W ciągu ostatnich kilku tygodni Federacja Rosyjska atakami rakietowymi zniszczyła 80% elektrowni cieplnych. Poinformował o tym premier Denys Szmyhal w wywiadzie dla estońskiej telewizji krajowej.

Jak przekazała w piątek agencja prasowa UNIAN powołując się na estońskie media, w ciągu ostatnich kilku tygodni Federacja Rosyjska atakami rakietowymi zniszczyła 80% elektrowni cieplnych. Poinformował o tym premier Denys Szmyhal.

“Niestety Rosja kontynuuje swój terror energetyczny – tylko w ostatnich tygodniach Rosjanie zniszczyli ponad sześć gigawatów naszej sieci energetycznej. Chodzi tu zarówno o energię wodną, jak i węglową” – powiedział Szmyhal.

Według niego Rosjanie w dalszym ciągu ostrzeliwują ukraińskie obiekty energetyczne, niszcząc transformatory i generatory.

“W ostatnich tygodniach Rosja zniszczyła 80 procent elektrowni cieplnych” – dodał premier Ukrainy.

4 kwietnia służba prasowa Energoatomu podała, że w wyniku rosyjskiego ostrzału elektrownia jądrowa Zaporoże została pozostawiona tylko na jednej linii energetycznej i groziła jej kolejna przerwa w dostawie prądu.

Przypomnijmy, że w nocy z czwartku na piątek przeprowadzono ataki na rosyjskie lotniska wojskowe Jejsk w Kraju Krasnodarskim nad Morzem Azowskim, Morozowsk (obwód rostowski) i Engels (obwód saratowski). Uczestniczyło w nich kilkadziesiąt dronów, według części źródeł około pięćdziesięciu.

Strona rosyjska podała, że tylko w obwodzie rostowskim zestrzelono 44 bezzałogowce. Według szacunków rosyjskiego resortu obrony, łącznie w nocy na 5 kwietnia zestrzelono około 53 drony: 44 nad obwodem rostowskim, po jednym w rejonie Saratowa, Kurska i Biełgorodu, a także sześć nad terytorium Kraju Krasnodarskiego. Rosjanie podają, że uderzenia wykonywały drony ukraińskie.

Później portal „Ukraińska Prawda” podał, powołując się na źródło w Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy, że atak na lotnisko wojskowe w Morozowsku przeprowadziła właśnie SBU, we współpracy z ukraińskim wojskiem. Według tego źródła, w rejonie lotnisko zniszczonych miało zostać co najmniej sześć samolotów wojskowych: myśliwce Su-27 oraz bombowce taktyczne Su-34. Kolejnych osiem maszyn miało zostać uszkodzonych. Rosja miała też stracić około 20 zabitych i rannych. Ponadto, według relacji mieszkańców okolicy, naliczono tam ponad 60 eksplozji, a w kilku dzielnicach miasta były problemy z dostawą prądu.

Rosyjscy blogerzy wojskowi potwierdzają, że Ukraińcy przeprowadzili w nocy zmasowany atak na lotniska wojskowe w bazach na wschód i południowy-wschód od Ukrainy. Jak podają, główne uderzenie skoncentrowano na Morozowsku, dodając, że 26 z 44 zestrzelonych dronów zniszczyły systemy przeciwlotnicze Pancyr-S1.

Miliblogerzy zwracają uwagę, że według dostępnych nagrań bezzałogowce leciały na bardzo niskim pułapie, co znacząco utrudniło ich wykrycie przez systemy radarowe. Nie potwierdzają jednak, by zniszczone miały zostać jakieś samoloty wojskowe. Jak twierdzą, „nie odnotowano żadnych poważnych uszkodzeń infrastruktury”, poza upadkiem szczątków zestrzelonych dronów na kilka budynków oraz uszkodzeniem podstacji elektrycznej, co spowodowało chwilową utratę prądu. Twierdzenia strony ukraińskiej o zniszczeniu 6 samolotów określono mianem „owocem fantazji propagandystów przeciwnika”.

Jak podano, pod Jejskiem rzekomo jeszcze nad morzem zestrzelono wszystkie atakujące drony. Blogerzy zastanawiają się zarazem, czemu na bazę Engels kierował się tylko jeden dron, który został zestrzelony.

Przeczytaj: Reuters: ataki dronów mogły zniszczyć ponad 15 proc. mocy produkcyjnych rosyjskich rafinerii

Czytaj również: Ukraiński atak na cele w rosyjskim Tatarstanie. Media: celem fabryka dronów Shahed

Kresy.pl/UNIAN

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    Jeżeli przyjrzeć się na to chronologicznie, to najpierw banderowcy zaczęli atakować urządzenia przetwórstwa i przesyłu gazu i ropy na terenie Rosji, czym bardzo się chwalili, a potem Rosja odpowiedziała na te ataki. To tak jak najpierw był pucz i morderstwo Rosjan w Odessie, potem ostrzeliwanie Donbasu przez ok. 8 lat, a potem dopiero wojna na 20% – 25% (nie zaś pełnoskalowa, jak podają “demokratyczne” media