Według Państwowego Komitetu Granicznego Białorusi w środę na przejście graniczne w Brześciu przybył Polak prosząc o przyznanie statusu uchodźcy.

Jak przekonuje Państwowy Komitet Graniczny Białorusi w środę na przejściu granicznym w Brześciu pojawił się Polak, który prosił o przyznanie statusu uchodźcy.

“Wczoraj, 17 sierpnia, obywatel Polski przybył do przejścia granicznego w Brześciu bez wizy. Przechodząc przez kontrolę graniczną, zwrócił się do białoruskiej straży granicznej o status uchodźcy” – czytamy.

“Według mężczyzny decyzja o wyjeździe na Białoruś i szukaniu ochrony została podjęta z obawy o własne życie i zdrowie. Obywatelowi Polski zezwolono na przekroczenie granicy i zalecono wystąpienie do MSW o uzyskanie odpowiedniego statusu”.

Przypomnijmy, że w czerwcu w białoruskiej telewizji państwowej ukazał się wywiad z obywatelem Polski Marcinem Mikołajkiem. Mężczyzna powiedział, że wyjechał z Polski. Miał czuć się „poszkodowany przez wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne”. Tłumaczył swoje działania tym, że w Polsce grozi mu pięć lat więzienia, ponieważ wspiera rosyjską „operację specjalną”. “Jeśli powiesz, że opowiadasz się za Rosją, to jesteś człowiekiem nawet nie drugiego, ale trzeciego sortu” – stwierdził w białoruskiej telewizji.

„Wygląda na to, że mamy następcę Emila Czeczki” – napisał na Twitterze niezależny białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan. Do wpisu dodał fragment wystąpienia Marcina Mikołajka w białoruskiej telewizji.

Niezależny portal zerkalo.io podkreśla, że Mikołajek przybył na Białoruś wieczorem 8 czerwca. Dzień później opublikowano nakręcony w Mińsku 20-minutowy wywiad z Polakiem.

“W Polsce wszczęto przeciwko mnie sprawę karną pod zarzutem ‘publicznego wzywania do wojny’ i wspierania specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie. W Polsce nazywają ją wojną. Zamieściłem kilka publikacji na portalach społecznościowych, które ich zdaniem naruszyły prawo polskie w okresie od 24 lutego do 4 marca” – stwierdził Mikołajek w wywiadzie dla białoruskiej telewizji.

Dodał, że impulsem do opuszczenia kraju miało być wezwanie na przesłuchanie. Powiedział, że obawiał się “pokazowego procesu” ze strony polskich władz, by inni “bali się wyrazić swoją opinię”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Przypomnijmy, że w grudniu ub. roku polski dezerter Emil Czeczko, żołnierz z 11 Mazurskiego Pułku Artylerii, który pełnił służbę w rejonie granicy z Białorusią, zbiegł na Białoruś i według białoruskich mediów poprosił o azyl polityczny „w związku z brakiem zgody na prowadzoną przez Polskę politykę odnośnie kryzysu migracyjnego i praktykę nieludzkiego traktowania uchodźców”. Emil Czeczko zmarł w marcu. Białoruskie władze twierdzą, że znaleziono go powieszonego.

Minister obrony Mariusz Błaszczak przekazał po jego dezercji, że Czeczko „miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska. Nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę. Zażądałem wyjaśnień, kto za to odpowiada”.

Pod koniec roku Emil Czeczko został prawomocnie skazany na 6 miesięcy ograniczenia wolności za znęcanie się nad matką. Prokuratura ścigała go za dezercję.

Państwowe media białoruskie prezentowały wypowiedzi Czeczki, w których mówił o tym, jakoby polscy żołnierze i funkcjonariusze strzeżący granicy z Białorusią, strzelali do nielegalnych imigrantów i pomagających im wolontariuszy. Czeczko sam siebie oskarżał o rozstrzeliwanie migrantów – zabijał ich jakoby około 20 dziennie. Jego wypowiedzi białoruskie państwowe media wykorzystywały do atakowania Polski.

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply