Szef litewskiego urzędu, żądającego likwidacji tablic z polskimi nazwami miejscowości, nazwał takie tablice „oznakowaniem polskiej strefy okupacyjnej, w której odbywała się polonizacja Litwinów”, a Wileńszczyznę porównał do Donbasu. Minister kultury Litwy powołał komisję, która zajmie się wypowiedziami Audriusa Valotki.

W czwartek szef Państwowej Inspekcji Językowej Audrius Valotka udzielił wywiadu litewskiej, publicznej stacji radiowej LRT. Wypowiedział się w nim na temat tablic z polskimi nazwami miejscowości, w których w większości mieszkają Polacy. Urząd, na czele którego stoi Valotka, żądał usunięcia tych tablic, zrobionych prywatnym sumptem.

Podczas wywiadu Valotka twierdził, że zgodnie z ustawą o języku państwowym na Litwie nazwy miejscowości dozwolone są wyłącznie w języku litewskim. Następnie oświadczył, że polskie tablice z nazwami miejscowości są „oznakowaniem polskiej strefy okupacyjnej, w której odbywała się polonizacja Litwinów”. Ponadto, porównał Wileńszczyznę do Donbasu, gdzie „Rosjanie też chcą rosyjskich napisów”.

 

Wypowiedź litewskiego urzędnika wywołała oburzenie wśród Polaków na Litwie, a także ze strony władz rejonu wileńskiego. Mer Robert Duchniewicz skierował list do ministra kultury Simonasa Kairisa i przewodniczącej Państwowej Komisji Języka Litewskiego Violety Meiliūnaitė z prośbą o ocenę słów Valotki.

W sprawie interweniował też ambasador RP w Wilnie Konstanty Radziwiłł, który wystosował list otwarty do ministra Kairisa. Wyraził w nim głębokie oburzenie słowami szefa Inspekcji Językowej.

„Chciałbym wyrazić głębokie oburzenie z powodu wypowiedzi urzędnika państwowego, szefa Państwowej Inspekcji Językowej, pana Audriusa Valotki, który w wywiadzie (…) w poniżający sposób wypowiadał się o obywatelach Republiki Litewskiej narodowości polskiej” – napisał w liście Radziwiłł. Wyraził nadzieję, że przedstawiciele władz Litwy „potępią zachowania i wypowiedzi niegodne urzędnika państwowego, którego rolą powinno być dążenie do utrwalania ładu i porządku publicznego, nie zaś podżeganie do nienawiści na tle etnicznym”.

W sobotę portal Wilnoteka poinformował, że litewski minister kultury powołał komisję do oceny wypowiedzi Valotki.

„Szef Inspekcji już od dawna myli to, co się mówi z przyjaciółmi przy kuchennym stole i w eterze” – napisał na Twitterze Kairys. „Jednak ostatnie jego wypowiedzi (…) budzą poważne wątpliwości, czy jest to zgodne z obowiązkami i odpowiedzialnością urzędnika państwowego, szefa instytucji państwowej” – zaznaczył.

Jak pisaliśmy, Litewska Komisja Sporów Administracyjnych orzekła, że Państwowa Inspekcja Językowa nie ma prawa żądać usunięcia tablic z nazwami miejscowości w języku polskim w rejonie wileńskim, gdzie w większości mieszkają Polacy.

„Litewska Komisja Sporów Administracyjnych podjęła decyzję o uchyleniu postanowienia Państwowej Inspekcji Językowej dotyczącego nakazu usunięcia tablic” – czytamy w komunikacie Komisji, cytowanym przez portal Wilnoteka.

Przypomnijmy, że w przypadku Bieliszek dwujęzyczna tablica znajduje się w miejscu, gdzie corocznie odbywają się Rodzinne Zloty Turystyczne Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin gromadzące ludzi z całej Wileńszczyzny. Państwowa Inspekcja Językowa uznała jednak, że tablice w tej miejscowości, a także w Orzełówce, nie mają prawa bytu.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Inspekcja jeszcze w maju wysłała w tej sprawie pismo do administracji rejonu wileńskiego i określiła dwujęzyczne, prywatne tablice jako „prawny nihilizm”, a swoją reakcję opisała jako spowodowaną przez skargi, których autorów nie określiła. Jej szef Audrius Valotka przestrzegał, że jego instytucja wygrała już z samorządem rejonu wileńskiego postępowanie przed sądem administracyjnym w sprawie innej tabliczki z napisem w języku polskim. Tym razem Inspekcja nakazała dyrektorowi administracji rejonu wileńskiego likwidację tabliczek do 1 lipca.

Mimo tego samorząd, już pod kierownictwem nowego mera Roberta Duchniewicza, odwołał się od decyzji Inspekcji do Litewskiej Komisji Sporów Administracyjnych. W odwołaniu samorząd wskazał, że w miejscowościach, których dotyczy decyzja Inspekcji, większość mieszkańców stanowią przedstawiciele polskiej mniejszości narodowej, a jako podstawę wskazał art. 11 ust. 3 Konwencji ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, która została ratyfikowana przez Litwę.

To nie pierwszy raz, gdy Państwowa Inspekcja Językowa Litwy zajmuje się zwalczaniem tabliczek na których napisy w języku polskim pojawiają się obok litewskojęzycznych.

W zeszłej dekadzie jej celem stały się dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic w zamieszkanym w większości przez Polaków rejonie solecznickim. Ówczesny dyrektor administracji samorządu rejonowego Bolesław Daszkiewicz sądził się z Inspekcją, by ostatecznie przegrać i zapłacić w 2014 r. ponad 47 tys. litów kar i naliczonych od nich odsetek.

Jednak w 2012 r. instytucja nadrzędna wobec Inspekcji Językowej – Państwowa Komisja Języka Litewskiego uznała w swojej opinii, że dopuszczalne jest stosowanie nie tylko litewsko-języcznych nazw miejscowości czy ulic na tablicach i szyldach nieoficjalnych. Mimo tego, administracja samorządu solecznickiego w zeszłym roku kolejny raz stała się celem postępowania Inspekcji Językowej o czym pisaliśmy obszernie na naszym portalu. Samorząd ten również zaskarżył decyzję Inspekcji.

Na Litwie kwestia dwujęzycznego nazewnictwa w miejscowościach, które w większości zamieszkuje mniejszość narodowa, czyli Polacy w przypadku Wileńszczyzny, ustawowo nie jest uregulowana. Sprawę rozstrzygnęłoby przyjęcie ustawy o mniejszościach narodowych, czego od lat domagają się Polacy. Jednak kolejne projekty nie uzyskują poparcia większości w litewskim parlamencie.

Wilnoteka.lt / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply