Główny epidemiolog Korei Południowej wyjaśnił, dlaczego u niektórych ozdrowieńców testy wykryły koronawirusa.

Na początku kwietnia opinię publiczną zaniepokoiły doniesienia z Korei Południowej mówiące o wykryciu koronawirusa u setek ludzi, którzy wcześniej zostali uznani za wyleczonych. Podejrzewano, że mogło dojść do powtórnego zarażenia, bądź wirus utaił się w komórkach człowieka a później ponownie uaktywnił. Oznaczałoby to, że walka z koronawirusem jest znacznie bardziej trudna niż początkowo sądzono. Do miasta Daegu, gdzie stwierdzono przypadki ponownych zachorowań, wysłano specjalną ekipę w celu przeprowadzenia dodatkowych badań.

Jak podało w piątek RMF FM, główny epidemiolog Korei Południowej Oh Myong-don zna przyczynę tajemniczych nawrotów COVID-19. Koreańscy eksperci uznali, że było to przekłamanie testów, które potraktowały fragmenty martwego wirusa jak żywy patogen. Ustalono, że błędne wskazanie dotyczyło 263 ozdrowieńców.

“Okazuje się, że testy nie rozróżniają martwego wirusa od żywego. To prowadzi do fałszywego wyniku testu. Testy wychwyciły bowiem RNA martwego wirusa” – powiedział Oh Myong-don.

Główny epidemiolog Korei Południowej uważa, że pozostałości koronawirusa mogą być obecne w ludzkim organizmie nawet kilka miesięcy.

Korea Południowa opanowała epidemią koronawirusa bez stosowania powszechnej kwarantanny i zamrażania gospodarki, za to wykonując dużą liczbę testów w celu szybkiego wykrycia i izolacji osób, które miały kontakt z osobą chorą. W ciągu ostatniej doby nie wykryto w tym kraju ani jednej infekcji lokalnej – jedynie cztery przypadki przywiezione z zagranicy.

CZYTAJ TAKŻE: Korea Południowa przeprowadziła wybory w warunkach pandemii

Kresy.pl / rmf24.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply