Protesty w Rosji (Kresowy Przegląd Tygodnia #12)

Po aresztowaniu Aleksieja Nawalnego niemal w całej Rosji odbyły się masowe protesty, aresztowano tysiące manifestantów; współpracownicy Nawalnego opublikowali film, w którym zarzucili Putinowi, że za pieniądze z procederu korupcyjnego wystawił sobie pałac na brzegiem Morza Czarnego; polski Sejm niemal jednogłośnie przyjął uchwałę poparcia dla aresztowanego rosyjskiego opozycjonisty.

Aby otrzymywać co tydzień  pełny Kresowy Przegląd Tygodnia zapisz się w poniższym formularzu:

Protesty w Rosji

Wczesnym sobotnim popołudniem tłumy ludzi żądających wypuszczenia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego zaczęły gromadzić się na placu Puszkina w centrum Moskwy, gdzie spodziewano się największego protestu. Reporterzy Reutera szacowali, że zebrało się 40 000 ludzi, władze podały, że pojawiło się zaledwie 4000 manifestantów. Twitterowe wpisy współpracowników Nawalnego sugerowały, że „liczebność uczestników akcji przechodzi wszelkie oczekiwania”. Ludzie skandowali „Putin to złodziej” i „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!”. Niektórzy uczestnicy nieśli transparenty z podobnymi przesłaniami. Większość nosiła maski na twarz z powodu epidemii koronawirusa. Uczestnicy rzucali śnieżkami w policjantów. Próbowali ich także odepchnąć w celu udaremnienia zatrzymań.

Niezależna grupa monitorująca OVD-Info zgłosiła aresztowanie około 3500 osób. Jest to stan na godzinę 12:20 w niedzielę czasu polskiego. Zatrzymano także kilkudziesięciu dziennikarzy.

Protesty zaczęły się we wschodniej części kraju, co wynikało z różnicy czasu. Rozpoczęły się wczesnym rankiem czasu moskiewskiego. Demonstracje odbyły się także w niektórych miastach Syberii – np. według niezależnego portalu Meduza, w Nowosybirsku w demonstracji uczestniczyły ponad 3 tysiące ludzi.

Jak pisaliśmy w czwartek, rosyjska Prokuratura Generalna nakazała organom ścigania stłumienie protestów zwolenników Aleksieja Nawalnego zaplanowanych na 23 stycznia. Prokuratura zażądała też zablokowania dostępu do stron internetowych wzywających obywateli do wyjścia na ulice.

Na zaplanowane na sobotę w 93 miastach w Rosji masowe protesty zwolenników Nawalnego władze Rosji zareagowały zatrzymaniami jego współpracowników i zapowiedziami stłumienia demonstracji, które uznano za nielegalne.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Tydzień temu w niedzielę wieczorem rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny wrócił do Moskwy z Berlina, gdzie był leczony po otruciu chemicznym środkiem bojowym „Nowiczok”. Na lotnisku Szeremietiewo podczas kontroli paszportowej funkcjonariusze zatrzymali Nawalnego. Decyzją sądu został umieszczony w areszcie na 30 dni. W tym czasie ma zapaść decyzja o odwieszeniu jego wyroku więzienia.

Już po aresztowaniu Nawalnego jego współpracownicy opublikowali materiał wideo, w którym opozycjonista zarzucił Władimirowi Putinowi, że za pieniądze z łapówek wystawił na brzegu Morza Czarnego pałac kosztujący 1,5 mld dolarów. W ciągu 3 dni nagranie zyskało na YouTube ponad 58 mln wyświetleń, stając się najpopularniejszym rosyjskim materiałem w tym serwisie.

Polski Sejm wezwał w czwartek Rosję do uwolnienia Nawalnego. Za przyjęciem uchwały było 438 posłów. Przeciw głosował Janusz Korwin-Mikke z Konfederacji. Był także jeden głos wstrzymujący się, który oddał Dobromir Sośnierz z Konfederacji. Nie głosowało 19 posłów, z czego 7 z Konfederacji – ostatecznie za uchwałą zagłosowało tylko dwóch posłów tego ugrupowania – Artur Dziambor i Jakub Kulesza. W uchwale wyrażono także „podziw dla niezłomnej postawy Aleksieja Nawalnego, który daje światu przykład bezkompromisowości w sprawach najistotniejszych dla demokracji i praworządności”. Poseł Konfederacji Robert Winnicki jest zdania, że pod wpływem krytyki jego ugrupowania z pierwotnej wersji projektu uchwały przygotowanej przez Prezydium Sejmu „wyleciały najbardziej emocjonalno-publicystyczne wątki”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W Kijowie ukraińscy nacjonaliści zakłócili akcję poparcia dla Nawalnego pod ambasadą Rosji. Radykałowie zniszczyli plakaty z hasłami solidarności z aresztowanym rosyjskim opozycjonistą i wznosili okrzyki obrażające zarówno Putina, jak i Nawalnego.

Nawalny wzbudza na Ukrainie mieszane uczucia w związku ze swoimi niejednoznacznymi wypowiedziami na temat przynależności Krymu. W 2014 roku w wywiadzie dla Echa Moskwy powiedział, że półwysep „należy do tych, którzy mieszkają na Krymie”. Opozycjonista przyznawał, że półwysep „został przejęty z rażącym naruszeniem wszystkich norm międzynarodowych”, ale teraz jest częścią Rosji. Nawalny poradził Ukraińcom, aby się nie oszukiwali: Krym „pozostanie częścią Rosji i w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie częścią Ukrainy”. W 2019 roku mówił, że jeśli kiedykolwiek zostanie prezydentem Rosji, rozpisze powtórne referendum dotyczące przynależności Krymu.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply