Ukraińscy kierowcy ruszyli autostradą w kierunku przejścia granicznego w Korczowej [+VIDEO]

Rośnie napięcie przy granicy polsko-ukraińskiej. Oburzeni protestem polskich przewoźników ukraińscy kierowcy ruszyli autostradą A4 w kierunku przejścia w Korczowej.

W środę rano pojawiły się w sieci informacje o rosnącym napięciu na granicy polsko-ukraińskiej, w okolicy dojazdu do przejścia granicznego w Korczowej. Ukraińscy kierowcy oburzeni blokadą, jaką w ramach protestu prowadzą polscy przewoźnicy, zaczęli zbierać się na rondzie na drodze nr 94 do granicy, przed zjazdem na autostradę A4 w kierunku na Ukrainę. Zostali jednak zablokowani przez policję.

Przed południem Tomasz Buczek, działacz Konfederacji i Ruchu Narodowego oraz asystenta posła Grzegorza Brauna poinformował o sytuacji na miejscu. Zaznaczył, że w pobliżu przejścia granicznego w Korczowej zbierają się ukraińscy kierowcy, w których wzrasta niezadowolenie.

Ostatnio na przejściu Hrebennem bez przeszkód negatywne emocje wzmacniał ukraiński minister. Gdzie ochrona polskich służb? Czy w Polsce swobodnie być może inspirują emocje służby ukraińskie?” – pytał Buczek. Zamieścił też nagranie, na którym widać grupę parudziesięciu ukraińskich kierowców przy zjeździe z ronda w kierunku za zachód (na Radymno), a także policjantów, blokujących drogę w kierunku przejścia granicznego dla ciężarówek.

Później pojawiły się kolejne nagrania. Widać na nich grupę kilkudziesięciu ukraińskich kierowców, idących obok prawego pasa autostrady A4 w kierunku przejścia w Korczowej. Najpewniej wyruszyli z MOP Hruszowice. Tomasz Buczek zaznaczył, że „to, co może się wydarzyć, obciążać będzie Parlament Europejski i Komisję Europejską”.

Według innych relacji, takich grup Ukraińców, którzy ruszyli autostradą w kierunku przejścia w Korczowej, jest dużo więcej. Na filmach słychać komentarze w języku ukraińskim, że idą oni protestować na granicę.

Jak wynika z relacji reportera WP.pl, policjanci zatrzymali maszerujących Ukraińców kilka kilometrów przed przejściem w Korczowej.

Jak pisaliśmy, we wtorek wieczorem kilkadziesiąt ukraińskich ciężarówek pod eskortą policji jechało w konwojach autostradą „pod zakaz” na przejście graniczne w Korczowej, omijając blokadę protestujących przewoźników. Wcześniej jeden z policjantów mówił ukraińskim kierowcom, że „na górze” mogą zdecydować, żeby wbrew przepisom i uzgodnieniom puścić samochody autostradą. W sprawie interweniował poseł Konfederacji, Grzegorz Braun.

Należy podkreślić, że nie jest to pierwsza sytuacja tego rodzaju.

Czytaj również: Policja pomaga ukraińskim kierowcom ominąć protest polskich przewoźników. „Zrobiono nas w bambuko”

Wcześniej pisaliśmy, że w ramach akcji ostrzegawczej przeciwko protestowi polskich przewoźników, we wtorek ukraińscy przewoźnicy częściowo zablokowali w Korczowej-Krakowcu wjazd na Ukrainę dla polskich aut. Organizator nazwał protestujących Polaków terrorystami. „To drugi front uruchomiony przez Rosję i wspierany przez partię Konfederacja, polską partię, która jest prorosyjska”. Dodajmy, że jeden z organizatorów i liderów strajku polskich przewoźników, działacz Konfederacji Rafał Mekler, podczas gdy Ukraińcy zablokowali wjazd dla polskich aut, w Korczowej „policja nadal przeprowadza ukraińskie ciężarówki bez kolejki”.

Jak pisaliśmy, we wtorek słowaccy przewoźnicy dołączyli do protestu Polaków i zablokowali główne przejście graniczne z Ukrainą Użhorod-Vyšné Nemecké. Domagają się przywrócenia systemu zezwoleń dla ukraińskich firm transportowych.

Przypomnijmy, że już kilka dni temu słowaccy kierowcy ciężarówek zorganizowali krótką blokadę głównego przejścia granicznego z Ukrainą, w geście solidarności z protestującymi Polakami. Grozili wówczas zablokowaniem granicy, jeśli ich postulat nie zostanie spełniony.

Przeczytaj: “Porozumienie UE-Ukraina należy wypowiedzieć”. Wspólne oświadczenie przewoźników z Polski, Węgier, Czech, Słowacji i Litwy

Protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą trwa od 6 listopada. Przedstawiciele branży blokują przejścia graniczne z Ukrainą w woj. lubelskim i podkarpackim.  Blokady dróg dojazdowych do przejść granicznych z Ukrainą związane są z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Polscy przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.

Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do ukraińskiego systemu „Szlach” (Droga).

Czytaj: Media: Rząd zgodził się w Brukseli na zniesienie zezwoleń dla ukraińskich przewoźników

Przypomnijmy, że do protestu dołączyli także rolnicy z Oszukanej Wsi. “Wspieramy przewoźników, bo Ukraina wykańcza, i rolników, i transportowców. Nie wiemy, jaka branża będzie następna” – podkreślił Roman Kondrów ze stowarzyszenia Oszukana Wieś, cytowany w piątek przez Tygodnik Poradnik Rolniczy.

Pisaliśmy też, że według ukraińskiego wiceministra infrastruktury Serhija Derkacza i agencji Ukrinform, większości postulatów protestujących polskich przewoźników nie da się zrealizować. Twierdzą oni, że strona polska już wcześniej przyznała, że spełnienie jednego z kluczowych żądań jest nierealne.

Jak podaliśmy, ukraińskie władze oświadczyły, że w ramach rozmów polsko-ukraińskich ws. protestu polskich przewoźników na granicy nie ma tematu zmiany czy anulowania umowy o liberalizacji transportu. Twierdzą też, że Polacy, blokując granice, szkodzą nie tylko Ukrainie, ale również Polsce i krajom unijnym.

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    Jak daleko mogą posunąć się władze Polski w swym schlebianiu banderowcom? Zezwalanie na omijanie blokady kierowców, chociaż bulwersujące, to forma dość łagodna. Znacznie gorsze jest skazanie Polaka na 7 miesięcy pozbawienia wolności za “zniesławianie” banderowców i skierowanie go do więzienia. Stary człowiek (ponad 70 lat) chory na raka. Co za bestialstwo w wykonaniu “demokratycznej” władzy. Skazany za lżenie narodowości, tak jakby banderowcy byli grupą etniczną, nie zaś mordercami spod Wołynia. Obecni banderowcy to piewcy “dawnych czynów” swoich poprzedników. Jeśli nie można krytykować morderców i ich zwolenników, to co można w wolnej Polsce?