Tłum członków i zwolenników proirańskich irackich milicji wdarł się do ambasady USA w Bagdadzie.

Jak podała agencja AP, we wtorek odbył się pogrzeb członków szyickiej milicji Kataib Hezbollah, którzy zginęli w niedzielę w wyniku amerykańskiego ataku odwetowego. Po pogrzebie tłum kilkuset żałobników, wśród których wielu było ubranych w mundury milicji, skierował się w stronę ambasady USA w Bagdadzie wznosząc antyamerykańskie i antyizraelskie hasła. Irackie siły bezpieczeństwa zachowały się biernie, gdy tłum manifestantów wkroczył do mocno chronionej tzw. Zielonej Strefy, w której znajdują się zagraniczne przedstawicielstwa dyplomatyczne.

Po dotarciu pod ambasadę manifestanci początkowo obrzucili ją kamieniami oraz podpalili trzy przyczepy kempingowe używane przez ochronę placówki. Następnie wyłamali bramę i wtargnęli na teren ambasady.

Z doniesień agencyjnych wynika, że demonstranci zatrzymali się około 200 metrów od głównego budynku ambasady. Na jego dachu było widać kilku amerykańskich żołnierzy z karabinami wycelowanymi w protestujących. Iracki pracownik ambasady powiedział anonimowo AP, że ochrona ambasady ewakuowała część personelu tylną bramą, podczas gdy inne osoby opuściły jej teren helikopterami. Reszta pozostała w „bezpiecznych” obszarach placówki. Agencja AFP podała, że wśród ewakuowanych nie było ambasadora Matthew Tuellera, który obecnie przebywa na urlopie.

Według AFP doszło do użycia broni palnej, gazu łzawiącego i granatów hukowych przez amerykańskich żołnierzy. Organizacja Hashed al-Shaabi podała, że 20 osób zostało rannych.

Wśród manifestantów widziano dowódców frakcji lojalnych wobec Iranu, w tym Hadiego al-Amiriego, szefa legalnych Sił Mobilizacji Ludowej. Na miejscu pojawił się też minister spraw wewnętrznych Yassine al-Yasseri, który powiedział AP, że premier Iraku ostrzegł USA, że ataki przeciwko szyickim bojownikom będą miały poważne konsekwencje. Zasugerował też, że siły irackie nie wkroczą, by siłą usunąć osoby, które wdarły się na teren ambasady.

Po kilku godzinach niektórzy członkowie milicji zaczęli wzywać demonstrantów przez megafon do rozejścia się.

Prezydent USA Donald Trump obwinił Iran za naruszenie immunitetu ambasady i wezwał Irak do ochrony placówki.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jak pisaliśmy, w niedzielę USA przeprowadziły naloty na pięć celów w Iraku i Syrii. Atak był wymierzony w szyicką milicję Kataib Hezbollah, powiązaną z Iranem. Amerykanie oskarżyli ją atak na bazę wojskową nieopodal Kirkuku w Iraku, w wyniku czego zginął cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a czterech żołnierzy zostało rannych. Skutkiem amerykańskich nalotów było zabicie 25 członków Kataib Hezbollah.

Kresy.pl / AP / AFP

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz

  1. jazmig
    jazmig :

    Jankesi sami sobie są winni. W Iraku od dłuższego czasu trwają różnego rodzaju demonstracje, atakowane są posterunki policji i inne urzędy, a te rozruchy są co najmniej podsycane przez jankesów. Władza centralna praktycznie nie istnieje i zaczyna się tam pojawiać chaos. Dlatego władze nie mogą wysłać policji lub wojska do ochrony tej ambasady.