Członkowie Wspólnoty Gospodarczej Narodów Afryki Zachodniej (ECOWAS) mieli zorganizować kolejne nadzwyczajne zebranie w sobotę w sprawie Nigru, jednak nie doszło ono do skutku.
Sobotnie spotkania ECOWAS w stolicy Ghany – Akrze miało być kolejnym poświęconym sytuacji w Nigrze, gdzie ponad dwa tygodnie temu władzę przejęła junta wojskowa. Spotkanie zostało jednak odłożone na czas nieokreślony z „przyczyn technicznych”. Źródła Al Jazeery podały, że spotkanie miało początkowo na celu poinformowanie przywódców organizacji o „najlepszych opcjach” aktywacji interwencji militarnej w Nigrze, który formalnie jest także członkiem organizacji.
„Opcja militarna poważnie rozważana przez ECOWAS nie jest wojną z Nigrem i jego mieszkańcami, ale operacją policyjną przeciwko porywaczom i ich wspólnikom” – powiedział minister spraw zagranicznych Nigru w obalonym przez wojskowych rządzie Hassoumi Massaoudou. Polityk ten, który po przewrocie przejął też w ramach cywilnego rządu obowiązki premiera, już wkrótce po puczu miał zwrócić się do Francji o interwencję zbrojną w jego kraju. Tak przynajmniej twierdzili sami puczyści. Mówiąc o porywaczach, odniósł się do faktu, że nowe wojskowe władze przetrzymują obalonego prezydenta Mohameda Baouma w internowaniu.
ECOWAS szuka dróg reakji nad szósty wojskowy zamach stanu w regionie Sahelu w ciągu zaledwie trzech lat. Już nałożył sankcje na Niger wstrzymując wszystkie finansowe transakcje z tym krajem i dostawy energii elektrycznej oraz zamknął granice z śródlądowym Nigrem, blokując import do jednego z najbiedniejszych krajów świata.
Na poprzednim szczycie w zeszłym tygodniu ECOWAS ostrzegł, że może interweniować militarnie i wyznaczył 6 sierpnia jako termin, w którym wojsko ma przywrócić demokrację i uwolnić Bazoum. Jednak nigerscy wojskowi nie ugięli się przed ultimatum. W piątek wyznaczyli rząd ze swojego ramienia.
W czwartek odbyła się konferencja głów państw ECOWAS, która zatwierdziła plany interwencji wojskowej.
Tymczasem w stolicy Nigry Niamey w pobliżu zajmowanej przez żołnierzy francuskich bazy wojskowej odbyła się manifestacja mieszkańców miasta. Byli to najwyraźniej zwolennikcy rządzącej junty. Skandowali „Precz z ECOWAS”, „Precz z Francją”. Wznoszono również okrzyi na czas przywódcy nowej, wojskowej Narodowej Rady Ochrony Ojczyzny Abdourahamane’a Tchiani’ego. Obok flag swojej ojczyzny trzymali także falgi Rosji.
Francja jest dawną metropolią kolonialną Nigru i utrzymuje z nim silne więzi. Od 1-1,5 tys. francuskich żołnierzy stacjonuje do lat w tym afrykańskim kraju jako część sił walczących z lokalnymi dżihadystami.
26 lipca administracja prezydenta Nigru poinformowała, że członkowie elitarnej jednostki gwardii biorą udział w „demonstracji antyrepublikańskiej”, a agencje informacyjne poinformowały, że prezydent Mohamed Bazoum był przetrzymywany przez buntowników w pałacu prezydenckim.
Tłum zwolenników Bazouma próbował dotrzeć do pałacu, ale został rozpędzony przez puczystów strzałami w powietrze. Armia deklarowała początkowo pobilizację sił przeciwko puczystom. W dniach po zamachu na ulicach stolicy pojawili się zwolennicy zamachu stanu, manifestujący pod hasłami antyfrancuskimi i prorosyjskimi. Powiewały wśród nich rosyjskie flagi.
W oświadczeniu wyemitowanym w dzień puczu wieczorem w ogólnokrajowej telewizji ich przedstawiciel pułkownik-major Amadou Abdramane powiedział, że „siły obrony i bezpieczeństwy postanowiły położyć kres reżimowi, który dał się poznać wam wszystkim”. Uzasadnił one, że przejęcie kontroli „wynika to z ciągłego pogarszania się stanu bezpieczeństwa, złego zarządzania społeczno-gospodarczego”. Abdramane powiedział, że granice kraju są zamknięte i obowiązuje ogólnokrajowa godzina policyjna. Dodał, że zawieszone zostało działanie wszystkich instytucji publicznych. Pucz powiódł się, bowiem do końca dnia do gwardii prezydenckiej dołączyła reszta sił zbrojnych i policyjnych.
Zamach stanu został skrytykowany przez ONZ, ECOWAS, Francję oraz USA. ECOWAS zagroził Nigrowi poważnymi sankcjami, a nawet interwencją wojskową, choć określono ją jako ostateczność. Jednak trzy państwa Wspólnoty, gdzie również rządzą wojskowi – Mali, Burkina Faso i Gwinea sprzeciwiły się im, jak rónież jakiejkolwiek interwencji w Nigrze. W czwartek rada głów państw ECOWAS ma zadecydować czy interwencja zbrojna zostanie przedsięwzięta.
To kolejny w ostatnich latach przewrót w Sahelu. W sąsiednim Mali, Burkina Faso lokalne władze zostały obalone w wojskowych zamachach stanu w ciągu ubiegłych dwóch lat, a oba te kraje wypędziły francuskich żołnierzy, którzy tam przebywali, i zwróciły się o wsparcie Rosjan z grupy Wagnera. Niger był ostatnim państwem w regionie Sahelu, które mocarstwa zachodnie mogły uważać za sojusznika. Amerykanie mieli w nim jak dotychczas dwie bazy dronów w Nigrze oraz około 800 żołnierzy, z których część to siły specjalne, które szkoliły nigerską armię.
aljazeera.com/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!