ukrainy twierdzi, iż jak dotąd strona ukraińska nie otrzymała jeszcze żadnych oficjalnych żądań z polskiej strony. Z artykułu wynika też, że miały już miejsce trzy spotkania z udziałem przedstawicieli Komisji Europejskiej ds. transportu. Według agencji, KE nie otrzymała od Polski żadnej informacji o stanie sytuacji.

Ukraińska agencja informacyjna wymienia żądania polskich protestujących, w tym: przywrócenie systemu pozwoleń dla ukraińskich przewoźników, zaostrzenia zasad transportowych ECMT dla zagranicznych przewoźników, utworzenia osobnej kolejki dla pojazdów zarejestrowanych w UE w systemie elektronicznym i dla pustych ciężarówek wracających do Polski, a także umożliwienia dostępu do elektronicznego systemu kolejkowego.

Według Ukrinform, po kilku dniach ostateczny cel protestu nadal nie jest do końca jasny.„Większość żądań, zdaniem Ministerstwa Odbudowy, z natury jest czysto techniczna i jest skierowana w zasadzie do polskiego rządu, jak np. żądanie zakazu rejestracji w Polsce zagranicznych firm przewozowych” – czytamy w artykule. Powołuje się też na ukraińskie stowarzyszenie przewoźników, które uważa, „że Polakom nie podoba się duża konkurencja, która rozwinęła się po liberalizacji transportu międzynarodowego pomiędzy Ukrainą a krajami UE” i stąd postulat zniesienia ruchu bezwizowego w transporcie. Chodzi formalnie o Porozumienie o liberalizacji transportu towarowego między UE a Ukrainą, podpisane w czerwcu 2022 roku.

Ukrinform sugeruje też, że podnoszenie tej kwestii w ten sposób przez protestujących jest bezzasadne, argumentując, że dokument został ratyfikowany i uzgodniony przez wszystkie kraje członkowskie UE, a podpisany przez Unię i Ukrainę.

„Dlatego Polska nie może jej jednostronnie wypowiedzieć. Potwierdza to polski rząd” – czytamy. Agencja cytuje też ukraińskiego wiceministra infrastruktury, Serhija Derkacza, który oświadczył, że jeszcze przed rozpoczęciem protestów „strona polska oficjalnie odpowiedziała” władzom w Kijowie, że żądania o zniesieniu liberalizacji transportu „nie da się spełnić”.

„I takie stanowisko polskiego rządu zostało przekazane w oficjalnym piśmie do polskich przewoźników: unieważnienie umowy o liberalizacji transportu jest niemożliwe, bo to kwestia dwustronnych umów między UE a Ukrainą. A Polska jednostronnie nie może nic zrobić. To zostało jasno powiedziane” – powiedział Derkacz.

Ukrinform krytycznie opisuje też wcześniejszą politykę Polski, w ramach której utrzymywane były ograniczone limity zezwoleń na przekraczanie granicy dla ukraińskich kierowców. Jak pisze, to „uniemożliwiało ukraińskim przewoźnikom pełne wejście na europejski rynek transportu ciężarowego, na którym dominowali polscy przewoźnicy”.

„Oczywiste jest, że ruch bezwizowy w transporcie prędzej czy później stanie się przeszkodą w naszych stosunkach biznesowych z sąsiadem” – przyznaje agencja.

Jako „równie nierealistyczny” określa postulat polskich przewoźników, by stworzyć osobną kolejkę dla pojazdów na „unijnych” tablicach rejestracyjnych oraz pustych ciężarówek, opuszczających Ukrainę w drodze do Polski. Wiceminister Derkacz uważa, że „dawanie pierwszeństwa polskim ciężarówkom tylko dlatego, że są polskie, jest wymogiem dyskryminującym wszystkich innych przewoźników, nie tylko ukraińskich”. Podobnie Ukrinform komentuje kwestię odrębnej kolejki dla pustych ciężarówek:

„Jest mało prawdopodobne, aby ktokolwiek zaakceptował żądanie przywilejów dla pustych pojazdów. Przecież Ukraina jest zainteresowana przede wszystkim eksportem swoich produktów, czyli jak najszybszym przejazdem załadowanych pojazdów podczas przekraczania granicy z UE. Dlatego dawanie zielonego światła przewoźnikom, którzy do na importują, byłoby dziwne”.

W czwartek na spotkaniu online z ukraińskimi przewoźnikami Derkacz powiedział, że Ukraina zaoferowała rozważania propozycji, by wykorzystać przejście Dołhobyczów-Uhrynów dla utworzenia tam, z wykorzystaniem niewykorzystywanego pasa drogi, osobnej kolejki dla pustych pojazdów w obu kierunkach. Dodał, że pisma w tej sprawie przesłano stronie polskiej oraz Komisji Europejskiej. Derkacz powiedział zarazem, że postulat otwarcia elektronicznego systemu kolejkowego dla polskich firm „w zasadzie jest niemożliwy do zrealizowania”.

Ukrinform przypomina na koniec, że Ukraina oficjalnie zajęła już swoje stanowisko w tej kwestii. Uważa, że blokowanie granicy szkodzi interesom obu krajów i stwarza ryzyko dla funkcjonowania tzw. Europejskiej Inicjatywy Drogowej Solidarności. Przywołano też wpis ambasadora Ukrainy w Polsce, Wasyla Zwarycza, które we wpisie na X nazwał działania polskich przewoźników „bolesnym ciosem w plecy Ukrainy, która cierpi z powodu rosyjskiej agresji”.

Przeczytaj: Bosak do Zwarycza: po co Kijów psuje sobie stosunki z Warszawą – najbardziej proukraińskim rządem w UE?

Ukraińskie Ministerstwo Odbudowy twierdzi, że sytuacja jest od nich niezależna i wymaga interwencji politycznej. Trwa „aktywna komunikacja” między ministerstwami spraw zagranicznych obu krajów, z udziałem przedstawicieli UE.

Od poniedziałku trwa protest polskich przewoźników przy trasach dojazdowych do głównych przejść granicznych z Ukrainą. W środę, według relacji reportera RMF FM, przed przejściem w Dorohusku stało 650 ciężarówek, w większość na ukraińskich numerach rejestracyjnych, a przed Hrebennem – 900. Należy zaznaczyć, że protestujący przepuszczają cysterny z paliwem, pomoc humanitarną, transporty dla wojska oraz ciężarówki z łatwo psującą się żywnością. Pozostałe pojazdy są przepuszczane co godzinę po 3 sztuki w każdą stronę.

Jak pisaliśmy, ukraińskie władze oświadczyły, że w ramach rozmów polsko-ukraińskich ws. protestu polskich przewoźników na granicy nie ma tematu zmiany czy anulowania umowy o liberalizacji transportu. Twierdzą też, że Polacy, blokując granice, szkodzą nie tylko Ukrainie, ale również Polsce i krajom unijnym.

PRZECZYTAJ: Bosak: rząd PiS zrobił z Polski republikę bananową dla kapitału ze Wschodu. Konfederacja wspiera protest polskich przewoźników [+VIDEO]

Protest ten związany jest z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.

Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do systemu „Szlach” (Droga).

Przypomnijmy, że w maju br., po protestach polskich przewoźników, ukraińskie Ministerstwo Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury podjęło decyzję o tymczasowym zawieszeniu wymogu dostępności zezwoleń dla polskich firm transportowych, prowadzających transport na Ukrainę z dowolnego kraju Unii Europejskiej.

Ukrinform / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply