Zobaczymy, co będzie z Iranem. Jeśli cokolwiek zrobią, to będą bardzo cierpieć – powiedział prezydent USA Donald Trump. Odniósł się w ten sposób do ostatnich napięć na Bliskim Wschodzie i ataków na saudyjskie tankowce, za którymi, według strony amerykańskiej, stoi Iran.
W poniedziałek prezydent USA Donald Trump został zapytany, czy Stany Zjednoczone idą na wojnę z Iranem i czy dąży on do zmiany władzy w Teheranie.
– Zobaczymy, co będzie z Iranem. Jeśli coś zrobią, to będzie bardzo duży błąd. Słyszę różne historyjki o Iranie. Jeśli cokolwiek zrobią, to będą bardzo cierpieć. Zobaczymy, co się stanie z Iranem – powiedział Trump.
Reporter: Are we going to war with Iran?
President Trump: “I’m hearing little stories about Iran. If they do anything, they will suffer greatly. We’ll see what happens with Iran.” pic.twitter.com/xbha4D8oub
— NBC News (@NBCNews) 13 maja 2019
Później amerykański prezydent odniósł się do pytania, czy jest zaniepokojony ostatnimi, domniemanymi aktami sabotażu względem dwóch saudyjskich tankowców i norweskiego statku, do których doszło w miniony weekend. Według Arabii Saudyjskiej, tankowce odniosły znaczące uszkodzenia w wyniku ataku o charakterze sabotażu. Jeden z nich przewoził ropę do Stanów Zjednoczonych. Ponadto, uszkodzony został jeszcze jeden statek.
– Zobaczymy, co się stanie – odpowiedział Trump. – Jeśli coś się stanie, to będzie to duży problem dla Iranu, to mogę wam powiedzieć. Nie będą szczęśliwi.
Amerykański prezydent był pytany o te kwestie w poniedziałek, przy okazji wizyty premiera Węgier Viktora Orbana w Białym Domu.
Dziennik „Wall Street Journal” powołując się na anonimowego urzędnika rządu USA podał, że za atakami na tankowce „najprawdopodobniej stał Iran”. Część mediów zwraca w tym kontekście uwagę na wcześniejszą wypowiedź sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo, jeszcze przed weekendowymi atakami. Szef amerykańskiej dyplomacji powiedział wówczas, że władze w Teheranie „powinny zrozumieć, że jakiekolwiek ataki z ich strony lub ze strony ich prokurentów przeciwko interesom lub obywatelom USA, spotkają się z szybką i zdecydowaną odpowiedzią Stanów Zjednoczonych”.
Kilka dni temu Pentagon poinformował, że w związku z zaostrzeniem relacji z Iranem, Stany Zjednoczone wysyłają na Bliski Wschód kolejne jednostki i sprzęt: baterię systemu ziemia-powietrze Patriot oraz okręt desantowy klasy San Antonio, USS Arlington (amphibious transport dock – okręt transportowy-dok). Jednostka ta zabiera ze sobą m.in. żołnierzy piechoty morskiej, a także amfibie i śmigłowce. Już wcześniej w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie, USA zdecydowały się wysłać tam grupę uderzeniową, w tym cztery bombowce strategiczne B-52 oraz lotniskowiec USS Abraham Lincoln. Biały Dom obawia się o bezpieczeństwo sił amerykańskich w regionie, głównie w Iraku i w Syrii, uznając je za realnie zagrożone ze strony Iranu.
W minioną środę Iran poinformował pozostałych sygnatariuszy porozumienia nuklearnego JCPOA z 2015 roku, że wycofuje się z „niektórych swoich zobowiązań” w ramach tej umowy. Prezydent Hasan Rowhani zagroził też wznowieniem produkcji wysoko wzbogaconego uranu, jeśli w ciągu 60 dni inne państwa nie wywiążą się ze swych zobowiązań względem Iranu. W piątek USA nałożyły nowe sankcje na pochodzące z Iranu żelazo, stal, aluminium i miedź. Po ropie naftowej, to największe eksportowe dobra tego kraju.
NBC News / dailywire.com / zerohedge.com / Kresy.pl
Jeszcze nie oskarżyli Iranu o atak na radiostację w Gliwicach?