Siły ukraińskie po raz kolejny zaatakowały infrastrukturę naftową Rosji. Zapłonął skład paliw w Jurowce koło Anapy, w położonym naprzeciw Krymu Kraju Krasnodarskim.
Według agencji informacyjnej TASS atak był prowadzony przez stronę ukraińską w nocy ze środy na czwartek. “Około 6 dronów zostało zneutralizowanych, jednak kilka spadło na terytorium składu naftowego w rezultacie czego zaczął się pożar i zostało uszkodzonych kilka rezerwuarów. Według wstępnej informacji brak poszkodowanych [ludzi].” – twierdzi agencja.
Według portalu Neftegaz.ru skład należy do grupy Jukosu. Z zdjęcia zamieszczonego przez tę stronę internetową wynika, że doszło do zapłonu zbiornika z produktami nafotwymi. W składzie w Jurowce przechowuje się benzynę dwóch rodzajów oraz olej napędowy. Mer Anapy Wasilij Szwiec pojawił się na miejscu zdarzenia. Władze miejskie oceniły pożar na czwarty stopień.
W jego gaszeniu uczestniczy 62 strażaków i 20 jednostek sprzętu pożarniczego.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy ataki dronów na obiekty paliwowo-energetyczne oraz infrastrukturę w Rosji stały się częstsze. Strona ukraińska nazywa to odpowiedzią na rosyjskie ataki na infrastrukturę energetyczną Ukrainy, sygnalizując zachodnim partnerom brak systemów obrony powietrznej. Atakowane są nawet rafinerie w głębi terytorium Rosji.
„Financial Times” napisał wcześniej, że Stany Zjednoczone zwróciły się do Ukrainy o zaprzestanie ataków na rosyjską infrastrukturę naftową. Administracja Joe Bidena obawia się wzrostu cen ropy i paliw na światowych rynkach, które mogłyby dotknąć także obywateli USA przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w tym państwie.
8 maja doszło do ostrzelania składu naftowego w Ługańsku, gdzie doszło do pożaru.
tass.ru/neftegaz.ru/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!