Organizatorzy spotkania ze Swietłaną Aleksijewicz przestraszyli się gróźb ukraińskich radykałów.

Impreza z udziałem białoruskiej noblistki Swietłany Aleksijewicz w Odessie została odwołana w związku z pogróżkami, które otrzymali organizatorzy. – podał lokalny portal Tajmer.

Spotkanie z laureatką literackiej Nagrody Nobla z 2015 roku miało odbyć się w odeskim Zielonym Teatrze w środę 8 sierpnia. Jednak jak dowiedział się korespondent portalu, do administracji teatru napłynęły pogróżki ze strony członków radykalnych ugrupowań, którzy grozili „nieprzyjemnościami” w razie gdyby Aleksijewicz pojawiła się w Odessie. W związku z tym spotkanie odwołano.

Według Tajmera pogróżki wobec Aleksijewicz miały związek z umieszczeniem jej nazwiska w bazie kontrowersyjnego portalu Myrotworec, nieformalnie powiązanego z ukraińskim MSW, który zajmuje się identyfikowaniem osób, które mają szkodzić Ukrainie i Ukraińcom. Jak pisaliśmy wczoraj, Aleksijewicz trafiła na „czarną listę” za szerzenie „propagandy ukierunkowanej na rozniecanie waśni narodowościowych”. Chodzi o wypowiedź pisarki z czerwca 2016 roku na spotkaniu z czytelnikami w Nowym Jorku, w której uznała ona Ukraińców za jedynych sprawców Holokaustu na ziemiach białoruskich.

Według RFE/RL nazwisko Aleksijewicz wciągnięto do bazy Myrotworca zaledwie 4 godziny przed zaplanowanym wystąpieniem w Odessie. Tyle czasu wystarczyło, by doprowadzić do odwołania spotkania. Białoruskiej noblistce nie pomogło to, że wspierała Euromajdan, potępiała anekcję Krymu i krytykowała tzw. „russkij mir” (rosyjski świat), nazywając go „światem Berii, Stalina, Putina i Szojgu”.

RFE/RL podaje, że po kilku godzinach nazwisko pisarki zniknęło z bazy kontrowersyjnego portalu.

O Myrotworcu, który przyczynił się do odwołania spotkania z Aleksijewicz, zrobiło się głośno wiosną 2015 roku, gdy wyszło na jaw, że na liście wrogów Ukrainy opublikowano tam szczegółowe dane znanego opozycyjnego dziennikarza Ołesia Buzyny, a także polityka byłej Partii Regionów i krytyka EuroMajdanu, Olega Kałasznikowa. Obaj zostali zamordowani wkrótce po tym, jak ich zdjęcia, numery telefonów i adresy pojawiły się w sieci.

Kresy.pl / Tajmer / RFE/RL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply