Musimy tę wielką bitwę o Polskę suwerenną, niepodległą, mającą wielkie szanse wygra – mówił lider PiS Jarosław Kaczyński na “Proteście Wolnych Polaków”, wielotysięcznej manifestacji w Warszawie.

W czwartek po godz. 16:00 przed Sejmem rozpoczęła się zapowiadana przez PiS demonstracja „Protest Wolnych Polaków”, organizowana „w obronie wolności słowa, mediów i demokracji”. Uczestnicy, przede wszystkim zwolennicy opozycyjnego obecnie PiS, mieli liczne biało-czerwone flagi narodowe. Ludzie skandowali m.in. „Wolna Polska”, „Tusk do celi, nie do Brukseli” oraz „Wolne media, wolne sądy, wolni ludzie”. Z kolei na transparentach umieszczono takie hasła jak: „Tyrania bezprawia”, „Zamknąć łapówkarzy, uwolnić bohaterów”, „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz”.

Głos podczas manifestacji zabrał były prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Zaznaczył, że w tym proteście chodzi o Polskę.

 

„My mówimy: wolne media, które są w tej chwili niszczone, chcą mieć tutaj monopol. My mówimy: łamanie praworządności, łamanie konstytucji, deptanie prawa. Tak, to wszystko jest prawda. My mówimy taki marsz przez wszystkie instytucje, który mają charakter kontrolny wobec rządu, które zostały tak konstruowane, czasem lepiej, czasem gorzej, ale właśnie po to, żeby władza była kontrolowana. To też jest w tej chwili w trakcie” – mówił lider największej partii opozycyjnej.

Zdaniem Kaczyńskiego, zapowiedzi członków centrolewicowej koalicji rządzącej wskazują, że ich celem jest przejęcie tych instytucji lub ich zniszczenie. Dodał, że „w ostatecznym rachunku” chcą „zniszczyć także urząd prezydenta”, na co nie można pozwolić.

W jego ocenie, podobna sytuacja miała miejsce podczas ostatnich rządów Donalda Tuska, ale „tym razem chodzi o przeprowadzenie takiego planu, który będzie łączył dwa elementy”.

„To znaczy praktyczną likwidację naszej ojczyzny jako państwa polskiego – to są te plany europejskie, te plany nowej konstrukcji UE” – mówił Kaczyński. Uważa, że jeśli zmiany ustrojowe w Unii dojdą do skutku, to jako Polacy stracimy „wszelkie uprawnienia we właściwie wszystkich ważnych dziedzinach życia społecznego i politycznego”.

„Czy to będzie państwo? To będzie teren zamieszkiwania Polaków” – oświadczył Kaczyński. Zwrócił też uwagę na kwestię wprowadzenia w Polsce unijnej waluty euro. „To jest plan wielkiego okradzenia Polski i Polaków, (…) wielkie obniżenie stopy życiowej i całkowicie uzależnienie w sensie gospodarczym od Niemiec. To przejęcie także wielkiej części naszych zasobów, które mamy w banku narodowym. Stąd atak na bank narodowy. Stąd próba przejęcia tej niezwykle ważnej instytucji, w której mamy dzisiaj blisko 200 mld dolarów zasobów” – zaznaczył. Krytycznie ocenił też przygotowywane zmiany w UE w obszarze energetyki, które w jego ocenie „całkowicie nas uzależnią”, a zarazem sprawią, że Polska przestanie być atrakcyjnym celem lokowania inwestycji zagranicznych.

„Jeśli nie będziemy mieli własnej czystej energii to nie będziemy już atrakcyjnym terenem dla inwestycji… I to jest wielki plan, tylko że nie polski plan; to niemiecki plan, a po części francuski. To plan przeciw nam” – dodał Jarosław Kaczyński.

Lider PiS zaznaczył też, że to dopiero pierwszy taki protest. Dał do zrozumienia, że będzie ich więcej, „bo musimy tę wielką bitwę o Polskę suwerenną, niepodległą, mającą wielkie szanse (…) wygrać”. Zaznaczył, że aby wygrać, trzeba „zmienić tę władzę”. Przekonywał też, że zmiany ustrojowe, federalistyczne w UE są w istocie niewykonalne, a ich wprowadzanie doprowadzi jedynie do wielkiego kryzysu. Dodał, że PiS i jego zwolennicy bronią obecnie narodów Europy „przed tym, że wraca dzisiaj niemiecki imperializm”. Nawiązał również do wypowiedzi przewodniczącego Grupy Europejskiej Partii Ludowej, Manfreda Webera, którego nazwał „jednym z proroków nowego imperializmy niemieckiego”. Wcześniej Weber powiedział: „W pełni popieramy działania nowego (polskiego), proeuropejskiego rządu”.

„To jest bardzo charakterystyczne. Powtarzam: próba wielkiej pacyfikacji Polski, polskiego obozu patriotycznego, polskich patriotów nie może się udać” – mówił Kaczyński. „Dzisiejszy dzień pokazuje, że jeśli pójdziemy tą drogą, to się nie uda, to zwyciężymy” – przekonywał.

W swoim wystąpieniu były premier Mateusz Morawiecki powiedział, że „miała być praworządność, a jest bezprawie” oraz, że „miała być Europa, a jest Białoruś”. Zwrócił się też do wyborców Trzeciej Drogi, czy na pewno chcieli rządu, który walczy z wolnymi mediami i „atakuje sądy”. Głos zabrał też były szef MON, Mariusz Błaszczak.

Około godziny 18:00 marsz spod Sejmu przeszedł pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Tam Kaczyński ponownie zabrał głos.

„Dziękuję i proszę o to, byście pamiętali, że ta walka nie będzie łatwa i jeszcze nieraz będzie trzeba tu być, a może gdzie indziej. Trzeba się będzie zmobilizować na wybory samorządowe i europejskie, że będziemy musieli wybrać naszego prezydenta. Że idąc kolejnymi zwycięstwami, będziemy mogli w końcu odnieść to ostateczne, aby czas, który został nazwany postkomunizmem ostatecznie był za nami, za Polską” – powiedział prezes PiS.

Następnie, po godzinie 19:00 protestujący mieli przejść przed siedzibę TVP na Placu Powstańców Warszawy. Ostatecznie, manifestacja zakończyła się pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego.

Szacunki dotyczące liczby uczestników „Protestu Wolnych Polaków” są krańcowo rozbieżne. Politycy PiS twierdzą, że w marszu wzięło udział łącznie kilkaset tysięcy ludzi. Organizatorzy mówią o ponad 300 tys. uczestników. Z kolei rzeczniczka stołecznego ratusza, Monika Beuth przekazała, że według monitoringu miejskiego w manifestacji uczestniczy 35 tys. osób.

Na manifestacji przemawiała też żona Mariusza Kamińskiego – Barbara, a także żona Macieja Wąsika – Roma.

Politycy koalicji rządzącej w komentarzach bagatelizowali czwartkową manifestację. W rozmowie z RMF FM Tomasz Trela (Lewica) nazwał protest zwolenników PiS „średnim marszykiem”. Twierdził, że w ubiegłorocznych marszach, organizowanych przez centrolewicę, brało udział kilkanaście razy więcej osób.

Przypomnijmy, że w czwartek prezydent Andrzej Duda ogłosił, że wszczyna procedurę ułaskawienia byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego i jego zastępcy – Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Prezydent Duda ułaskawił Kamińskiego i Wąsika w 2015 r. jeszcze zanim wyrok wobec nich się uprawomocnił. Sąd rejonowy skazał wówczas polityków PiS na trzy lata więzienia za przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego w czasach, gdy stali oni na czele Centralnego Biura Antykorupcyjnego, uznając, że tak zwana “afera gruntowa” z 2007 r. została sfabrykowana przez służbę, którą kierowali skazani.

W grudniu 2023 roku sąd drugiej instancji prawomocnie skazał byłego szefa CBA, koordynatora służb specjalnych i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz jego byłego zastępcę Macieja Wąsika na dwa lata bezwzględnego więzienia, w związku z tzw. aferą gruntową. Wkrótce po tym, Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zatwierdził wygaszenie mandatów prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Jednak 6 stycznia Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła postanowienie marszałka. Ta izba nie jest jednak uważana za sąd przez instytucje unijne, centrolewicowy rząd oraz cześć środowiska sędziowskiego i prawniczego.

Prezydent nie zgadzał się z interpretacją sędziów, którzy uznali, że dokonane w 2015 r. ułaskawienia było nieprawidłowe. Skazani próbując uniknąć uwięzienia schronili się w Pałacu Prezydenckim.

Jak pisaliśmy, we wtorek wieczorem na teren Pałacu Prezydenckiego, gdzie od przedpołudnia przebywali Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, weszli funkcjonariusze policji i zatrzymali obu polityków PiS. Policja podała, że zatrzymanie przeprowadzono zgodnie z nakazem sądu. Miało to miejsce przed godziną 20:00. Według relacji szefowej KPRP, policjanci wkroczyli do Pałacu Prezydenckiego, gdy prezydent Andrzej Duda był w Belwederze na spotkaniu ze Swietłaną Tichanowską.

Szefowa KPRP zapowiedziała, że prezydent Andrzej Duda zwróci się do głów państw i szefów instytucji międzynarodowych z pismem w związku z kryzysem politycznym w Polsce. Ma w nim przedstawić „sytuację, jaką mamy w Polsce, w której działania władzy wykonawczej mają charakter nielegalny, polegający na łamaniu przepisów prawa i naruszaniu konstytucji”.

W środę Ambasador USA spotkał się z polskim ministrem sprawiedliwości. Minister Adam Bodnar i jego zastępca Krzysztof Śmiszek zreferowali Markowi Brzezinskiemu działania nowego rządu w kierunku “przywracania w Polsce praworządności”. Według oficjalnej relacji ministerstwa, amerykański dyplomata wyraził “podziw dla ogromnej mobilizacji wyborców i sił demokratycznych w Polsce”. Część komentatorów zinterpretowała to jako przyzwolenie Waszyngtonu na działania podejmowane przez centrolewicowy rząd Donalda Tuska.

PAP / rmf24.pl / opoka.org.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply