Nikki Haley, ambasador USA przy ONZ zagroziła, że jeśli z winy Korei Północnej dojdzie do wojny, to Stany Zjednoczone całkowicie zniszczą reżim Kim Dzong Una.

W środę wieczorem, z powodu ostatniej próby rakietowej Korei Północnej, w trybie pilnym zebrała się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Podczas posiedzenia amerykańska ambasador Nikki Haley oświadczyła, że USA w razie wojny „całkowicie zniszczą” reżim w Pjongjangu. Zaapelowała też do wszystkich krajów o zerwanie z Koreą Północną kontaktów dyplomatycznych i handlowych.

– Korea Północna wybrała agresję, a nie proces pokojowy – powiedziała Haley. – Nigdy nie szukaliśmy wojny z Koreą Północną i nie szukamy jej także teraz, ale jeśli wybuchnie, to reżim w Pjongjangu zostanie całkowicie zniszczony – zagroziła.

CZYTAJ TAKŻE: Trump zagroził Korei Północnej „całkowitym zniszczeniem” [+VIDEO]

Haley zaapelowała też do Chin, by całkowicie wstrzymały dostawy ropy naftowej do Korei Północnej. Kwestia tego kraju i jego ostatnich działań była też przedmiotem rozmowy telefonicznej prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa z przywódcą Chin Xi Jinpingiem. Xi powiedział, że „denuklearyzacja Półwyspu Koreańskiego jest niezachwianym celem Chin”, podobnie jak zachowanie pokoju i stabilizacji w Azji Północno-Wschodniej. Zapewnił, że Pekin chce doprowadzić w tej kwestii do pokojowego rozwiązania. Trump po rozmowie informował, że uzgodniono wprowadzenie nowych i znaczących sankcji przeciwko północnokoreańskiemu reżimowi.

Kolejna próba rakietowa

Wczoraj władze w Pjongjang oświadczyły, że wtorkowa próba rakiety balistycznej dowiodła, iż jej pociski są w stanie trafiać w cele znajdujące się niemal na całym terytorium USA, a samo państwo dołączyło do grona mocarstw jądrowych. Podkreślono, że przetestowana międzykontynentalna rakieta balistyczna typu Hwasong-15 (KN20) jest w stanie przenosić najcięższe głowice jądrowe. Północnokoreańskie władze twierdzą, że wystrzelony we wtorek pocisk osiągnął po 53 minutach lotu maksymalną wysokość 4475 km i dystans około 950 km. Szef gabinetu premiera Japonii ujawnił, że rakieta spadła prawdopodobnie do morza 250 km na zachód od prefektury Aomori w północnej części wyspy Honsiu. Szef resortu obrony USA James Mattis potwierdził, że pocisk osiągnął największy pułap z dotychczas testowanych przez Koreę Północną.

Reżim w Pjongjangu określił się jako „odpowiedzialna potęga nuklearna”, która rozwija swój program atomowy w odpowiedzi na „imperialistyczny szantaż USA i groźby użycia broni jądrowej”.

W reakcji na próbę Pjongjangu, armia Korei Południowej niemal od razu przeprowadziła ćwiczenia rakietowe.

Przeprowadzona w środę próba balistyczna była siódmą próbą rakietową Korei Północnej. Poprzednią próbę Pjongjang przeprowadził 15. września br. Jak podała południowokoreańska armia, przeleciał on 3700 km, na maksymalnej wysokości 770 km. Po przeleceniu nad północną częścią Japonii, wyspą Hokkaido, 2 tys. km dalej spadł do Pacyfiku. Amerykanie twierdzili, że wystrzelony pocisk nie zagrażał bazom na Guam, ale Japonia i Korea Płd. były innego zdania. Według południowokoreańskiej armii, wystrzelony pocisk byłby w stanie dosięgnąć amerykańskich baz na Guam. Natychmiast po tym teście na wniosek Japonii i USA na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrała się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Zdecydowanie potępiła ona kolejną próbę balistyczną Korei Płn. Kilka dni wcześniej zadecydowała ona z kolei o nałożeniu na Pjongjang nowych sankcji. Była to reakcja na próbę nuklearną z 3 września.

Rmf24.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jwu
    jwu :

    Bicie piany.Bez zgody Chin i Rosji,mogą sobie jedynie popływać lotniskowcami u wybrzeży Korei Płn.i próbować nastraszyć Kima.Bo nie wierzę ,by ten ostatni pierwszy zaatakował USA ? No chyba ,że jakiś niezidentyfikowany pocisk balistyczny ,uderzy w pustynny obszar USA ?