Jedyną realną kwestią, jaką wybory prezydenckie w USA rozwiążą dla bezpieczeństwa Europy, jest czas upadku NATO – pisze POLITICO.

W opublikowanym we wtorek komentarzu dla serwisu POLITICO, Matthew Karnitschnig zwrócił uwagę na istotne znaczenie niedawnej deklaracji Donalda Trumpa. Jak pisaliśmy, Donald Trump oświadczył, że gdy zostanie prezydentem USA nie będzie chronił przed potencjalną rosyjską agresją krajów NATO, które nie wypełniają swych zobowiązań finansowych wobec Sojuszu.

Zdaniem Karnitschniga, swoją wypowiedzią Donald Trump „uwolnił Europę z ograniczeń bańki amerykańskiego bezpieczeństwa”.

„Nieważne, że Trump mówił, co by zrobił, gdyby kraje NATO nie osiągnęły celu Sojuszu, by wydawać 2 proc. PKB [na obronność – red.]. Poddając w wątpliwość zaangażowanie Ameryki na rzecz NATO w tak bezpośredni i zasadniczy sposób, skutecznie przebił kołkiem serce Sojuszu. To niemal nie ma nawet znaczenia, czy uzyska reelekcję na tym etapie; Europa musi radzić sobie sama” – pisze POLITICO.

„Jedyną realną kwestią, jaką te wybory [prezydenckie w USA – red.] rozwiążą dla bezpieczeństwa Europy, jest czas upadku NATO” – podkreśla Karnitschnig. Zaznacza, że administracja prezydenta Joe Bidena będzie temu zaprzeczać, twierdząc, że jeśli ich człowiek wygra, to NATO będzie bezpieczne jak nigdy. „Ale na jak długo?” – pyta.

Zdaniem autora artykułu, „Europa byłaby szalona”, gdyby uzależniała swoje bezpieczeństwo od tego, kto co cztery lata wygrywa wybory na prezydenta USA. Przewiduje też, że koncepcja „Make America Great Again” przez jakiś czas będzie odgrywać istotną rolę w amerykańskiej polityce – szczególnie w Partii Republikańskiej i to niezależnie od samego Trumpa. Stąd uważa, że stawianie się na USA staje się dla Europy ryzykowne, a w obliczu zagrożenia ze strony Rosji nie ma ona wyboru i musi zacząć szykować plan B. Dodaje jednak, że „jak na razie, europejscy przywódcy są wciąż na etapie gniewu i wyparcia”.

Karnitschnig zwraca też uwagę, że podejście Trumpa w kwestii NATO nie jest absolutną nowością w amerykańskiej polityce, a już prezydent Dwight D. Eisenhower narzekał, że europejscy sojusznicy USA „wożą się” na amerykańskim potencjale obronnym.

„Europejczycy nie lubią słuchać, że Trump ma rację: wożą się. Co więcej, oczekiwanie, że Stany Zjednoczone będą w nieskończoność płacić za bezpieczeństwo europejskie, zawsze było nierealistyczne” – pisze POLITICO. Choć w ostatnim latach wydatki na obronność w Europie generalnie wzrosły, to wciąż są niewystarczające. Zaznacza, że na 31 państw członkowskich NATO, najpewniej tylko 11 w 2023 roku zrealizowało cel w postaci wydatkowania minimum 2 proc. PKB na obronność. Uważa też, że polityka Joe Bidena z powrotem wciągnęła Europę w „fałszywe poczucie bezpieczeństwa”.

„To mało zaskakujące, że Europa, ze swoimi hojnymi państwami dobrobytu społecznego i pacyfistycznymi społeczeństwami, poszły drogą najmniejszej linii oporu (z godnymi uwagi wyjątkami w postaci krajów bałtyckich i Polski)” – zaznacza. Dodaje, że z kolei w Niemczech, gdzie tuż po rosyjskiej inwazji na Ukrainę debata narodowa koncentrowała się na wojnie, z czasem priorytety przeszły na „pompy ciepła i masową migrację”. Pisze, że w ciągu 2023 roku Rosja spadła z pierwszego na siódme miejsce w kategorii zagrożeń, postrzeganych przez Niemców. Dlatego słowa Trumpa powinny pomóc w przeorientowaniu strategicznego kompasu Europy.

„Prezydent Francji Emmanuel Macron ładnie opowiada o dążeniu do europejskiej „autonomii strategicznej”, ale jego kraj tak naprawdę nie zrobił nic, aby to urzeczywistnić” – zaznacza POLITICO. Dodaje, że jednym z punktów wyjścia mogłoby być zajęcie się np. kwestią nuklearną. Żadne z państw europejskich, posiadających broń jądrową, nie zobowiązało się do jej użycia celem ochrony innych państw na Starym Kontynencie.

„Europa musi nie tylko odbudować swoje armie, ale także przeprogramować swój zbiorowy sposób myślenia” – twierdzi autor artykułu. „Nawet jeśli Europa obudzi się i zrozumie realia, przed którymi stoi, może być już za późno” – dodaje. Zaznacza, że zastąpienie amerykańskiego potencjału w ramach Sojuszy byłoby bardzo kosztowne, a zajęłoby zapewne dziesięciolecia.

„Bardziej fundamentalnym pytaniem jest, czy Europejczycy w ogóle mają na tyle siły, aby zjednoczyć się i bronić bez przewodniej ręki Waszyngtonu” – zwraca uwagę Karnitschnig. Nie wyklucza, że Europa zamiast tego może „pogrążyć się w chaosie”. Podsumowując stwierdza, że jeśli państwo europejskim pod względem bezpieczeństwa to by się udało, „to będą mogli podziękować jednemu człowiekowi”.

Były prezydent USA Donald Turmp, mimo przegranej z 2019 r. zamierza nim ponownie zostać. Jest obecnie czołowym i najbardziej prawdopodobnym kandydatem do nominacji Partii Republikańskiej. Szczególnie po tym, jak w ciągu kolejnych prawyborów wycofywali się niemal wszyscy jego konkurencji, z wyjątkiem Nikki Halley.

Politico / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply