Zdjęcia satelitarne pokazują, że tuż przed tym, jak rosyjskie samoloty wojskowe pojawiły się w Libii, zaobserwowano je w rosyjskiej bazie w Syrii. Amerykanie udostępnili fotografie rosyjskich myśliwców Mig-29 i szturmowych Su-24 przerzucanych do Libii.

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy, że obie strony konfliktu domowego w Libii poinformowały o pojawieniu się w bazie Al-Dżufra w centralnej części kraju sześciu rosyjskich myśliwców MiG-29 i dwóch samolotów szturmowych Su-24. Samoloty te mają wesprzeć Libijską Armię Narodową (LNA) generała Heftara z siedzibą w Bengazi pod dowództwem generała Khalifa Haftara. Od 2014 roku LNA jest uwikłana w wojnę domową z Rządem Porozumienia Narodowego z siedzibą w Trypolisie, który jest militarnie wspierany przez Turcję. Strona rosyjska nie potwierdziła obecności swoich maszyn w regionie, jednak na zdjęciu satelitarnym bazy można zobaczyć przynajmniej jeden samolot MiG-29.

W ostatnich dniach serwis „The War Zone” ujawnił zdjęcia satelitarne pokazujące, że samoloty MiG-29 były w rosyjskiej bazie lotniczej Hmejmim w Syrii zaledwie kilka dni przed tym, jak zaobserwowano je w Syrii. Na zdjęciach z 18 maja br. widać 6 myśliwców tego typu, a także 6 maszyn Su-24. Na zdjęciach zrobionych tydzień później, 25 maja, już ich nie ma. Portal „The Drive” zaznacza, że w rosyjskiej bazie na zachodzie Syrii istnieją kryte schrony dla odrzutowców taktycznych i nie widać, co kryją one wewnątrz. Jednocześnie zwrócono jednak uwagę, że samoloty pojawiły się tam zaledwie kilka dni przed tym, jak MiGi-29 zostały zauważone w Libii. Nie widać ich ani na zdjęciach satelitarnych zrobionych później, ani na tych wykonanych wcześniej. Co więcej, rosyjskich myśliwców tego typu nie widziano w Hmejmim od około dwóch lat – zostały zastąpione przez Su-30SM.

The Drive” zaznacza, że na zdjęciach bazy Al-Dżufra z ostatnich dni nie zauważono już żadnych samolotów MiG-29. Dodano jednak, że prawdopodobnie mogły one zostać ukryte we wzmocnionych schronach, żeby chronić je przed atakami dronów, dla których byłyby pożądanym celem.

Ponadto, pojawiły się też doniesienia o czterech rosyjskich Su-24, które najprawdopodobniej znalazły się w bazie Al-Chadim w północno-wschodniej Libii. Rozlokowanie ich tam miałoby mieć duże znaczenie taktyczne, gdyż w uwagi na większy promień działania bojowego niż MiG-29 mogłyby łatwiej latać na misje bojowe w zachodniej części kraju. Zwracano też uwagę, że tym samym oznaczałoby to, iż Rosja zdecydowała się na znacznie bardziej zdecydowane zaangażowanie w libijski konflikt niż dotąd. W mediach pojawiły się też pytania o to, jaki sprzęt wojskowy może trafić do Libii w dalszej kolejności oraz w jaki sposób na takie działania Rosji może zareagować popierająca przeciwną stronę konfliktu Turcja.

Również we wtorek fakt rozmieszczenia przez Rosję w Libii swoich samolotów taktycznych potwierdziło dowództwo USA na kontynent afrykański, żeby wesprzeć walczących tam „prywatnych wojskowych kontraktowych”, sponsorowanych przez państwo rosyjskie.

Rosyjskie samoloty wojskowe najprawdopodobniej mają zapewnić bliskie wsparcie z powietrza i ogień ofensywny dla członków Grupy Wagnera wspierającej Libijską Armię Narodową w walce przeciwko uznanemu przez społeczność międzynarodową Rządu Porozumienia Narodowego. Rosyjskie myśliwce przybyły do Linii z bazy powietrznej w Rosji poprzez Syrię, gdzie, jak przyjęto, zostały przemalowane, by ukryć ich rosyjskie pochodzenie” – podaje U.S. Africa Command.

Amerykanie twierdzą, że Rosja próbuje przechylić szalę libijskiego konfliktu na swoją korzyść, podobnie jak wcześniej w Syrii. Dowódca U.S. Africa Command, gen. Stephen Townsend oświadczył, że Rosja „zbyt długo zaprzeczała swojemu pełnemu zaangażowaniu w trwający w Libii konflikt”, ale „teraz nie ma już co zaprzeczać”. Dodał, że USA obserwowały przerzucanie rosyjskich myśliwców do Libii. Według Amerykanów, Rosja wykorzystała Grupę Wagnera, by ukryć swoje bezpośrednie zaangażowanie w konflikt, które go przedłuża i zaostrza.

Odnosząc się do zapowiedzi gen. Heftara o planach rozpętania nowej kampanii powietrznej, amerykańskie dowództwo uważa, że chodzi o wykorzystanie „rosyjskich pilotów-najemników latających na dostarczonych przez Rosję samolotach, by bombardować Libijczyków”. Z kolei gen. Jeff Harrigian, dowodzący amerykańskim lotnictwem wojskowym w Europie i w Afryce twierdzi, że „jeśli Rosja zajmie bazy na wybrzeżu Libii, to następnym logicznym krokiem będzie trwałe rozmieszczenie systemów antydostępowych A2AD dalekiego zasięgu”, co stworzy realne zagrożenie bezpieczeństwa na południowej flance Europy. USA twierdzą też, że Rosja dodatkowo destabilizuje Libię i sytuację w regionie, co wcześniej napędzało kryzys migracyjny.

Amerykanie opublikowali również zdjęcia rosyjskich samolotów bojowych, sfotografowanych przy okazji wylotu z bazy w Hmejmim, a także w drodze do Libii.

Portal „Middle East Eye” podał, że „mała flota samolotów bojowych pilotowanych przez najemników najprawdopodobniej została wysłana [do Libii-red.], żeby odstraszać tureckie ataki na kluczową bazę powietrzną LNA”. Powołuje się zarazem na opinie analityków, których zdaniem wysłane do Afryki odrzutowce są militarnie „bezużyteczne” i „nic nie zmienią” w sytuacji lądowej. Serwis przedstawił też wersję, według której samoloty prawdopodobnie wyleciały 14 maja br. w bazie w Astrachanie w Rosji i dotarły do Libii przez bazy Hamedan w Iranie i Hmejmim w Syrii. Wyrażono też przypuszczenie, że są one pilotowane przez były rosyjskich i/lub białoruskich pilotów wojskowych, wynajętych poprzez prywatne agencje najemnicze.

Przypomniano też, że w reakcji na wysłanie rosyjskich maszyn do Libii, Turcja natychmiast wysłała do Misraty kilka lotów transportowych, w tym samoloty transportowe C-130 Hercules i Airbus A400 należące do tureckich sił powietrznych. Sugerowałoby to wzmocnienie tureckich środków obrony, w szczególności systemów przeciwlotniczych, żeby stworzyć „bąbel” antydostępowy wokół Trypolisu, Misraty i bazy Al-Watija.

Middle East Eye podaje też, że Turcy niemal z pewnością wysłali na miejsce kolejną partię dronów Bayraktar TB2, gdyż łącznie co najmniej kilkanaście, a możliwe że kilkadziesiąt takich bezzałogowców zostało już zestrzelonych w tym roku. Dodaje przy tym, że tureckie władze najpewniej nie wyślą do Libii samolotów bojowych, gdyż celem Ankary jest przywrócenie równowagi między stronami libijskiego konfliktu, a nie bezpośrednia konfrontacja jak w przypadku Syrii.

Czytaj także: Informacje o opuszczaniu libijskiego frontu przez rosyjskich najemników

thedrive.com / africom.mil / middleeasteye.net / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply