Polska miałaby wysłać Ukrainie 232 czołgi PT-91 Twardy, czyli wszystkie, jakie posiada, kupując lub otrzymując w zamian od USA kolejne 300 czołgów Abrams – takie nieoficjalne informacje są rozpowszechniane przez ekspertów ds. wojskowości.

Od paru dni w mediach społecznościowych rozpowszechniane są nieoficjalne doniesienia, według których Polska wkrótce miałaby wysłać Ukrainie ponad 200 czołgów PT-91 Twardy – najprawdopodobniej wszystkie 232, jakie posiada polska armia. W zamian, mielibyśmy otrzymać lub kupić od Amerykanów 300 czołgów Abrams, prawdopodobnie używanych.

Przeczytaj: Duda: Przekazaliśmy bardzo dużo czołgów Ukrainie, osłabiło to nasz potencjał obronny

O sprawie pisał m.in. Jarosław Wolski, ekspert ds. wojskowości, publikujący m.in. na łamach „Nowej Techniki Wojskowej”. W jednym z wpisów na Twitterze sugerował, że już niedługo Polska otrzyma tak dużo abramsów, że będzie trzecim na świecie użytkownikiem tych czołgów, po USA i Egipcie. Na uwagę jednego z komentujących, że Arabia Saudyjska, obecnie trzeci największy użytkownik czołgów Abrams, ma ich około 450, Wolski odparł: „Będziemy mieć więcej od Saudów”.

Jego reakcja na inny komentarz sugerowała, że sprawa dotyczy pojazdów, które Polska miałaby otrzymać za PT-91, które wyśle na Ukrainę. Nie podał jednak konkretnej liczby.

Temat poruszały też profile społecznościowe i użytkownicy Twittera z zagranicy. Wynikało z nich, że Polska, poza 250 czołgami Abrams w najnowocześniejszej wersji M1A2 SEPv3, które kupuje za ponad 4,7 mld złotych, ma kupić kolejne 300 kolejnych. Nie sprecyzowano, o jaką wersję chodzi i czy dotyczy to wozów używanych.

Jednocześnie, według tego tureckojęzycznego źródła (@temmuz 1919 – lt col temmuz), Polska miałaby oddać Ukrainie 232 czołgi PT-91, czyli wszystkie, jakie posiada. Wcześniej źródło to podawało nieoficjalne informacje, dotyczące m.in. wysłania polskich T-72 na Ukrainę, które później się potwierdzały. Według tego źródła, kolejne 300 wozów Polska miałaby kupić.

„Twarde z pewnością są w kolejce do przekazania, ale raczej nie zrobimy tego bez otrzymania innych czołgów w zamian, więc teoretycznie taki scenariusz jest możliwy… Na dziś to jednak tylko plotka” – napisał w poniedziałek Tomasz Dmitruk („Dziennik Zbrojny”).

Później o tych nieoficjalnych doniesieniach zaczęły pisać także profile informacyjne oraz niektóre media.

Należy zaznaczyć, że gdyby doniesienia to potwierdziły się, to z czasem Polska miałaby posiadać łącznie 550 czołgów Abrams, w tym 250 w najnowocześniejszej wersji.

Czytaj także: Pierwsze polskie Abramsy dopiero w 2025 i bez krajowego systemu łączności? „Przestarzała amunicja to przy tym pikuś”

14 lipca ubiegłego roku szef MON Mariusz Błaszczak i wicepremier Jarosław Kaczyński poinformowali, że Polska kupi od USA 250 czołgów M1A2 Abrams w nowym wariancie SEPv3. Już wówczas zapowiadano, że pierwsze pojazdy mają trafić do Polski już 2022 roku i trafią na wyposażenie m.in. „Żelaznej Dywizji”, tj. 18. Dywizji Zmechanizowanej. Docelowo miałyby stacjonować na wschodzie kraju. Koszt zakupu wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym przekroczy 23 mld złotych. 

„Jeżeli decydujemy się, że w przyszłości czołg Abrams będzie czołgiem podstawowym, to musimy pamiętać, że zakup 250 sztuk nie rozwiązuje u nas problemu, ponieważ polskie siły pancerne muszą liczyć pomiędzy 800 a 1000 czołgów. Więc jeżeli teraz kupimy (czołg Abrams – redakcja) na raty rozłożone na wiele lat to kiedy kupimy następną partię czołgów tak bardzo potrzebnych? Na razie wyposażamy tylko i wyłącznie jedną dywizję. Oczywiście te wszystkie mankamenty logistyczne, które wynikają z pozyskania tych czołgów, oczywiście da się rozwiązać, tutaj nie ma kwestii nie do rozwiązania. Dużo bardziej strategiczne pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć: „Co z polskim przemysłem pancernym?” – czy ten zakup to jest śmierć Bumar Łabędy i koniec polskiego przemysłu pancernego” – mówił profesor Andrzej Zapałowski.

Z kolei generał Waldemar Skrzypczak, generał broni i były dowódca wojsk lądowych, w rozmowie na kanale Kresy TV mówił: „Czołgi Abrams są najdroższe ze wszystkich czołgów na świecie jeśli chodzi o eksploatację. Nie ma droższych czołgów, jeśli chodzi o eksploatację. Polska i Polacy muszą się przygotować na to, że wydatki, które będą kierowane na eksploatację i utrzymanie tych czołgów, będą kosmiczne”.

Czytaj również: Gazeta.pl: Premier i szef Sztabu Generalnego nie chcieli czołgów Abrams, chciał Kaczyński

W raporcie dyrektora ds. testów operacyjnych i oceny z Pentagonu, obejmującym pełne testy operacyjne, niektóre testy ogniowe i ocenę programu Abramsa M1A2 SEPv3 wyrażono obawy dotyczące jego przydatności bojowej. Zauważono, że wzrost wagi ogranicza możliwości transportu czołgu. M1A2 SEPv3 nie może być transportowany przez pozostające w służbie pojazdy techniczne, transportery ciężkiego sprzętu czy też poprzez mosty taktyczne. Stąd wyprowadzono wniosek, że czołg Abrams M1A2 SEPv3 jest prawdopodobnie zbyt ciężki do działań na wschodniej flance NATO.

Przypomnijmy, że według IAR Polska przekazała Ukrainie ponad 200 czołgów T-72, oczekując, że w zamian Niemcy przekażą nam swoje Leopardy 2, by uzupełnić powstałe braki w polskim uzbrojeniu. „Der Spiegel” podał pod koniec maja, że rozmowy między Berlinem a Warszawą o przekazaniu Polsce niemieckich czołgów najnowszej generacji utknęły w martwym punkcie. Próby znalezienia kompromisu miały zakończyć się fiaskiem.

Dodajmy, że według „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ), polski rząd już wiosną zaproponował Niemcom, że przekaże Ukrainie „dużą liczbę czołgów PT-91” Twardy, czyli zmodernizowane, posowieckie czołgi T-72. FAZ dodaje, że w zamian Polska chce otrzymać niemieckie czołgi Leopard 2. Niemiecki rząd jednak nie odpowiedział.

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply