Portal money.pl w połowie grudnia opisał jak jedna z agencji próbowała przekonać dziennikarza do zatrudnienia pracowników z Bangladeszu. Reklamowano ich jako tanich i mogących długo pracować.

Zaczęło się od opublikowania przez jednego z użytkowników Twittera fragmentu maila zatytułowanego”Utalentowani, tani pracownicy z Bangladeszu” wysłanego przez firmę Fakir International, mającą swoje biura w Dhace, stolicy Bangladeszu.

CZYTAJ TAKŻE: Bosak: Zmiana Polski w państwo wielonarodowe, wielokulturowe to samobójczy pomysł

Jesteśmy firmą, która dostarcza tanich i doświadczonych pracowników. Nasi pracownicy pochodzą z krajów takich jak Bangladesz, Indie, Nepal, itp., gdzie ze względu na swoją trudną sytuację ekonomiczną wielu utalentowanych, młodych ludzi nie może znaleźć zatrudnienia. Aby im pomóc, nasza firma stara się znaleźć pracę dla tych ludzi. Tak brzmiała pierwsza część wiadomości. Ciekawie zaczyna się robić dalej.

Banglijczycy to ludzie wielu talentów. Świadczą swoje usługi tanio. Są bardzo pracowici i wytrzymali (potrafią pracować od rana do późnych godzin wieczornych). Zatrudnienie naszych pracowników pozwoli zaoszczędzić czas i pieniądze państwa firmie, gwarantując jej rozwój.

Portal money.pl zdecydował się sprawdzić ofertę firmy Fakir International. Swoje zapytanie wysłali ze skrzynki redakcyjnej, ale nie wyjaśnili, że są przedstawicielami mediów.

CZYTAJ TAKŻE: Winnicki: W kwestii imigracji zarobkowej większość tzw. prawicy prezentuje schizofrenię polityczno-sytuacyjną

Okazało się, że Fakir International współpracuje z firmami z całej Polski – m.in. z Bydgoszczy, Zielonej Gory i Limanowej.

Na ogół wysyłamy pracowników fizycznych, budowlańców, kucharzy, operatorów maszyn. Na życzenie klienta jesteśmy w stanie zapewnić każdy rodzaj pracownika. Koszt naszej usługi nie jest duży. To tylko 100 zł od osoby, płatne jednorazowo. Mogą pracować od 8 do nawet 16 godzin dziennie. Pracodawca ma jedynie załatwić pozwolenie o pracę i minimalną pensję. Nocleg i wyżywienie wedle uznania.

Gdy dziennikarze zaczęli być bardziej dociekliwi, kontakt się urwał.

Money.pl przytacza treści ogłoszeń innych firm pokroju Fakir International, ukierunkowanych na ściąganie pracowników z Azji, działających na polskim rynku:

“Ukraińcy stali się zbyt roszczeniowi dla polskich przedsiębiorców. Teraz to tej nacji szukają do pracy”.

“Pracownik z Azji nie będzie przerywał pracy w celu podróży do rodziny częściej niż raz na rok”.

“Istotna jest atrakcyjna stawka wynagrodzenia, znacznie niższa niż w przypadku przyjmowania fachowców o podobnych kwalifikacjach z lokalnego rynku pracy”.

Jak sytuacja z imigracją do Polski ma się w rzeczywistości? Czy faktycznie Ukraińcy “przestali się opłacać”? Jakie skutki dla polskich pracowników może mieć, chyba można to tak określić, wyzysk, a na pewno nieludzie podejście do pracowników z Azji? O tym dalej.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

CZYTAJ TAKŻE: Krzysztof Bosak dla Kresy.pl: Będziemy starannie monitorować politykę imigracyjną rządu

Raport Work Service, opisany przez nas miesiąc temu, przedstawił jak wygląda migracja pracowników z Azji. Obecnie ponad połowa światowej siły roboczej znajduje się w Azji i w krajach Pacyfiku. Szacuje się, że pracownicy z tej części świata stanowią 60% siły roboczej na świecie. Azjaci coraz chętniej emigrują za pracą, przede wszystkim w obszarze własnego kontynentu, bliżej domu, do sąsiednich państw (około 60%), ale również coraz częściej za ocean (40% imigrantów), w tym do Europy, która ze względu na warunki pracy oraz wynagrodzenia jest bardzo atrakcyjną destynacją. Imigranci przybywający do Unii Europejskiej z Azji i Środkowego Wschodu stanowią już 12 mln ludzi i wyprzedzają ich tylko obywatele UE (20 mln).

Jak  czytamy w raporcie, w porównaniu do zatrudnienia pracowników z Ukrainy, obecność Azjatów jest jeszcze zauważalna w minimalnym stopniu. W 2018 r. wydano 40 tys. zezwoleń na pracę dla pracowników z Azji (Wietnam, Indonezja, Filipiny, Indie, Bangladesz, Malezja, Sri Lanka, Nepal).

Jednak dynamika przyrostu zezwoleń na pracę pokazuje, że zainteresowanie zatrudnieniem pracowników z Azji rośnie w szybkim tempie. Do Polski przyjeżdżają przed wszystkim obywatele Nepalu, Bangladeszu i Indii, jednak istotnie wzrasta liczba wydanych zezwoleń dla obywateli Indonezji, Wietnamu i Filipin. Tylko w pierwszym półroczu 2019 roku liczba zezwoleń na pracę w przypadku pracowników z Wietnamu wyniosła 91% zezwoleń z całego 2018 roku, w przypadku pracowników z Indonezji 76%, co pokazuje z dużym prawdopodobieństwem, że ich liczba na koniec 2019 roku się podwoi. Do Polski przyjeżdżają przede wszystkim mężczyźni (87%).

Migranci z Azji najczęściej pracują jako robotnicy przemysłowi i rzemieślnicy (37%), pracownicy wykonujący prace proste (31,7%) oraz operatorzy i monterzy maszyn i urządzeń (7,1%). Pracownicy z tego regionu zatrudniani są najczęściej w sektorze usług administracyjnych i wspierających (36,8%), przetwórstwie przemysłowym (25,2%), rzadziej w budownictwie (9,5%) oraz w zakwaterowaniu i usługach gastronomicznych (7,4%).

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Pracowników z Azji chce sprowadzić m.in. Towarzystwo Okrętowe w porozumieniu ze Stocznią Szczecińską. Planowane jest przybycie do Polski około tysiąca Filipińczyków.

Władze zezwalają przedsiębiorcom na ściąganie do Polski także pracowników z kolejnych kierunków. Już wkrótce mają przybyć pierwsi imigranci zarobkowi z Afryki.

Przypomnijmy, że w tym tygodniu redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita” Bogusław Chrabota opublikował tekst-apel, w który wzywa do poprawy sytuacji Ukraińców i innych migrantów zarobkowych w Polsce, którzy jego zdaniem ratują polską gospodarkę i którym „powinniśmy się kłaniać za to, że wybierają Polskę”. – Musimy zawalczyć o pracowników ze Wschodu, bo są naszą przyszłością – twierdzi Chrabota.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jak twierdzi dziennik „Rzeczpospolita”, spada konkurencyjność Polski odnośnie ściągania do pracy obcokrajowców, głównie Ukraińców czy Białorusinów. Gazeta przytacza głosy proimigracyjnych organizacji przedsiębiorców, którzy domagają się wprowadzenia zmian ułatwiających im „walkę o pracowników z zagranicy”.

Także agencje pracy tymczasowej oraz organizacje pracodawców sugerują już, że „wyczerpał się potencjał” imigracji z Ukrainy. Dlatego postulują ułatwienia w zatrudnianiu obywateli większej liczby państw niż obecnie. Teraz na podstawie oświadczenia pracodawcy o zatrudnianiu cudzoziemca w Polsce pracować mogą obywatele Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Rosji i Ukrainy.

Jak pisaliśmy, eksperci z Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej i agencji pracy Foreign Personnel Service prognozują, że w 2020 roku, po raz pierwszy od lat, do Polski przyjedzie i podejmie legalne zatrudnienie mniej Ukraińców niż w roku poprzednim. Swoje wnioski , jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, oparli m.in. na analizie przeprowadzonych przez ukraiński portal OLX Praca, która wykazała, że 20 proc. Ukraińców wyjeżdżających dotąd do pracy za granicę nie zamierza tego kontynuować. Na to nakładają się też optymistyczne dla ukraińskiej gospodarki dane, m.in. wzrost gospodarczy, obecnie wynoszący powyżej 4 proc., a także wzrost płac. To oznacza, że potencjał imigracji zarobkowej z Ukrainy, co sygnalizowano już wcześniej, zaczyna się wyczerpywać. Część z ekspertów twierdzi, że Polska powinna zmienić podejście do ukraińskiej imigracji i bardziej dbać o jej trwałość niż o skalę.

Z drugiej strony przypomnijmy, że jak informowaliśmy, ukraińskie władze przygotowują liberalizację prawa pracy pogarszającą pozycję pracownika wobec pracodawcy, co zdaniem niektórych ekonomistów i związkowców spowoduje kolejną falę emigracji z Ukrainy.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Imigranci z Ukrainy prześcignęli Polaków i stali się najliczniejszą grupą narodowościową wśród wszystkich pracowników tymczasowych aktywnych zawodowo w Polsce. Stanowią już ponad połowę tego sektora rynku pracy – pisaliśmy w czerwcu zeszłego roku.

Jak podaje Bankier.pl, według danych na koniec września br. 499 601 obywateli Ukrainy było objętych ubezpieczeniami emerytalnymi i rentowymi w Polsce. Łącznie w ZUS ubezpieczonych jest 665 tys. cudzoziemców. Ukraińcy stanowią 75 proc. z nich.

Według szacunków NBP opartych m.in. na liczbie wydanych wiz do pracy i działalności gospodarczej, Kart Polaka, zezwoleń na pobyt czy oświadczeń o powierzeniu pracy cudzoziemcowi, obecnie w Polsce pracuje ponad milion imigrantów, w tym blisko 900 tys. Ukraińców.

W ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy zeszłego roku wartość przekazów pieniężnych wysłanych na Ukrainę przez ukraińskich imigrantów zarobkowych wyniosła 9,7 mld dolarów. Do końca roku miała ona sięgnąć 11,5 mld dolarów.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Taki stan rzeczy ma swoich przeciwników.

My nie chcemy stać się jak Zachód, chcemy aby Polska pozostała Polską. Nie może stać się państwem multikulturowym, wielonarodowym – bo bez końca będziemy się spieraćpowiedział w rozmowie z rp.pl poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. Ubolewał przy tym, że „panuje przekonanie, iż to naród i państwo należy dostosować do biznesu”.W opinii Bosaka„trzeba zmierzyć się z niezadowoleniem pracodawców, zamknąć granice przed napływem imigracji zarobkowej i pozwolić rynkowi pracy funkcjonować w ramach naszego społeczeństwa po to, by zaczęły rosnąc pensje, zniknęło bezrobocie wśród młodych, powstały impulsy (…) w ramach przedsiębiorstw istniejących w Polsce do zwiększenia produktywności pracy”. Zaznacza, że nie można bazować wyłącznie na taniej sile roboczej. Polityka gospodarcza, polityka płacowa, polityka migracyjna ma służyć narodowi, a nie naród realizacji pewnych statystyk gospodarczych.

Żadne problemy na rynku pracy, skądinąd poważne i trudne, nie mogą przesłonić nam faktu, że zachowanie spójności kulturowej, etnicznej oraz religijnej jest najważniejszym wyzwaniem dla naszego narodu – przekonywał na swoim Facebooku Robert Winnicki.

Kresy.pl/money.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply