Trwające od miesięcy protesty w Libanie przybrały nową siłę. W sobotę manifestacja tysięcy przeciwników elit rządzących przerodziła się w zamieszki.

Agencja Associated Press napisała o największych protestach w Bejrucie od trzech miesięcy. Manifestanci zebrali się w centrum miasta w okolicy gmachu libańskiego parlamentu. W pewnym momencie część z nich zaczęła ciskać kamieniami w obstawiających zgromadzenie funkcjonariuszy policji. Demonstranci zaczęli wyrywać znaki drogowe czy też chwytać metalowe barierki by ich także użyć jako pocisków wymierzonych w policję. Ta ostatnia odpowiedziała użyciem armatek wodnych, broni gładkolufowej oraz gazu łzawiącego. Tego ostatniego użyto w takich stężeniach, że, jak pisze AP, na ulicach widać było osoby wymiotujące pod jego wpływem.

Intensywność starć oddaje informacja o liczbie poszkodowanych. Obrażenia miało odnieść około 150 osób. Interweniujący policjanci ogłosili rozwiązanie zgromadzenia i poprosili o opuszczenie miejsca manifestacji, co wykonała tylko część protestujących. W dodatku po rozpoczęciu starć do ich uczestników dołączały kolejne osoby napływające z różnych dzielnic miasta.

Przeciw protestującym wystąpili także funkcjonariusze służby ochrony parlamentu. To właśnie za ich sprawą miało dojść do wybuchu małej butli z gazem, która znajdowała się w namiocie rozstawionym przez przeciwników władz. Po rozproszeniu tłumu rozdzielił się on na kilka grup, które kontynuowały starcia. Jak odnotowuje AP wśród uczestniczących w zamieszkach dało się słyszeć hasło “rewolucja”.

Protest odbywał się pod hasłem “Nie zapłacimy kosztów”, które odnosiło się do fatalnego stanu finansów Libanu. Zadłużenie publiczne przekroczyło bowiem wartość 150 proc. PKB sięgając 87 mld dol. W dodatku kraj pozostaje w paraliżu politycznym. Złożony z reprezentantów kilkunastu partii parlament, którego skład odzwierciedla skomplikowaną strukturę etniczno-wyznaniową kraju, od długiego czasu nie jest w stanie sformować nowego rządu, pod przywództwem starego premiera Saada Haririego. W dodatku mały kraj jest polem rozgrywki regionalnych potęg: Iranu i Arabii Saudyjskiej. “Starcia, ogień i akt sabotażu w centrum Bejrutu są podejrzane, szalone i niedopuszczalne” – skomentował protesty na Twitterze Hariri.

Czytaj także:

apnews.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply