Czy mamy bronić państwa, które prześladuje mieszkających tam Polaków? – pyta poseł Andrzej Zapałowski, odnosząc się do sytuacji mniejszości polskiej na Litwie.

W ubiegłym tygodniu poseł Andrzej Zapałowskie (Konfederacja, Konfederacja Korony Polskiej) z mównicy sejmowej przypomniał o proteście Polaków z Wileńszczyzny w obronie oświaty w języku polskim, który odbył się w Wilnie w minioną sobotę. “Sejmowa komisja łączności z Polakami za granicą nie interesuje się tą sprawą. Podnosiłem na niej tę kwestię, ale nie było żadnego odzewu” – podkreślił polityk.

[kresy_ads_278]

“Litwini, wbrew obowiązującemu prawu, wprowadzają naukę kolejnych przedmiotów w polskich szkołach [po litewsku], eliminując język polski” – zaznaczył.

Poseł Zapałowski zapytał, “co robi w tej sprawie polski rząd?”. “Kompletnie brak wsparcia dla Polaków na Litwie” – podkreślił. “Litwa w zakresie swojego bezpieczeństwa jest uzależniona od Polski, od ofiarności polskiego żołnierza, jeśli przyjdzie taka decyzja” – kontynuował.

Polityk wskazał, że “stanowisko polskiej opinii publicznej będzie tutaj ważące. Czy mamy bronić państwa, które prześladuje mieszkających tam Polaków”.

Wyraził opinię, że należy stawiać sobie to pytanie w Sejmie, “nie raz”.

Przeczytaj: “Ramię w ramię”. Duda mówi o gotowości do obrony “nie tylko terytorium Polski, ale także Litwy”

“To pytanie dotyczy także Polaków na Ukrainie. Na kilkaset tysięcy Polaków kilka szkół, gdzie państwo polskie już straciło zainteresowanie” – przypomniał, dodając: “a Ukraina w tej chwili całkowicie zależy od Polski”.

“My musimy stawiać sprawę jasno: Polska jest gotowa spełniać swoje zobowiązania w ramach NATO, jeżeli państwo, któremu mamy pomagać, zachowuje się wobec mieszkających tam Polaków jak należy” – oświadczył.

Według danych Ministerstwa Oświaty, Nauki i Sportu Litwy w roku szkolnym 2023-2024 do 40 szkół z polskim językiem nauczania na Litwie uczęszcza 9 387 uczniów. 3 416 uczniów uczy się w siedmiu mieszanych szkołach polsko-rosyjskich, natomiast 392 uczniów uczy się w jedynej białoruskiej szkole ogólnokształcącej na Litwie, działającej w Wilnie. Uwarunkowania te odzwierciedlają realia etno-kulturowe, w których 6,5 proc. mieszkańców Litwy stanowią Polacy, 5 proc. Rosjanie, a 1 proc. Białorusini. Dlatego na ziemiach współczesnej Litwy zawsze uczono w różnych językach. Tak było także za Związku Radzieckiego, po którym niepodległa Litwy odziedziczyła system szkół z różnymi językami nauczania.

Przez 34 lata niepodległej Litwy w jej elicie politycznej nigdy nie brakowało głosów proponujących likwidację edukacyjnej wielojęzyczności, a rozumienie integracji mniejszości narodowych jako jej asymilacji do lat przebija z różnych postulatów polityków rządzących Litwą – szczególnie Związku Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (TS-LKD). Ostrza tej polityki jak się okazuje nie stąpili obecnie koalicjanci tej partii – Ruch Liberałów (LRLS) i przedstawiająca się jako jeszcze bardziej liberalna Partia Wolności (LP). Przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi jesteśmy świadkami kolejnego wzmożenia “integracyjnego” litewskich polityków. Minister edukacji, nauki i sportu Gintautas Jakštas zaproponował  zamiany w systemie edukacji na Litwie. Jego głównym postulatem jest stopniowe rozszerzanie liczby lekcji języka litewskiego, ale też rozszerzanie używania go do nauczania kolejnych przedmiotów. Ponieważ liczba godzin tygodniowo jest stała, zwiększenie liczby lekcji języka litewskiego mogłoby się odbyć kosztem lekcji język ojczystego mniejszości.

W rządzie Ingridy Šimonytė przebąkuje o takich krokach mimo tego, że na Litwę przybyła po 2020 r. najpierw fala Białorusinów, a po rosyjskiej inwazji z 2022 r. także Ukraińców. Osoby narodowości innej niż litewska stanowią już ponad jedną trzecią mieszkańców miasta. Dla dzieci uchodźców szkoły ze słowiańskimi językami nauczania w naturalny sposób są lepszym sposobem na naukę czegokolwiek, niż kompletnie im nieznany i kompletnie odmienny język bałtyjski. Przekonałem się o tym dwa lata temu w polskojęzycznej Szkole im. Andrzeja Stelmachowskiego w Starych Trokach, gdzie już kilka tygodni po wybuchu masowej wojny spotkałem uczennice świeżo przybyłe z Ukrainy.

Swoje kroki, wpisujące się w linię rządu, podejmuje i wileński magistrat. Odpowiedzialny za oświatę wicemer  Arūnas Šileris wysyła listy do szkół mniejszościowych oraz odwiedza je, próbując zmusić do otworzenie klas z litewskim językiem nauczania. Oficjalnie rzecz jasna mówi, że nie zmusza, tylko proponuje. Dość usilnie dodajmy.

Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply