Największym problemem 31 amerykańskich czołgów M-1 Abrams na Ukrainie są filtry zapobiegające zabrudzeniu i uszkodzeniu delikatnego, ale mocnego silnika M-1. Wymagają ciągłego czyszczenia.

Jak informuje Forbes, największym problemem 31 amerykańskich czołgów M-1 Abrams na Ukrainie są filtry zapobiegające zabrudzeniu i uszkodzeniu delikatnego, ale mocnego silnika M-1. Wymagają ciągłego czyszczenia.

“Jeśli czteroosobowa załoga Abramsa zaniedbuje czyszczenie filtrów czołgu mniej więcej co 12 godzin, może to spowodować tak poważne uszkodzenie silnika, że batalion nie będzie miał innego wyboru, jak tylko zdemontować silnik i potencjalnie skrzynię biegów i wysłać je do remontu” – pisze gazeta.

Dwa razy dziennie załoga M-1 musi zwiększać obroty silnika czołgu do wysokich obrotów na minutę, aby uruchomić system pulsacyjny, który wydmuchuje powietrze ze zbiornika, a nie do niego, wyrzucając kurz i zanieczyszczenia z tylnej kratki .

Dzięki temu filtry są czyste podczas długich wdrożeń. Zanim Amerykanie dodali do M-1 system impulsowo-odrzutowego, na początku XXI wieku załogi czołgów – zwłaszcza walczące na pustyni – otwarcie narzekały na zawodność swoich pojazdów.

„Urzędnicy armii są świadomi problemów związanych z wysokim zużyciem paliwa, zawodnymi pompami paliwowymi i połykaniem piasku” – podało w 1992 r. Biuro Odpowiedzialności Rządu Stanów Zjednoczonych.

Rozwiązaniem problemu połykania piasku był proces czyszczenia pulsacyjnego dwa razy dziennie. Działa dobrze, o ile załogi rygorystycznie przestrzegają harmonogramu. Nawet gdy znajdują się pod ostrzałem.

„Tego wszystkiego można nauczyć załogę, ale jeśli kiedykolwiek popełni błąd – a tak się stanie – spowoduje to wysadzenie wartego milion dolarów silnika, którego nie da się naprawić w terenie” – powiedział gazecie Mark Hertling, emerytowany generał armii amerykańskiej.

W październiku Amerykanie zakończyli dostawy Abramsów na Ukrainę. „Od tego momentu, to już zależy od nich [Ukraińców – red.], żeby ustalić kiedy i gdzie użyją tej zdolności” – powiedział rzecznik sił USA w Europie i Afryce, płk. Martin O’Donnell. Zdaniem wojskowych, minie jednak trochę czasu, nim Abramsy trafią na pole bitwy. Ukraińcy muszą zdecydować, gdzie będą najbardziej potrzebne. Chcą też mieć pewność, że całe wsparcie logistyczne jest na miejscu.

Na początku września br. portal Politico podał, że grupa ukraińskich żołnierzy zakończyła program szkoleniowy na amerykańskich czołgach M1 Abrams. W marcu Pentagon przyznał, że po analizach zdecydowano się wysłać Ukrainie czołgi Abrams w wersji M1A1, zamiast M1A2, by dzięki temu przyspieszyć terminy dostaw.

Kresy.pl/Forbes

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply