Wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy, Taras Kaczka twierdzi, że Polska wysyła pozytywne sygnały ws. ukraińskiej propozycji dotyczącej zboża i wyraziła gotowość do współpracy w oparciu i nią. „Wierzę, że do końca tygodnia będziemy w stanie osiągnąć kompromis”.

Ukraiński wiceminister gospodarki i handlu, Taras Kaczka oświadczył, że Polska i inne kraje są gotowe do rozważenia mechanizmu wspólnej weryfikacji i zatwierdzania z Ukrainą importu z tego państwa.

„W poniedziałek zaprezentowaliśmy nasz plan kontrolowania eksportu rolnego do wszystkich sąsiednich krajów. Otrzymaliśmy bardzo dobre odpowiedzi od Rumunii i Bułgarii, które zareagowały całkiem pozytywnie i nie wprowadziły krajowych zakazów. Pozostałe trzy kraje, w tym Polska [dodatkowo chodzi o Węgry i Słowację – red.], również wysyłają pozytywne sygnały o swojej gotowości do rozważenia mechanizmu, zaproponowanego przez Ukrainę” – powiedział Taras Kaczka.

Przeczytaj: Rumunia wstrzymuje import zboża z Ukrainy na 30 dni

Czytaj również: Bułgaria wstrzymuje import słonecznika z Ukrainy

Według jego wypowiedzi, Ukraina zaproponowała wprowadzenie mechanizmu wspólnej weryfikacji i zatwierdzania z Ukrainą dostaw pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika do pięciu krajów członkowskich UE: Polski, Węgier, Słowacji, Bułgarii i Rumunii.

Wiceminister przyznał, że nie rozwiąże to problemu całkowicie, a ponadto, handel między Ukrainą, a Polską i czterema innymi krajami miałby przejść na „ręczne sterowanie”.

– Ale będzie to krok w kierunku zniesienia zakazów, które dla nas są nie do zaakceptowania. Ukraińska propozycja może stać się podstawa dla rozwiązania kwestii eksportu rolnego do tych pięciu krajów UE – dodał.

Kaczka twierdzi też, że strona polska już oświadczyła, że jest gotowa do współpracy przy rozwiązaniu problemu. – Wierzę, że do końca tygodnia będziemy w stanie osiągnąć kompromis – powiedział.

Dodajmy, że również państwowa agencja informacyjna Ukrinform podaje, że polski minister rolnictwa Robert Telus ogłosił wcześniej gotowość strony polskiej do znalezienia rozwiązania problemu z ukraińskim zbożem.

„Wzywamy naszych polskich przyjaciół do porzucenia emocji. Strona ukraińska zaproponowała Polsce konstruktywny sposób rozwiązania problemu zbożowego. Oczekujemy, że nasze propozycje staną się podstawą dla prowadzenia dialogu w konstruktywnym kierunku” – oświadczył wcześniej rzecznik MSZ Ukrainy. Ukraina uważa polskie embargo na ukraińskie zboże za „niedopuszczalne”, a ostatnie wypowiedzi polskiego prezydenta na temat Ukrainy za „nieodpowiednie”.

Należy zaznaczyć, że wypowiedzi ukraińskiego wiceministra Tarasa Kaczki wyraźnie odbiegają od oficjalnych i nieoficjalnych wypowiedzi przedstawicieli Polski.

W poniedziałek Ukraina przedstawiła w Brukseli pierwszą propozycję. Zakładała ona, że ukraińskie ministerstwo gospodarki ma 30 dni na wydanie zezwoleń na eksport swoich produktów, a w tym czasie konsultuje się z Komisją Europejską i krajami członkowskimi Unii Europejskiej w sprawie danego eksportu. Jednak ostateczna decyzja, czy dany transport wjedzie do Polski, miałaby podejmować strona ukraińska.

Propozycja to została przez Polskę przyjęta negatywnie. We wtorek Ukraińcy przedstawili drugą propozycję, która zdaniem strony polskiej „jest jeszcze gorsza”. Wyjaśniają, że nie ma w niej już mowy nawet o konsultacjach. – Z moich informacji wynika, że w propozycjach, które leżą na stole, to Ukraina będzie decydować [o eksporcie do Polski – red.]. My się na to na pewno nie zgodzimy. Nie możemy pozwolić, by to Ukraina decydowała, ile wwieźć do Polski zboża– powiedział w środę w rozmowie z RMF FM minister rolnictwa Robert Telus.

Przypomnijmy, że w środę w trybie pilnym do MSZ wezwany został Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz. Powodem były słowa ukraińskiego prezydenta, Wołodymyra Zełenskiego. Podczas swojego wystąpienia na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowy Jorku skrytykował „niektórych przyjaciół w Europie” za ich postawę, zarzucając im polityczne rozgrywanie sprawy ukraińskiego zboża, a zarazem działanie na korzyść Rosji. Zostało to powszechnie odebrane jako krytyka głównie pod adresem Polski. Zełenski wezwał też, by Niemcy zostały stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Przypomnijmy, że prezydent Andrzej Duda dopytywany o kwestię sporu z Ukrainą, porównał ten kraj do „tonącego”, który, chwytając się czego się da, jest „niebezpieczny” i „może utopić ratującego”. Dodajmy, że wypowiedź tę podchwyciły media na Ukrainie, jednak błędnie tłumacząc słowo „tonący” jako „topielec” i najwyraźniej nie rozumiejąc przy tym, że prezydent nawiązał do polskiego powiedzenia. To „wyostrzyło” jego słowa. Dr Łukasz Adamski, wicedyrektor Instytutu Mieroszewskiego zwrócił uwagę, że wynika to z faktu, iż w języku ukraińskim obecnie nie stosuje się imiesłowów przymiotnikowych i jest to dla ogółu Ukraińców forma w zasadzie nieznana.

Czytaj także: Maria Zacharowa: Nigdy jeszcze nie zgadzałam się tak z Dudą

W środę premier Mateusz Morawiecki w rozmowie ze stacją Polsat News otwarcie ostrzegł stronę ukraińską, by nie wprowadzała zapowiadanych zakazów importu polskiej żywności, bo spotka się to z konsekwencjami. – Przestrzegam władze ukraińskie. Jeżeli będą w ten sposób eskalować ten konflikt to my będziemy dokładać kolejne produkty do zakazu w wwozu na terytorium Rzeczpospolitej – powiedział Morawiecki.

Zobacz: Konfederacja wystawia Ukrainie rachunek za polską pomoc – to ponad 100 mld zł [+VIDEO]

Jak pisaliśmy, Komisja Europejska nie przedłużyła embarga na ukraińskie zboże do pięciu państw członkowskich, w tym Polski. W ocenie KE zniknęły zakłócenia na rynkach rolnych w tych państwach. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Warszawa nie podporządkuje się decyzji Brukseli. Później minister rozwoju i technologii Waldemar Buda podpisał rozporządzenie, zgodnie z którym Polska bezterminowo utrzymuje embargo na zboże z Ukrainy. Podobne decyzje podjęły także rządy Węgier i Słowacji.

Decyzja rządów Polski, Węgier i Słowacji ws. ukraińskiego zboża wywołała krytykę ze strony Niemiec i części unijnych dyplomatów. Zarzucają Polsce wybiórczą solidarność i podważanie jedności UE względem Ukrainy.

W poniedziałek Ukraina złożyła skargę na Słowację, Polskę i Węgry w ramach Światowej Organizacji Handlu. Krok ten był zapowiadany wcześniej przez ukraińskie władze. Dzień później premier Ukrainy oświadczył, że jeśli Polska i Węgry nie zniosą embarga nałożonego na ukraińskie produkty rolne, to Kijów wprowadzi zakaz importu szeregu towarów z tych krajów.

Ukraiński wiceminister gospodarki i handlu, Taras Kaczka zapowiedział, że w najbliższych dniach Ukraina zablokuje import cebuli, pomidorów, kapusty i jabłek z Polski. Kijów chce „namówić” Warszawę, by wycofała się ze swojego embargo i dostosowała do zaleceń unijnych. Później Kaczka twierdził, że embargo na polskie jabłka i warzywa to „ostatni punkt” planu działania Ukrainy. Jeśli jednak Polska nie zgodzi się na ukraińską propozycję, to Kijów zakaz wprowadzi.

Sam prezydent Zełenski podczas swojego wystąpienia na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowy Jorku skrytykował „niektórych przyjaciół w Europie” za ich postawę, zarzucając im polityczne rozgrywanie sprawy ukraińskiego zboża, a zarazem działanie na korzyść Rosji.

– Niektórzy nasi przyjaciele w Europie, rozgrywają solidarność w teatrze politycznym, robiąc ze zboża thriller. (…) faktycznie pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora – powiedział Zełenski. Zdaniem komentatorów, wypowiedź ta dotyczyła przede wszystkim Polski.

Czytaj także: Morawiecki: już nie przekazujemy uzbrojenia na Ukrainę. Ukraiński deputowany twierdzi inaczej

Przeczytaj: Kaczyński: Będziemy dalej wspierać Ukrainę, ale nie zlikwidujemy polskiego rolnictwa [+VIDEO]

Ukrinform / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply