Prawie 500 polskich żołnierzy w akcji poszukiwawczej. Dowództwo Operacyjne wydało komunikat

Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) wydało w sobotę komunikat dotyczący poszukiwania ewentualnych elementów obiektu, który naruszył polską przestrzeń powietrzną. W poszukiwania zaangażowanych będzie około 480 żołnierzy WOT.

Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że w sobotę w województwie lubelskim prowadzone będą naziemne poszukiwania ewentualnych elementów obiektu, który w piątek naruszył polską przestrzeń powietrzną. “W poszukiwania zaangażowanych będzie około 480 żołnierzy WOT @terytorialsi z 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej i 19. Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej” – podano na platformie X. 

“Celem poszukiwań jest definitywne potwierdzenie, że na terytorium Polski nie pozostał jakikolwiek element obiektu. Działalność żołnierzy będzie się odbywać się na południowy wschód od Zamościa” – wskazano.

Jak dodano, “mieszkańców Lubelszczyzny prosimy o wyrozumiałość”.

W piątek niezidentyfikowany obiekt wleciał nad Polskę od strony Ukrainy.

Gen. Wiesław Kukuła, Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego poinformował, że jak ustalono, to rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną, a następnie ją opuściła. Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz potwierdził, że ok. godz. 7:00 czasu lokalnego “doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej”. Obiekt, który przebywał w polskiej przestrzeni powietrznej, był niecałe trzy minuty na terytorium Polski i opuścił naszą przestrzeń powietrzną. Zaznaczył, że “mamy ok. 40 kilometrów naruszenia przestrzeni powietrznej”.

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    To jest wyjątkowa kpina z Polaków. Wiceszef MSZ powiedział, że “jeśli rakieta poleciałaby kawałek dalej w głąb terytorium Polski, to zostałaby zestrzelona”, co oznacza zgodę na lot rosyjskich rakiet do 40 km w głąb Polski (jeżeli to rzeczywiście, a nawet oczywiście, była rosyjska rakieta, gdyż retoryka władz po zmianie nie zmieniła się ani na jotę). Obiecanki, cacanki, przecież to jest trzecia rakieta w ciągu roku – jedna spadła koło Bydgoszczy, a druga (bratnia) w Przewodowie A czym polska obrona miała ją zastrzelić, chyba nie procą, gdyż niemal całe uzbrojenie oddaliśmy bratnim banderowcom. “Rakieta była cały czas śledzona”, a nie wiemy czy wyleciała, czy leży gdzieś pod Tomaszowem Lubelskim. I znowu, czym śledziliśmy, czy coś do śledzenia bracia banderowcy byli łaskawi nam zostawić, czy też mamy jedną lornetkę (wojskową, nie teatralną, gdyż tych drugich na razie nie chcą). Panowie generałowie, w tym najmądrzejszy Kukuła, raczyli zapomnieć, iż na początku twierdzili, że w pewnym momencie rakieta im nad Polską zniknęła – widocznie lornetka zaparowała od oddechu pana generała. Na pocieszenie mamy oświadczenie Zełenskiego, że Ukraina (bratnia) nas obroni, jeżeli oddamy resztę uzbrojenia. To rzeczywiście jest pocieszające, gdyż Ukraińcy potrafią zestrzelić więcej rakiet niż Ruskie wystrzelą, zaś Polacy mają do tej pory 3:0. PiS pod koniec swoich rządów zapowiedział koniec bezpłatnych dostaw broni dla bratniego (Kainowego) narodu, ale nowa władza Tuska (end consortes) uznała to za wielki błąd. Jak Ukraina przegra (co jest niemal pewne) zostaniemy bez broni, a jak wiemy z doświadczenia USA zawsze porzucają sojuszników, gdy zaczynają dostawać w pewną wystającą od dołu część ciała.

    No i w ten sposób mamy niewątpliwie pierwszy sukces militarny, który odtrąbił Kosiniak Kamysz. Tak dalej wodzu.