„Piątką dla zwierząt” w Sejmie. Burzliwe obrady, nocne prace i opór w klubie PiS

Sejm po burzliwej debacie zdecydował o skierowaniu do prac w komisji promowanego przez Jarosława Kaczyńskiego projektu ustawy zakazującej m.in. hodowli zwierząt na futra. Przeciwko była Konfederacja oraz 35 posłów klubu PiS. Prace komisji trwały przez całą noc.

W środę w Sejmie ruszyły prace nad „Piątką dla zwierząt”, nowym, sztandarowym projektem PiS, zakładającym m.in. wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futra i ograniczenie uboju rytualnego. Projekt jest zdecydowanie promowany przez lidera partii, Jarosława Kaczyńskiego i prominentnych polityków PiS, a także młodzieżówkę partyjną oraz media sympatyzujące z rządem.

Podczas debaty i głosowań ujawnił się rozłam w ramach Zjednoczonej Prawicy. Przeciwko „Piątce dla zwierząt” wystąpili nie tylko posłowie Konfederacji, ale również satelickiej względem PiS partii Solidarna Polska. Porozumienie Jarosława Gowina mają wobec ustawy poważne wątpliwości. Negatywnie nastawiona jest też grup posłanek i posłów klubu PiS. Przeciwnych projektowi jest też zdecydowana większość posłów PSL.

Duże emocje obecne były podczas debaty, gdy politycy PiS, m.in. Marek Suski i Joanna Lichocka, krytykowali hodowlę zwierząt na futra. Suski twierdził, że branża ta ma marginalne znaczenie dla polskiej gospodarki, a Lichocka oświadczyła, że „to nie są rolnicy, to są okrutni biznesmeni”. W podobnym tonie wypowiadał się Adrian Zandberg z partii Razem, który mówił m.in.: „Protestuje teraz paru milionerów, którzy dorobili się na okrucieństwie wobec zwierząt. Protestują ich polityczne pacynki z brunatnych ław”. Szef KPRM Michał Dworczyk powiedział, że efekty przyjęcia ustawy będą efektami “humanitarnymi”. Projekt krytykowali posłowie Konfederacji, choć mocno ograniczono im czas na wypowiedź.

Podczas ostatecznego głosowania za skierowaniem projektu do dalszych prac opowiedziało się 339 posłów, w tym 165 z PiS, a także wszyscy głosujący z Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Jednocześnie, aż 35 posłów klubu PiS zagłosowało za odrzuceniem projektu już w pierwszym czytaniu, w tym wszyscy z Solidarnej Polski na czele ze Zbigniewem Ziobrą. Jednocześnie, 15 posłów wstrzymało się od głosu, a 20 nie brało udziału w głosowaniu. Za wyrzuceniem projektu do kosza głosowała Konfederacja Wolność i Niepodległość.

Po głosowaniu rozpoczęły się prace w komisji rolnictwa, które trwały nieprzerwanie przez całą noc. Zgłoszono dziesiątki poprawek. Solidarna Polska i Porozumienie zgłosiły w pewnym momencie poprawkę zakładającą wejście w życie zakazu hodowli zwierząt futerkowych i ograniczenia dot. uboju rytualnego dopiero za 10 lat (wydłużenie vacatio legis z 12 miesięcy do 10 lat), ale została ona odrzucona głosami PiS. Miały jednak również miejsce pewne niespodzianki, jak na przykład wykreślenie, w tym także głosami posłów PiS, zapisu o ograniczeniu do minimum uboju rytualnego.

Według RMF FM, posłowie nieoficjalnie przyznają, że podczas głosowań miało miejsce dużo „przypadkowych rozstrzygnięć”, ponieważ podczas nocnej, wielogodzinnej sesji i licznych głosowań politycy gubili się i „nie zawsze wiedzieli, nad czym głosują”.

Jednocześnie, Biuro Legislacyjne podkreślało, że cały projekt ustawy podlega notyfikacji Komisji Europejskie. To oznaczałoby przerwę w procedowaniu projektu.

Konfederacja postulowała, by w sprawie projektu przeprowadzić wysłuchanie publiczne w sprawie ustawy i odłożyć sprawę do rana. Jednak według relacji reportera RMF FM, jeden z obecnych na sali posłów PiS głośno powiedział: „mamy ten projekt dzisiaj uchwalić”. Dziennikarz nieoficjalnie ustalił, że takie są wytyczne kierownictwa partii rządzącej. To efekt tego, że nieposłuszeństwo ponad 30 posłów klubu PiS podczas głosowania zdenerwowało Kaczyńskiego.

Ponadto, głosowanie przeciwko ustawie, pomimo zapowiedzianej dyscypliny partyjnej i gróźb wyrzucania nieposłusznych, rozważa Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro. Widać jednak, że sprzeciw w Zjednoczonej Prawicy i klubie PiS jest duży, co zdaniem komentatorów sprawia, że żadne poważniejsze konsekwencje nieposłuszeństwa raczej nie wchodzą w grę, gdyż groziłoby to Jarosławowi Kaczyńskiemu utratą większości w Sejmie. Podkreśla się jednak, że „tak otwartego sprzeciwu wobec prezesa PiS-u nie było od lat”.

Jak informowaliśmy, w środę rano przedstawiciele polskich rolników i hodowców, szczególnie z branży futrzarskiej, zebrali się pod siedzibą PiS w Warszawie, protestując przeciwko promowanemu przez Jarosława Kaczyńskiego projektowi ustawy zakazującej m.in. hodowli zwierząt na futra. Na miejscy obecni byli także przedstawiciele ruchu społeczno-politycznego rolników „AgroUnia”. Demonstranci mówili m.in., że czują się zdradzeni i oszukani przez PiS i po raz ostatni głosowali na tę partię, która „dzisiaj niszczy polską wieś”. Dopiero po dłuższych negocjacjach i przepychankach z policją niewielkiej delegacji pozwolono wejść do środka i złożyć petycję, po czym protestujący przeszli pod Sejm. Do środka ponownie wpuszczono tylko delegację. Michał Kołodziejczak z AgroUnii oświadczył, że skoro obrad Sejmu nie przerwano, to nikt ich postulatów nie wysłuchał.

CZYTAJ TAKŻE: Kaczyński rozpoczął akcję #stopfurchallenge. Zachęca do poparcia zakazu hodowli zwierząt na futra

„Zdaniem rolników PiS zdradza wieś, przestaje być jej obrońcą, a deklaracje składane przez najważniejszych polityków przed wyborami były tylko hasłami propagandowymi i elementem walki o elektorat wiejski” – napisał wcześniej w liście do polityków PiS minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w kontekście projektu zmiany ustawy o ochronie zwierząt.

PiS kontra branża futrzarska

Tydzień temu prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz szef młodzieżówki jego partii, Michał Moskal, przedstawili projekt ustawy zakładający m.in. całkowity zakaz hodowli zwierząt na futra. Kilka godzin wcześniej Onet.pl opublikował film mający przedstawiać złe warunki takiej hodowli na jednej z polskich ferm.

„W Polsce trzeba wprowadzić zupełnie nowy porządek prawny, jeśli chodzi o ochronę zwierząt. Względy, które za tym przemawiają, mają charakter humanitarny, ale jest także jeszcze jeden wzgląd – w Polsce bardzo często mówi się o europeizacji, że Polska powinna być jak Europa” – deklarował Kaczyński.

Niespełna rok temu pisaliśmy, że kierownictwo PiS nie zmieniło swojego negatywnego zdania w sprawie hodowli zwierząt na futra i w nowej kadencji Sejmu, jak pisała prorządowa „Gazeta Polska Codziennie”, ma być procedowana nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, zakładająca zakaz takiego rodzaju hodowli w Polsce. Jak widać, zapowiedzi te są obecnie realizowane. W styczniu 2019 r. PiS poprzez autopoprawkę wprowadził zmiany do projektu ustawy o ochronie zwierząt, usuwając z niej zakaz hodowli zwierząt na futra.

Przypomnijmy też, że we wrześniu 2018 roku „Rzeczpospolita”, powołując się na swoje źródła w kierownictwie PiS pisała, że partia ta nie zamierza rezygnować z wprowadzenia w Polsce zakazu hodowli zwierząt na futra. Chciała jednak odsunąć tę sprawę w czasie, m.in. z uwagi na nadchodzące wybory. Później w części mediów pojawiły się nieoficjalne informacje, według których PiS w roku wyborczym 2019 nie będzie zajmować się projektami wywołującymi głośne dyskusje. Miało to dotyczyć m.in. zakazu hodowli zwierząt futerkowych, zakazu aborcji eugenicznej i zmian umożliwiających łatwiejsze sprowadzanie do pracy imigrantów. Według tych doniesień, PiS do spraw futer oraz imigrantów zamierzał wrócić w 2019 roku, już po wyborach.

Sprawa hodowli na futra wzbudzała wiele kontrowersji i wywołała burzliwą dyskusję. Politycy PiS na początku 2019 roku złożyli autopoprawkę do projektu zgodnie z którą zakaz hodowli zwierząt na futra miał wejść w życie 1 stycznia 2022 roku. Później nieoficjalnie mówiono o przedłużeniu vacatio legis do 10 lat. Zwracano jednak uwagę, że to tylko odłożenie w czasie likwidacji branży futrzarskiej w Polsce. Kontrowersje budził również fakt, że zakaz dotyczył norek, a z ustawy miały zostać wykreślone króliki, które mogły być dalej hodowane. Ostatecznie prace nad ustawą zawieszono. Projekt po autopoprawce wprowadzającej zasadnicze zmiany został ponownie skierowany do prac w parlamencie. Jednocześnie, projekt zakładał zaostrzenie kontroli prywatnych posesji czy dowolnych gospodarstw rolnych.

Przypomnijmy, że w listopadzie 2017 roku szef Rady Mediów Narodowych i członek Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt Krzysztof Czabański złożył projekt ustawy ws. zmian dotyczących ochrony zwierząt. Wprowadzał on m.in. obowiązkowe czipowanie wszystkich psów, zakaz trzymania psów na łańcuchach czy tresowania zwierząt w cyrkach. Uwagę skupiały jednak dwie kwestie: zakaz uboju rytualnego oraz zakaz hodowli zwierząt na futra. W tej ostatniej dziedzinie Polska jest jednym ze światowych potentatów. W polskiej branży futrzarskiej pracuje ponad 50 tys. osób. Wartość jej wyrobów eksportowanych za granicę w 2016 roku wyniosła ponad 1,5 mld złotych. Polska jest trzecim na świecie producentem i sprzedawcą skór zwierząt.

Zobacz także: Winnicki: sprawa branży futrzarskiej może być największym skandalem gospodarczym rządów PiS

W Polsce rocznie zabija się ponad 8 mln zwierząt futerkowych, głównie norek. Zdaniem posłów PiS fermy norek, oprócz cierpienia zwierząt, powodują duże uciążliwości dla okolicznych mieszkańców. Sprawa wywołała ostre protesty branży futrzarskiej, budząc również emocje wśród przeciwników hodowania zwierząt na futra. Producenci z tej branży protestowali i zwracali uwagę, że hodowlą zajmują się głównie małe gospodarstwa rolne. Plany PiS popierały z kolei media sprzyjające rządowi.

Przeczytaj: Apel niemal 500 naukowców o utrzymanie ferm zwierząt futerkowych

W lipcu ub. roku sprawa ponownie stała się głośna po wypowiedziach ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który mówił o wycofaniu projektu ustawy z Sejmu. Minister później sprostował swoją wypowiedź. Wyjaśniał, że branża futerkowa zostanie zachowana, ale będzie rygorystycznie kontrolowana.

Czytaj także: Winnicki zawiadamia CBA ws. niemieckiej firmy. W tle sprawa likwidacji branży futrzarskiej w Polsce

rmf24.pl / sejm.gov.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply