Uderzenie w Iran faktycznie spowoduje absolutną destabilizację całego Bliskiego Wschodu. Pytanie, jak w tym wszystkim zachowają się Turcja oraz Rosja. Należy uważnie obserwować, czy w najbliższym czasie USA i Izrael nie będą kupować sobie neutralności Rosji – mówi w rozmowie z Kresy.pl prof. Andrzej Zapałowski.

Jak informowaliśmy, w środę Iran poinformował pozostałych sygnatariuszy porozumienia nuklearnego JCPOA z 2015 roku, że wycofuje się z „niektórych swoich zobowiązań” w ramach tej umowy. Prezydent Hassan Rowhani zagroził też wznowieniem produkcji wysoko wzbogaconego uranu, jeśli w ciągu 60 dni inne państwa nie wywiążą się ze swych zobowiązań względem Iranu. Wcześniej doradca ds. bezpieczeństwa narodowego amerykańskiego prezydenta John Bolton poinformował o wysłaniu okrętów i samolotów w rejon Bliskiego Wschodu. Jak twierdził, Stany Zjednoczone chcą pokazać, że jakikolwiek atak na interesy USA lub jego sojuszników spotka się z „bezlitosną” odpowiedzią. Doradca Trumpa ujawnił, że w rejon Bliskiego Wschodu skieruje się grupa okrętów z lotniskowcem „Abraham Lincoln” na czele oraz eskadra bombowców.

W komentarzu dla portalu Kresy.pl dr hab. Andrzej Zapałowski, prof. URz, ekspert ds. geopolityki i bezpieczeństwa zaznacza, że sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone na Iran mają wyraźny wpływ na gospodarkę tego kraju.

– Dla Iranu utrzymanie takiego stanu w dłuższej perspektywie jest z punktu widzenia gospodarczego bardzo problematyczne. Co prawda sprzedaje swoją ropę naftową np. do Chin, ale jest też kwestia takich państw europejskich, jak Francja czy Niemcy, które nie przystąpiły do sankcji. Powoduje to, że Iran znajduje się w stanie pewnego zawieszenia. Stąd kwestia możliwego powrotu do produkcji bomby nuklearnej może być elementem nacisku na USA. Z ich perspektywy, pozyskanie takiej broni stworzyłoby zagrożenie na całym Bliskim Wschodzie.

Profesor zwraca uwagę, że Iran ma nie tylko 80 mln mieszkańców, ale i teren absolutnie niedostępny dla sił lądowych USA czy innego potężnego państwa. – Z takim państwem nie negocjuje się w kwestii nuklearnej tak, jak negocjowało się z Koreą Północną. Przypuszczam, że negocjacje Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem wiązały się z tym, żeby Korea Północna nie odsprzedała Iranowi technologii jądrowych czy już nawet gotowych bomb. Według mnie, tak naprawdę to o to tu chodziło, inaczej Trump nie upokarzałby się spotkaniami z przywódcą tego kraju.

Prof. Zapałowski podkreśla też, że wzrost siły Iranu jest dużym zagrożeniem z perspektywy Izraela. – Pamiętajmy, że izraelski system obrony przeciwrakietowej przechwytuje jakieś 2/3 rakiet, które nadlatują nad to państwo. Nie ma na świecie systemu całkowicie nieprzepuszczalnego. Stąd, jeżeli Iran pozyskałby broń jądrową i dokonał uderzenia wielu rakiet, z czego kilka mogłoby przenosić głowice jądrowe, to byłoby dla Izraela egzystencjalnym zagrożeniem. Dlatego, że z uwagi na nikłość terytorium, każde uderzenie jądrowe na ten kraj byłoby tragiczne w skutkach.

– Obawiam się, że Stany Zjednoczone wspólnie z Izraelem mogą pokusić się na uderzenie rakietowo-lotnicze w ośrodki naukowo-badawcze Iranu – jedynie na to. Jednak 80 proc. powierzchni Iranu to wyżyny, a nawet góry. Państwo to przez ostatnie lata mogło przygotować wielopoziomowe ośrodki badawcze ukryte w górach, które będą trudne dla penetracji także dla bardzo zaawansowanych rakiet. Do tego dochodzi potencjał tego państwa, ludność, powierzchnia oraz ukształtowanie terytorium. Dla Amerykanów byłaby to wojna mająca gigantyczne konsekwencje – uważa profesor.

Ekspert nie dziwi się zarazem postawie Niemiec i Francji, które nie chcą angażować się w ten konflikt po stronie USA. Wyjaśnia, że powodem tego jest m.in. to, że państwa te mają u siebie liczną mniejszość muzułmańską. – W Polsce mało zwraca się uwagi na to, że jest to mniejszość zarówno sunnicka, jak i szyicka. Stąd w razie zaangażowania się tych państw po stronie Stanów Zjednoczonych, Iran może uruchomić szyitów jako terrorystów i zdestabilizować te państwa europejskie. Dlatego one z dużym dystansem podchodzą do tych działań.

CZYTAJ TAKŻE: Iran i Unia Europejska obejdą amerykańskie sankcje

Jednocześnie, dla prof. Zapałowskiego niebezpieczne są sygnały o determinacji USA w działaniach antyirańskich. Przypomniał, że w ostatnich dniach sekretarz stanu Mike Pompeo odwołał swoją wizytę w Europie. – Moim zdaniem, prawdopodobnie dyplomacja europejska powiedziała, że absolutnie nie będzie w jakikolwiek sposób włączać się w działania przeciwko Iranowi. To pokazuje, że sytuacja w tej części świata jest bardzo napięta. Być może Stany Zjednoczone i Izrael już podjęły jakieś decyzje, a teraz tylko czekają na odpowiedni moment.

Czy kolejne 60 dni, tyle czasu Teheran daje państwom-stronom porozumienia JCPOA, będą decydujące? – Zawsze w strategii podaje się jakieś terminy, ale są one tylko na użytek zewnętrzny. Myślę, że w tym czasie Iran już prowadzi badania i produkcję materiałów do produkcji bomb nuklearnych. Nie wykluczam, że być może robił to cały czas w tajemnicy. Natomiast USA przygotowują się do podjęcia kontr-działań. Uderzenie w Iran faktycznie spowoduje absolutną destabilizację całego Bliskiego Wschodu. Pytanie, jak w tym wszystkim zachowają się Turcja oraz Rosja. Moskwa może udzielać Iranowi znacznego wsparcia przez Morze Kaspijskie. Bliski Wschód może wejść w wielki konflikt. Ponadto, jeśli Stany Zjednoczone lub Izrael zaatakują Iran, to Teheran posiada swoje aktywa militarne w Syrii, na pograniczu z Izraelem i może je wykorzystać, podobnie jak sojuszników syryjskich, do uderzenia na Izrael. Tym bardziej, że Stany Zjednoczone uznały Wzgórza Golan, terytoria syryjskie, za część Izraela.

– Tak naprawdę, na dziś myślę, że nikt odpowiedzialny, poza strategami znającymi od strony wywiadowczej szczegółowe dane dotyczące tego obszaru, nie jest w stanie zdefiniować rozwoju sytuacji. To zależy z jednej strony od decyzji politycznej, a z drugiej od czasu, który pozostał określonym ośrodkom siły na reakcję. Jestem pewny jednego – obie strony przez ostatnie miesiąca, a może i lata, przygotowywały się na wypadek takiego konfliktu – uważa prof. Zapałowski.

Profesor podkreśla też, że należy uważnie obserwować, „czy w najbliższym czasie Stany Zjednoczone i Izrael nie będą kupować sobie neutralności Rosji”. – Zobaczymy, czy jutro na defiladzie w Moskwie nie pojawi się znowu, jak rok temu, premier Benjamin Netanjahu. To będzie świadczyło o determinacji Amerykanów. Jeżeli takie gesty będą, to kosztem Europy Wschodniej i wpływów rosyjskich w tym regionie, głównie na Ukrainie. Trzeba obserwować, co się wydarzy.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply