Ratusz w Buczaczu (obwód tarnopolski na Ukrainie) stracił ostatnią z 14 rzeźb wybitnego XVIII-wiecznego rzeźbiarza Jana Jerzego Pinsela – donosi portal Zaxid.net. Znaczna część rzeźby runęła w poniedziałek z wysokości na ziemię i rozbiła się; pozostała jej część może w każdej chwili upaść.

Rzeźba „Herkules zabijający hydrę lernejską” była ostatnią z 14 kompozycji rzeźbiarskich Pinsela zdobiących naroża dachu i zwieńczenie frontonu najcenniejszego zabytku Buczacza – ratusza ufundowanego przez Mikołaja Bazylego Potockiego, wzniesionego z połowie XVIII wieku przez wybitnego architekta Bernarda Meretyna. Jak przekazał portalowi Zaxid.net konserwator zabytków Wiktor Hrebeniowski wieczorem 31 maja ręka i dolna część torsu Herkulesa oderwały się od rzeźby i spadły na chodnik. Pozostała część rzeźby pękła i w każdej chwili może spaść.

Jak pisze portal, jeszcze w ubiegłym roku ukraińskie władze, konserwatorzy i naukowcy z Politechniki Lwowskiej podkreślali potrzebę konserwacji i restauracji rzeźby. Nie przeprowadzono jednak żadnych prac.

Początkowo ratusz w Buczaczu zdobiło 14 rzeźb autorstwa Jana Jerzego Pinsela (Johanna Georga Pinsela), w tym kompozycje rzeźbiarskie przedstawiające 12 prac Herkulesa. Część rzeźb uległa zniszczeniu w wyniku pożaru w 1865 roku. Jak podaje Zaxid.net, w “gorszym lub lepszym stanie zachowało się dziewięć”. W 2005 roku podczas prac “restauracyjnych” zniszczono trzy z nich – „Samsona rozdzierającego paszczę lwa”, „Zeusa” i „Dawida i Goliata”.

“A rzeźba +Temida+ została zrzucona z fasady ratusza i rozbiła się na kawałki” – mówi Wiktor Hrebeniowski. Pozostałe rzeźby Pinsela zostały przeniesione do pomieszczeń należących do władz miasta, gdzie są nadal przechowywane. Część „Temidy” została odrestaurowana. „Herkules zabijający hydrę lernejską” był ostatnią rzeźbą Pinsela, która zdobiła fasadę ratusza w Buczaczu.

Jan Jerzy Pinsel był rzeźbiarzem sławy europejskiej i najwybitniejszym przedstawicielem tzw. szkoły lwowskiej. Jego prace ozdabiają m.in. sobór św. Jura we Lwowie.

Przypomnijmy, że organizacja systemu ochrony zabytków na Ukrainie pozostawia wiele do życzenia i nawet nadzór konserwatorski nie gwarantuje tam, że prace zostaną wykonane prawidłowo. Przyznał to nawet w swoim ubiegłorocznym opracowaniu pt. „Zagrożone dziedzictwo. Polskie dobra kultury na Ukrainie i Białorusi” rządowy Ośrodek Studiów Wschodnich. Autor opracowania Wojciech Konończuk wymieniał trzy największe bolączki ukraińskiego systemu ochrony zabytków: brak odpowiednio zorganizowanego systemu ochrony dziedzictwa kulturowego, niską jakość prac konserwatorskich i brak wystarczającej liczby konserwatorów. „Formalnie zezwolenia na prace restauracyjne przy obiektach zabytkowych wydają Ministerstwo Kultury i Turystyki (obiekty o znaczeniu ogólnokrajowym) i wydziały kultury przy radach obwodowych (obiekty o znaczeniu miejscowym). W rzeczywistości jednak jest to fikcja, a zdecydowana większość działań prowadzona jest bez żadnych stosownych zezwoleń. Brak nadzoru konserwatorskiego skutkuje niską jakością wykonanych prac, które często nie mają nic wspólnego ze sztuką konserwatorską” – czytamy w opracowaniu OSW.

PRZECZYTAJ: Ukraina: zawaliła się ściana ulubionego zamku Jana III Sobieskiego

Co więcej, na przykładzie Lwowa Konończuk wykazywał, że „nawet posiadanie urzędu nadzoru konserwatorskiego nie chroni przed degradacją zabytkowej tkanki miejskiej”. Prace konserwatorskie należałoby tam raczej nazwać „remontowymi”. Przeprowadzają je zwykłe firmy budowlane często niszcząc zabytkową tkankę. „Podczas takiej +konserwacji+ niszczona jest substancja zabytkowa, detale architektoniczne znikają lub są zastępowane nieudanymi kopiami” – pisał ekspert OSW. W dokumencie przywołano m.in. ustalenia pokontrolne Ukraińskiej Izby Obrachunkowej, która w 2015 roku stwierdziła, że na Ukrainie nie funkcjonuje system ochrony i kontroli obiektów dziedzictwa kulturowego.

Kresy.pl / zaxid.net

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply