Akcja gaszenia elektrycznego mercedesa w Tuchomiu na Kaszubach trwała ponad dwadzieścia jeden godzin. Samochód trzeba było umieścić w kontenerze napełnionym wodą, by schłodzić baterię auta. W gaszeniu „elektryka” brało udział 16 zastępów straży pożarnej.
Akcja gaśnicza trwała ponad 21 godzin. Powodem był fakt, że baterie elektrycznego mercedesa EQA wymagały schłodzenia. „Dlatego auto zostało umieszczone w kontenerze napełnionym wodą. Zgłoszenie pożaru otrzymaliśmy w niedzielę przed godz. 21, a wodę z kontenera odpompowano w poniedziałek o godz. 15.30. Później kontrolowano, czy temperatura baterii nie wzrasta. Od naszego wyjazdu do zdarzenia do powrotu do jednostki łącznie minęło ponad 21 godzin” – oświadczył oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kartuzach Marek Szwaba, cytowany przez portal Business Insider.
Strażacy podkreślają, że minimalny czas schłodzenia baterii płonącego samochodu elektrycznego to 7 godzin. W Tuchomiu, gdzie doszło do pożaru nie było odpowiedniego miejsca do schłodzenia ogniwa. W związku z tym strażacy z Gdańska przywieźli kontener, w którym zanurzono mercedesa.
Ochotnicza Straż Pożarna w Chwaszczynie zamieściła na Facebooku zdjęcia z akcji gaśniczej.
Zobacz także: Wiceminister: Milion samochodów elektrycznych na polskich drogach oznaczałby stały blackout
W gaszeniu „elektryka” brało udział łącznie 16 zastępów straży pożarnej. Miejsce pożaru znajdowało się poza terenem zabudowanym. Strażacy musieli jednak cały czas zabezpieczać teren. W czasie akcji nikt nie został ranny.
Zobacz także: Mercedes dostał od polskiego rządu 85 mln zł. Chodzi o fabrykę w Jaworze
businessinsider.com.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!