Gen. Załużny przyznaje się do błędu w kwestii ukraińskiej kontrofensywy. „Sytuacja jest patowa”

Najprawdopodobniej nie będzie żadnego głębokiego przełomu – przyznał gen. Wałerij Załużny, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, po pięciu miesiącach kontrofensywy. Jego zdaniem, sytuacja na froncie przypomina tę z I wojny światowej, a dla jej przełamania Ukraina potrzebowałaby dużych ilości nowoczesnego sprzętu z Zachodu. Wymienił przede wszystkim samoloty, środki walki elektronicznej i przeciwartyleryjskie.

W wywiadzie dla „The Economist” głównodowodzący ukraińskiej armii, gen. Wałerij Załużny powiedział, że wojna rosyjsko-ukraińska przypomina sytuację z I wojny światowej.

„Tak jak w czasie I wojny światowej, osiągnęliśmy poziom technologii, który postawił nas w sytuacji patowej” – powiedział Załużny. Jego zdaniem, żeby się z niej wyrwać, potrzebny byłby ogromny skok technologiczny.

„Najprawdopodobniej nie będzie żadnego głębokiego i pięknego przełomu” – przyznał gen. Załużny.

„The Economist” zaznacza, że w ciągu pięciu miesięcy ukraińska kontrofensywa zdołała poczynić postępy jedynie na 17 km, zaś Rosja przez 10 miesięcy walczyła o zajęcie „miasta o powierzchni sześć na sześć kilometrów”, czyli Bachmut. Pisze też, że przebieg kontrofensywy bardzo osłabił nadzieje Zachodu na to, że Ukraina może użyć jej na swoją korzyść i przymusić rosyjskiego prezydenta, Władimira Putina, do rozmów.

Załużny sam przyznał, że jego założenia o tym, że można zatrzymać Rosję, wykrwawiając ją na polu walki, były błędne.

„To była moja pomyłka. Rosja straciła co najmniej 150 tys. zabitych” – powiedział, przywołując niepotwierdzone dane, podawane przez stronę ukraińską w ramach propagandy wojennej. „W każdym innym kraju takie straty doprowadziłyby do zatrzymania wojny” – dodał. Powiedział też, że w oparciu o wytyczne natowskie i kalkulacje przy planowaniu kontrofensywy, dotarcie do Krymu i walki na półwyspie miały zająć łącznie cztery miesiące.

Głównodowodzący Sil Zbrojnych Ukrainy oświadczył, że w tej sytuacji potrzebne są kluczowe zdolności wojskowe i technologie. Podkreślił, że najważniejsze są siły powietrzne i uzyskanie przewagi powietrznej, dla skutecznego prowadzenia operacji lądowych. Dotyczy to zarówno samolotów załogowych, jak i dronów.

Według Załużnego, kolejnym priorytetem są środki walki radioelektronicznej, szczególnie ważne dla zwalczania dronów, a następnie środki przeciwartyleryjskie. Zaznaczył, że w tej wojnie około 60-80 proc. zadań bojowych wykonuje artyleria, lufowa i rakietowa, a także rakietowe pociski manewrujące. Przyznał, że z czasem spadła skuteczność zachodniego uzbrojenia, ponieważ Rosjanie znaczącą usprawnili swoje środki walki raioelektronicznej, a także własny sprzęt przeciwartyleryjski. Wyjaśnił, że dotyczy to głównie używania amunicji krążącej Lancet w połączeniu z dronami rozpoznawczymi, a także zwiększenie produkcji amunicji precyzyjnej.

Generał twierdzi, że na razie, dzięki wsparciu z Zachodu, Ukrainie udało się zrównoważyć potencjał wojsk pancernych względem Rosji, ale zaznaczył, że ta sytuacja długo nie potrwa. Zaapelował do zachodnich partnerów o przysyłanie lepszego sprzętu rozpoznania artyleryjskiego.

Załużny wymienił też w dalszej kolejności technologie do zwalczania min, wraz z systemami zadymiającymi, osłaniającymi działania saperskie, a na końcu – rozbudowanie rezerw.

„Nie należy lekceważyć Rosji” – podkreślił. „Poniosła ciężkie straty i zużyła mnóstwo amunicji. Ale przez dłuższy czas będzie miała przewagę w broni, sprzęcie, rakietach i amunicji. Jej przemysł obronny zwiększa swoją produkcję pomimo bezprecedensowych sankcji. Nasi partnerzy z NATO również radykalnie zwiększają swoje zdolności produkcyjne. Ale zajmuje to co najmniej rok, a w niektórych przypadkach, np. w przypadku samolotów i systemów dowodzenia i kontroli, dwa lata”.

Załużny zaznaczył, że jeśli Ukraina ma wydostać się z pułapki wojny pozycyjnej, to będzie potrzebować pięciu wymienionych wcześniej elementów: przewagi w powietrzu, znacznego ulepszenia zdolności walki elektronicznej i przeciwartyleryjskiej, nowej technologii niszczenia min oraz zdolności do mobilizacji i szkolenia większej liczby rezerw. Zwrócił też uwagę na konieczność nowoczesnego dowodzenia i kontroli i racjonalizacji logistyki, przy jednoczesnym zakłócaniu działań Rosji rakietami dalszego zasięgu.

Nowe, innowacyjne podejścia mogą zamienić tę wojnę pozycyjną z powrotem w wojnę manewrową” – uważa Załużny.

Jak pisaliśmy wcześniej, w tym samym wywiadzie gen. Wałerij Załużny stwierdził potrzebę rozszerzenia kategorii obywateli, którzy mogą być powołani na szkolenie wojskowe lub podlegać mobilizacji. Deklaracje te stoją w sprzeczności z tymi, pochodzącymi z otoczenia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Przedstawiciel prezydenta Ukrainy w Radzie Najwyższej, członek parlamentarnej Komisji ds. Bezpieczeństwa i Obrony Fiodor Wenisławski, stwierdził niedawno, że nie ma obecnie potrzeby wzmacniania działań mobilizacyjnych na Ukrainie. Różnice zdań w kluczowej dla Ukrainy kwestii mogą potwierdzać sugestie niektórych komentatorów o konflikcie, a co najmniej różnicach zdań między ośrodkiem prezydenckim a naczelnym dowódcą.

economist.com / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    No i proszę – po 9 latach Załużny zorientował się, iż nie można lekceważyć Rosji. Zachód jeszcze tego nie rozumie, a ludzie giną, chociaż z wypowiedzi Ukraińców wynika, że tylko Rosjanie. Ktoś mógłby wyciągnąć z tego wniosek, ja nie, że ukraińscy faszyści, w tym banderowcy, to nie ludzie.