Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock przyznała, że część sprzętu wojskowego, wysłanego przez Niemcy na Ukrainę była zepsuta, a nawet przestarzała. Twierdziła też, że dostawy niemieckiej broni trwają długo, bo Berlin chce mieć pewność, że działa.
Jak pisaliśmy, portal niemieckiego tygodnika Spiegel tydzień temu zwrócił uwagę na duże problemy z dostawami czołgów z Niemiec na Ukrainę. Kijów miał wcześniej odmówić przyjęcia dostawy dziesięciu czołgów Leopard 1A5, ponieważ wymagają one poważnych napraw, a Ukraińcy nie mają części zamiennych i odpowiednich fachowców. Wozy najpewniej zostały zużyte podczas szkolenia ukraińskich żołnierzy w Niemczech. Z kolei z dziesięciu czołgów tego typu, dostarczonych na Ukrainę w lipcu, kilka uległo awarii z powodu znacznego zużycia.
Początkowo niemieckie ministerstwo obrony twierdziło, że nie będzie komentować „pojedynczych przypadków”, twierdząc przy tym, że czołgi są naprawiane „we współpracy z Ukrainą”.
W poniedziałek szefa MSZ Niemiec, Annalena Baerbock, przyznała w rozmowie z CNN, że część uzbrojenia przekazanego Ukrainie przez stronę niemiecką nie była sprawna, a co więcej – była przestarzała.
„Gdy wyłącznie obiecujesz i nie możesz wypełnić swoich obietnic, a nawet dostarczasz coś, co nie działa, to nie pomaga” – powiedziała minister.
Baerbock twierdziła też, że dostawy sprzętu z Niemiec trwają nieraz długo, ponieważ Niemcy chcą mieć pewność, że przekazywana broń jest zdatna do użytku. Stąd, nie była w stanie powiedzieć, Ukraińcy mogliby otrzymać rakiety manewrujące Taurus.
„Ich konstrukcja jest tak złożona, że musimy sprecyzować wiele szczegółów – jak rakiety będą działać, kto będzie zajmował się ich obsługą. Ukraina ma mało czasu, rozumiem, ale kiedy coś przekazujemy, powinno to działać” – powiedziała szefowa niemieckiej dyplomacji.
Czytaj także: Ukraina prezentuje Leopardy 1A5, które przyjęła
CNN / Interia.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!