Członkowie rządu PiS w gębie są bardzo mocni – retorycznie walczą z imigrantami, wypowiadają się bardzo mocno, natomiast fakty i ich działania temu przeczą – mówi portalowi Kresy.pl Witold Tumanowicz (Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, Ruch Narodowy).

W ostatnich dniach, w reakcji na coraz liczniejsze publikacje o głosy zwracające uwagę, że rząd PiS prowadzi politykę faktycznie sprzyjającą ściąganiu do Polski imigrantów zarobkowych nie tylko z Ukrainy, ale też z krajów azjatyckich i muzułmańskich, czołowi politycy PiS zaczęli temu zaprzeczać. Nastąpiło to po tym, jak temat ten poruszono w programie „Warto Rozmawiać” na antenie TVP, w którym wziął udział wiceszef Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak, a z którego wycofali się przedstawiciele rządu. Głos zabrał m.in. znany europoseł PiS, Tomasz Poręba, który twierdził, że „nie ma i nie będzie żadnego projektu rządu PiS dotyczącego masowego ściągania imigrantów”. Jego wpis w tej sprawie promowała rzeczniczka klubu PiS, Beata Mazurek, zachęcają do jego rozpowszechniania. Politycy PiS bagatelizują problem i twierdzą, że chodzi o „nieszkodliwą” dla Polski imigrację zarobkową.

– To bardzo symptomatyczne dla rządu PiS, że w gębie są bardzo mocni. Pokazuje to ich retoryczna walka z imigrantami, walka o obronę życia i wiele innych tematów, w których retorycznie wypowiadają się bardzo mocno, natomiast fakty i działania temu przeczą. To przede wszystkim oszukiwanie swoich własnych wyborców, ale też oszukiwanie Polaków, ponieważ m.in. dzięki hasłom antyimigranckim wygrali wybory i uzyskali mandat do rządzenia – mówi w rozmowie z portalem Kresy.pl Witold Tumanowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości i członek Zarządu Głównego Ruchu Narodowego.

– Prowadzone obecnie działania, sprowadzanie dziesiątek tysięcy mieszkańców Azji czy setek tysięcy Ukraińców to ogromny wzrost przyjmowanych imigrantów nawet w stosunku do rządów PO. Czyli rządów liberalnych, które w żaden sposób nie odcinają się od przyjmowania imigrantów. Pokazuje to bardzo dużą obłudę tego rządu. Musimy to nagłaśniać, bo nie może być tak, żeby Polacy byli oszukiwani. – mówi Tumanowicz.

W środę Jacek Sasin, Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów pytany o rosnący napływ imigrantów do Polski twierdził, że rząd nie zmienia polityki migracyjnej, ale przyznaje, że trwają dyskusje na temat tego, „jak zapełnić ubytki pracowników”. Powołał się na opinie ekspertów, według których w perspektywie najbliższych kilku lat, niedobór pracowników będzie głównym zagrożenie dla dynamicznego rozwoju gospodarczego Polski. Na uwagę dziennikarzy, że w Polsce już są obecni liczni migranci zarobkowi szef KSRM stwierdził, że są to głównie pracownicy sezonowi.

Zdaniem Tumanowicza, twierdzenia Sasina o tym, że rząd nie zmienia deklarowanej polityki migracyjnej są nieprawdziwe:

– To kłamstwo. Nawet na oficjalnych stronach rządowych jest jasno pokazane, że ta oficjalna część imigracji notuje znaczny wzrost. To oznacza, że ta polityka się zmieniła. Wiemy też, że np. w Indiach kilkadziesiąt wniosków o pobyt w Polsce rozpatruje czterech urzędników. Jest to niekontrolowany napływ obcych do Polski. To już się dzieje!

Zwraca uwagę, że słowa Sasina nt. dyskusji w sprawie uzupełniania ubytków pracowników są „przerażające, bo może to być prawda”, a oprócz tego prowadzone są dodatkowe rozmowy nad sprowadzaniem jeszcze większej liczby imigrantów. – To byłoby fatalnie – uważa członek zarządu RN.

Przeczytaj: „Rząd PiS otwiera granice dla imigrantów”. Krzysztof Bosak dla Kresy.pl o fali imigracji w Polsce

Jak informowaliśmy, rząd przygotowuje nową politykę migracyjną na lata 2018-2025, która ma kosztować 2,9 mld złotych. Ma ona koncentrować się na ściąganiu do Polski imigrantów, w tym studentów i wysoko wykwalifikowanych pracowników i zachęcaniu ich do osiedlenia się w Polsce. Szykowane są też ułatwienia m.in. dla Ukraińców. Na nowe przepisy ułatwiające zatrudnianie cudzoziemskich pracowników, głównie Ukraińców, liczą agencje zatrudnienia i część pracodawców. Przedstawiciele PiS zapewniają, że ich działania mają służyć polskiej gospodarce.

– Niestety, prawdą jest, że dla dużych koncernów zarabiających na tanim pracowników generalnie jest to korzystne – uważa Tumanowicz. – Natomiast nie jest to korzystne dla gospodarki jako całości. Gospodarka to nie tylko przedsiębiorcy, ale także pracownicy – i to polscy pracownicy, którym nie wzrastają pensje, w wyniku napływu imigrantów do branż, w których zastępują ich tani pracownik ze Wschodu. Szczególnie taki, które godzi się nie tylko na niższą pensję, ale też na pracę poniżej warunków wynikających z kodeksu pracy. Naszym pracownikom ciężko jest tu konkurować, a przecież ich ubóstwo negatywnie odbija się na polskiej gospodarce.

Zmianę polskiego państwa w kierunku państwa wielonarodowego, wielokulturowego, uważamy za pomysł samobójczy. Uzasadnianie go krótkookresowymi korzyściami gospodarczymi jest zdradą długookresowych interesów narodowych – uważa Krzysztof Bosak, wiceszef Ruchu Narodowego. Przypomina, że PiS przez ostatnie lata używało zamiennie terminów „uchodźca” i „imigrant”, a teraz wypiera się tego twierdząc, że przez „uchodźców” rozumieli tylko i wyłącznie nielegalnych emigrantów lub uchodźców z przymusowej relokacji UE, a nie imigrantów zarobkowych. Polityk zaznaczył, że przy dużej skali napływu cudzoziemców zmienia strukturę społeczną kraju.

Wiceszef Ruchu Narodowego zaznaczał również, że w Polsce nie ma konieczności stwarzania nieskończonej liczby miejsc pracy dla ludności z całego świata. Zwracał uwagę, że celem naszego państwa jest stworzenie bezpiecznych i dających perspektywy warunków życia dla Polaków.

– Imigrację zarobkową musimy traktować wyłącznie jako rodzaj „przyprawy” na rynku pracy, a nie filaru rynku pracy – podkreślał. – Sam moment, w którym zaczynamy traktować imigrację zarobkową jako filar gospodarczego rozwoju czy rynku pracy, to jest moment pogodzenia się z masową imigracją, zmianami ludnościowymi, a w konsekwencji politycznymi. (…) Trzeba zmierzyć się z niezadowoleniem pracodawców, zamknąć granice przed napływem imigracji zarobkowej i pozwolić rynkowi pracy funkcjonować w ramach naszego społeczeństwa po to, by zaczęły rosnąc pensje, zniknęło bezrobocie wśród młodych, powstały impulsy (…) w ramach przedsiębiorstw istniejących w Polsce do zwiększenia produktywności pracy”.

W środę w Sejmie lider Ruchu Narodowego, Robert Winnicki mówił, że „dokonuje się inwazja imigrancka, a Polska jest dzisiaj najbardziej otwartym na imigrację państwem Europy”.

– Polska doświadcza zalewu przybyszów z Ukrainy, Chin, Bangladeszu, Indii, Uzbekistanu. Mowa jest o sprowadzaniu milionów Filipińczyków. Taka jest prawda! Państwo, którzy rządzą oszukali wyborców! Państwo obiecywali: „żadnych imigrantów”, a dziesiątki tysięcy tylko z państw Azji Południowo-Wschodniej wjeżdżają co roku [do Polski – red.] za waszych rządów – mówił poseł Winnicki.

Ostatnio wiceminister inwestycji i rozwoju Paweł Chorąży powiedział m.in., że długofalowym interesem państwa polskiego jest umożliwienie „pełnej integracji”, włącznie z możliwością uzyskania obywatelstwa imigrantom, którzy pracują w Polsce i chcą się z nią związać – w tym m.in. Ukraińcom. Jego wypowiedzi bagatelizował m.in. szef MSW Joachim Brudziński, jednak z wypowiedzi Chorążego wynikało, że resort ten nie jest co do zasady przeciwny ściąganiu imigrantów do pracy, lecz zwraca większą uwagę na związane z tym kwestie bezpieczeństwa i ostrożność.

Przeczytaj: Rząd szykuje zmiany – chce zachęcać Ukraińców do osiedlania się w Polsce

O możliwości nadawania obywatelstwa imigrantom z Ukrainy i innych krajów ze Wschodu mówili inni przedstawiciele rządu PiS – w tym bardzo wysokiego szczebla . O nadawaniu polskiego obywatelstwa ściąganym do Polski imigrantom ze Wschodu mówił już ponad rok temu wicepremier Jarosław Gowin.

PRZECZYTAJ: Wicepremier Morawiecki chce ściągnąć do Polski kilkaset tys. pracowników z Ukrainy

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Propagandowe medialne struktury pisdzielstwa bohatersko zaprzeczają,tonują,umniejszają,realizowane imigracyjne cele zmierzające do wynarodowienia Polski z Polaków dla zabezpieczenia dobra antypolskich tzw przedsiębiorców u których innowacyjność i kreatywność nie są w cenie.Mając ultraliberalnego premiera pisdzielczy rząd ciągle notuje imigracyjny wzrost do Polski tzw lekarzy i inżynierów ciapatej i banderowskiej prominencji.Pisowska imigracyjna propaganda swą antypolskością i bezczelnością wyborców powala.