Administracja prezydenta Joe Bidena poinformowała ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego o ustaleniach wywiadu, wedle których Rosja szykuje się do przeprowadzenia pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w przeciągu najbliższych 48 godzin – poinformował “Newsweek”.

„Prezydent Ukrainy został ostrzeżony, że Rosja najprawdopodobniej rozpocznie inwazję w ciągu 48 godzin” – powiedział “Newsweekowi” mający anonimowy przedstawiciel amerykańskiego wywiadu.

Jak dodał, „raporty obserwatorów lotniczych wskazują, że Rosja naruszyła dzisiaj ukraińską przestrzeń powietrzną, przelatując nad Ukrainą  samolotami rozpoznawczymi przez krótki okres”.

Źródło zbliżone do rządu Zełenskiego również potwierdziło “Newsweekowi”, że takie ostrzeżenie otrzymano.

Według przedstawiciela amerykańskiego wywiadu ocena Pentagonu obejmuje rosyjskie naloty, wykorzystanie pocisków manewrujących i inwazję naziemną.

Informację potwierdził drugi przedstawiciel amerykańskiego wywiadu, który podkreślił kompleksowy charakter operacji wojskowej, której Pentagon się spodziewa.

Jak powiedział, inwazja obejmie nie tylko natarcie z regionu Donbasu, ale także poważny atak w kierunku Kijowa od północnej granicy z Białorusią, gdzie wojska rosyjskie niedawno przedłużyły wspólne ćwiczenia ze swoim sojusznikiem.

Przekazał, że operacja rozpocznie się od cyberataku, po którym nastąpi inwazja naziemna, która prawdopodobnie nastąpi w nocy. Ale obaj urzędnicy utrzymywali, że plany Rosji mogą się zmienić w zależności od biegu wydarzeń.

Jak informowaliśmy, oficjalne strony internetowe Rady Najwyższej, Gabinetu Ministrów, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Reintegracji Ziem Okupowanych nie są obecnie dostępne. Ponadto nie działają strony internetowe Służby Bezpieczeństwa, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Obrony Ukrainy.

W poniedziałek wieczorem prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekrety o uznaniu samozwańczych republik donbaskich separatystów. W tekście dekretów znalazło się polecenie oficjalnego wprowadzenia wojsk rosyjskich na obszar Donbasu. We wtorek wiceminister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Andriej Rudenko oświadczył, że Rosja uznała DRL i ŁRL w granicach, w których „władze republik faktycznie sprawują władzę i jurysdykcję”. kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow pytany o tę kwestię odparł, że chodzi o uznanie separatystycznych republik „w granicach, w jakiś się proklamowały” i w jakich „istnieją i zostały ogłoszone”.

Władimir Putin oświadczył, że Rosja faktycznie uznała granice separatystycznych republik w Donbasie w granicach obwodów donieckiego i Ługańskiego, przy czym miałoby to zostać doprecyzowane podczas negocjacji separatystów z władzami Ukrainy. Jego zdaniem, porozumienia mińskie przestały obowiązywać.

Po tych wydarzeniach Departament Stanu i Biały Dom zasygnalizowały, że „zasadnicze” spotkania zaplanowane między sekretarzem stanu Antony Blinkenem a rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem, a także między Bidenem a Putinem, nie są już na porządku dziennym.

Jak pisaliśmy, Rada Federacji, we wtorek izba wyższa rosyjskiego parlamentu, zatwierdziła użycie sił zbrojnych poza Rosją w związku z sytuacją w Donbasie. Wniosek został jednogłośnie poparty przez 153 rosyjskich senatorów. „Ogólna liczebność formacji sił zbrojnych FR, rejony ich działania, stojące przed nimi zadania, okresy przebywania poza terytorium FR, określa prezydent Rosji w zgodzie z Konstytucją FR” – czytamy w dokumencie, który wszedł w życie z dniem przyjęcia. Wcześniej rosyjski parlament ratyfikował traktaty o przyjaźni, współpracy i wzajemnej pomocy pomiędzy Rosją a separatystycznymi republikami w Donbasie. Prezydent Rosji, Władimir Putin potwierdził, że Rosja udzieli pomocy wojskowej Donieckiej Republice Ludowej i Ługańskiej Republice Ludowej.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Prezydent Władimir Putin pytany, co przyczyniłoby się do odprężenia w relacjach Rosji z Ukrainą i Zachodem, opowiedział się za „pewnym stopniem demilitaryzacji dzisiejszej Ukrainy”, przy czym najlepszym rozwiązaniem byłoby, jego zdaniem, zadeklarowanie się tego państwa jako neutralnego i rezygnacja władz w Kijowie z zamiaru przystąpienia do NATO oraz posiadania taktycznej broni jądrowej. Oczekuje też, że państwa zachodnie przestaną przestaną „pompować” ukraińskie władze nowoczesnym uzbrojeniem i uznają rosyjską aneksję Krymu.

Komentarz eksperta

Zdaniem prof. Andrzeja Zapałowskiego, władze ukraińskie, przy wsparciu Zachodu, zdecydowanie odrzuciły federalizację, więc Putin przeszedł do defragmentacji Ukrainy. „To, co zrobił z republikami separatystycznymi, to pierwszy ruch w tym zakresie. Jeżeli podejmie jakieś działania, to zaraz będzie tworzona „Charkowska Republika Ludowa”, czy „Odeska Republika Ludowa””.

Komentując różne głosy, w tym ze środowisk eksperckich i mediów, że mamy do czynienia ze wstępem do wielkiej inwazji na Ukrainę, podczas gdy jej prezydent nie widzi potrzeby ogłaszania powszechnej mobilizacji, prof. Zapałowski powiedział, że „Ukraińcy oceniają to bardziej realnie niż wiele rządów światowych i mediów międzynarodowych”.

– Zwróćmy uwagę, że zarządzono ograniczoną mobilizację rezerw na Ukrainie. Rosjanie wszystkie działania w zakresie użycia sił zbrojnych w celu zastraszania realizują bez powoływania rezerw, ale tylko w oparciu o normalne stany jednostek. Tu na razie nic się nie dzieje. Moim zdaniem, ze strony rosyjskiej mamy do czynienia z „pełzającą agresją”. Będzie ona rozłożona w czasie i ma na celu pogłębienie problemów społeczno-gospodarczych na Ukrainie i doprowadzenie do tego, żeby przynajmniej po wschodniej części Dniepru większa część mieszkańców powiedziała, że ma już tego wszystkiego dosyć i niech Rosjanie wchodzą, bo oni chcą po prostu bezpiecznie żyć. Myślę, że podstawowym celem Rosji, według zasad wojny nowej generacji, jest prowadzenie tego typu działań. Jeśli okaże się, że to nie zadziała, to wtedy Rosjanie mogą podejmować kolejne kroki.

Czy w grę wchodzi przeprowadzenie przez Rosjan operacji militarnej z pozycji wyjściowych na obszarze republik separatystycznych? – Dla mnie to wysoce mało prawdopodobne. Tam umocnienia armii ukraińskiej są dość dobre, zgromadzono tam zapewne około 100 tys. żołnierzy. W związku z tym, Rosjanie nie będą z tego kierunku wyprowadzać uderzenia. Mają 2,5 tys. km granicy lądowej, rosyjskiej i białoruskiej, gdzie mogą spokojnie wejść na kilkadziesiąt km w głąb terytorium Ukrainy, a Ukraińcy nie są w stanie ilościowo tego zablokować. Rosjanie mogą zatem, na określonych kierunkach i w wielu różnych miejscach, swobodnie wejść, nim Ukraińcy będą w stanie stworzyć jakieś realne rubieże obronne. Tam jest bardzo dużo scenariuszy. Ukraińcy są, że tak to ujmę, w tragicznej sytuacji operacyjnej.

CZYTAJ TAKŻE: Ukraińscy eksperci: 150 tys. rosyjskich żołnierzy to za mało na podbój Ukrainy

Jak pisaliśmy, Władimir Putin pytany, co przyczyniłoby się do odprężenia w relacjach Rosji z Ukrainą i Zachodem, opowiedział się za „pewnym stopniem demilitaryzacji dzisiejszej Ukrainy”, 

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Komentując to prof. Zapałowski zaznaczył, że „przede wszystkim, dla NATO liczy się terytorium Ukrainy, które jest strategiczne”.

– To jest podstawa. Moim zdaniem, do tej pory Putin grał na federalizację Ukrainy, czyli na wymuszenie stworzenia regionów autonomicznych. Myślę, że Rosjanie w pewnym zakresie tym by się zadowolili. Władze ukraińskie, przy wsparciu Zachodu, zdecydowanie to jednak odrzuciły, więc Putin przeszedł do drugiej koncepcji, mianowicie – defragmentacji Ukrainy. To, co zrobił z republikami separatystycznymi, to pierwszy ruch w tym zakresie – uważa.

– Wszyscy koncentrują się na tym, że będzie chciał zająć pełne obwody ługański i doniecki. Jednak znacznie ważniejsze tereny to rejony Charkowa i Odessy. Jeżeli więc podejmie jakieś działania, to zaraz będzie tworzona „Charkowska Republika Ludowa”, czy „Odeska Republika Ludowa”. A żeby związać siły ukraińskie, to przecież od strony Białorusi Rosjanie mogą wejść na jakieś 30-50 km w głąb terytorium Ukrainy, do momentu, gdy nastąpi styczność ogniowa z oddziałami ukraińskimi i się zatrzymają. Dalej nie będą szli, tylko będą wiązać siły ukraińskie na takim obszarze. A Ukraińcy nie mają szans, nawet przy pełnej mobilizacji, zablokowania tego – zaznaczył.

 Moim zdaniem to będzie miało charakter pełzający, bo Putin będzie robił ruch za ruchem. To nie będzie żadna gigantyczna operacja czy jakiś blitzkrieg, on to rozciągnie w czasie. A obawiam się, czy na przykład gdzieś za miesiąc, wiosną, nie użyją na masową skalę afgańskich uchodźców, których będą wypuszczać na Ukrainę w celu jej destabilizowania. Rosja ma jeszcze bardzo dużo argumentów. Ale przede wszystkim obawiałbym się, czy czasem w kierunku południowego/wschodniego Moskwa nie wywoła masowej, sterowanej migracji – w skali kilkanaście razy większej, niż to jest trenowane na Białorusi. Rosja ma duże wpływy np. w Libii. Może więc zwozić ludzi z Afryki czy z Azji i pchać ich przez Białoruś i Ukrainę do Polski. I w pewnym momencie może się okazać, że część krajów Europy Zachodniej stwierdzi, żeby może dogadać się kosztem Ukrainy, bo nie są w stanie przyjąć tylu uchodźców, z którymi będąca w stanie konfliktu Ukraina nie może sobie poradzić – powiedział prof. Zapałowski.

– Można użyć bardzo różnych mechanizmów, ale jak mówiłem wcześniej, ten konflikt będzie miał charakter pełzający, uderzający w energetykę, w sytuację społeczną Europy Zachodniej, w różnych wymiarach. Myślę, że Rosjanie wzięli to pod uwagę i przygotowali się na kilkumiesięczny konflikt. Pamiętajmy też, co się stało z Abchazją i Osetią, co się stało z Krymem. Dziś nikt o tym nie rozmawia. To, że dziś jest to na pierwszych stronach gazet, nie znaczy, że za chwilę o tym nie zapomnimy, jak o Naddniestrzu – podsumował ekspert.

Kresy.pl / newsweek.com

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply