Andrij Biłecki, lider powiązanego z pułkiem „Azow” Korpusu Narodowego twierdzi, że na zlecenie prezydenta Ukrainy SBU przygotowuje „fizyczną eliminację” lub „nacisk fizyczny” na liderów jego partii oraz jej bojówek, Drużyn Narodowych. SBU domaga się przedstawienia dowodów.

W poniedziałek Andrij Biłecki, lider Korpusu Narodowego, partii ukraińskich nacjonalistów powiązanej z pułkiem „Azow” oświadczył, na polecenie prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, wiceszef SBU Wiktor Kononenko szykuje „fizyczną eliminację” lub „nacisk fizyczny” na liderów jego partii oraz jej bojówek, Drużyn Narodowych. Dodał, że napady na jego ludzi mają być przygotowywane z pomocą „autorytetów kryminalnych” – przestępców z obwodu dniepropietrowskiego.

Biłecki twierdzi również, że według jego informacji administracja prezydenta mocno naciska na Państwowe Biuro Śledcze, by wszczęło postępowanie w sprawie tego, czy Narodowy Korpus i Drużyny Narodowe są organizacjami o charakterze przestępczym. Według niego dowódca Gwardii Narodowej Ukrainy, do której należy m.in. pułk „Azow”, Jurij Aller, będzie wystawiał do ochrony prezydenta odpowiednich ludzi, którzy mieliby prowokować bójki i konflikty. Dodał, że postępują też działania zmierzające do rozwiązania pułku.

Tego samego dnia na słowa Biłeckiego zareagowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, zwracając się do Państwowego Biura Śledczego o wszczęcie śledztwa ws. tych wypowiedzi. W oficjalnym komunikacie SBU twierdzi, że jest nimi „zaskoczone” i uważa, że „to wstyd, żeby ukraiński deputowany i lider Korpusu Narodowego (…) pozwalał sobie na manipulowanie swoją osobą”.

SBU zaznacza, że oczekuje na przedstawienie konkretnych danych na poparcie tych „bardzo poważnych oskarżeń”. Ukraińskie służby dodają, że po ich przyjęciu muszą one zostać zweryfikowane w toku śledztwa, którego rezultaty „muszą obowiązkowo zostać podane opinii publicznej”.

Według agencji Interfax, ukraińska policja nie otrzymała wcześniej żadnego zawiadomienia ws. zagrożenia życia zarówno Biłeckiego, jak i innych członków tzw. ruchu azowskiego.

Jak pisaliśmy, w sobotę kilkudziesięciu ukraińskich nacjonalistów z Korpusu Narodowego i jego bojówek zakłóciło wiec wyborczy prezydenta Ukrainy w Czerkasach. Poroszenko najwyraźniej musiał wręcz przed nimi uciekać, po czym doszło do bijatyki z zachowującą się zaskakująco biernie policją. „Azowcy” wtargnęli na scenę, a lider ich akcji przemawiał do zgromadzonych. Poszkodowanych zostało 22 policjantów. Szef MSW zapowiedział pociągnięcie winnych do odpowiedzialności. Tego samego dnia miały też miejsce gwałtowne protesty „azowców” pod siedzibą administracji prezydenta w Kijowie, domagano się pociągnięcia do odpowiedzialności osób powiązanych z głośnym skandalem korupcyjnym w ukraińskiej zbrojeniówce.

Później podano, że kilku radykałów z tzw. ruchu azowskiego, którzy w sobotę przerwali wiec prezydenta Poroszenki w Czerkasach, wciągnięto na „czarną listę” kontrowersyjnego ukraińskiego portalu Myrotworec zajmującego się ściganiem „wrogów Ukrainy”.

Interfax / Unian / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jwu
    jwu :

    Przyznam ,że wcale nie rozpaczam nad losem banderowców.A jeżeli to jest prawdą co napisano powyżej ,to kraj za rzeką czeka wojna domowa .I to tym razem ,bez udziału separatystów i ruskich żołnierzy Putina.