W ostatnich tygodniach nastąpiło wyraźne osłabienie polskiej waluty względem euro czy dolara. Analitycy ostrzegają, że pogłębienie tej sytuacji grozi m.in. dalszym wzrostem inflacji.

W poniedziałek portal Obserwator Gospodarczy zwrócił uwagę na dużą przecenę polskiej waluty, która z dnia na dzień coraz bardziej taniała. W ciągu ostatnich dwóch tygodni, euro podrożało o 12 groszy, a w podobnym tempie drożeje dolar, funt czy frank. Jak podano, w poniedziałek za euro trzeba zapłacić 4,70 zł, a za dolar 4,19 zł. W środę było to odpowiednio 4,68 zł i 4,17 zł.

Dziennik Gazeta Prawna pisze z kolei, że „przecena złotego powoduje, że obok tureckiej liry jest to jedna z najgorzej radzących sobie walut rynków wschodzących”.

 

Serwis zaznaczył, że biorąc pod uwagę kurs w stosunku do takich walut jak euro, funt czy dolar, polska waluta jest najsłabsza w historii. Co więcej, prognozuje, że dalsze słabnięcie jest realne. Sytuację poprawiło wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego, który zapowiedział, że Polska zrobi wszystko, aby wzmocnić złotego. Z drugiej strony, część komentatorów zwróciła uwagę na to, że rynki wyraźniej reagują na wypowiedzi polskiego premiera niż na zapowiedzi szefa Narodowego Banku Polski, Adama Glapińskiego. Na tego drugiego ekonomiści i analitycy wskazują jako tego, który jest jednym z powodów osłabienia kursu złotego. Chodzi o jego nieprzewidywalne działania, a także nieodpowiednią komunikacją. Zaznacza się, że jego piątkowe wystąpienie nie zatrzymało spadku wartości złotówki.

Przeczytaj: Pakiet antyinflacyjny. Morawiecki: Będzie obniżka cen akcyzy na nośniki energii

„Gdy rynek przestaje traktować NBP poważnie, to pojawia się ryzyko kryzysu, którego bank centralny, z powodu straty wiarygodności, nie będzie w stanie powstrzymać. Niepewni przyszłości inwestorzy zakładają więc najgorsze, a złoty tanieje” – pisze Obserwator Gospodarczy.

Innym czynnikiem osłabiającym polską walutę jest realnie ujemna stopa procentowa (ujemne oprocentowanie obligacji), a także wysoka inflacja. Zwraca się też uwagę na blokadę unijnych środków dla Polski z funduszu odbudowy. Przypomniano też wnioski z analizy sprzed miesiące, według której istnieje możliwość, że dolar umocni się w granice 4,35 zł, a cena euro przekroczy 5 zł, co jeszcze bardziej napędziłoby inflację m.in. z uwagi na droższą ropę. Innym powodem słabej kondycji złotego ma być deficyt rachunku obrotów bieżących z zagranicą. Tylko w III kwartale br. wyniósł on aż 4,3 mld euro.

Zwrócono uwagę także na czynniki zewnętrzne, głównie na inflację w Stanach Zjednoczonych. Zwiększa ona szansę na podwyżkę stóp procentowych w USA, co wpłynie na wyższe oprocentowanie obligacji, zwiększając popyt na nie. Portal uważa, że to jednak będzie się wiązać z odpływem pieniędzy z gospodarek rozwijających i osłabieniem walut tych państw.

Jak pisze „Obserwator Gospodarczy”, skutkiem dalszego osłabiania złotówki będzie napędzanie inflacji importowanej. Chodzi o względny wzrost kupowanej w dolarach ropy, gazy czy innych towarów, co może wpłynąć na wyniki wielu polskich firm. Rosną zatem ceny produktów importowanych. Ponadto, droższe mogą być wakacyjne wyjazdy za granicę.

Przeczytaj: Inflacja w Polsce wzrosła do 6,8 proc. Eksperci: do końca roku przekroczy 7 proc.
Czytaj również: Wiceminister finansów: Inflacja może sięgnąć w tym roku 8 proc.

obserwatorgospodarczy.pl / DGP / msn.com / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz